Dni mijały bardzo szybko i zanim się
zorientowali był koniec września. Hermiona i Draco spędzali ze sobą wiele
czasu, co niezbyt podobało się Harry’emu, ale ufał swojej przyjaciółce i
przestał się wtrącać. Wiedział, że kobieta robi to dla dobra sprawy. Domyślał
się, że Malfoy posiada informacje, które mogą być dla nich bardzo cenne i
liczył na to, że Hermionie uda się czegoś dowiedzieć. Jednak szło jej to bardzo
opornie, bo za każdym razem kiedy miała z nim porozmawiać, ktoś pojawiał się w
ich gabinecie. Bardzo ją to irytowało, ponieważ chciała jak najszybciej
dowiedzieć się, w jaki sposób Lucjusz Malfoy wybiera kryjówki i gdzie mógłby
znajdować się Ken.
Hermiona obawiała się, że będzie czuła
się niezręcznie przebywając w jednym gabinecie z Draco. Owszem na początku było
trochę sztywno, ale z biegiem czasu oboje przyzwyczaili się do swojej obecności
i uprzejmie ze sobą rozmawiali na różne tematy.
Przez te kilka tygodni aurorzy brali
udział w kilku ważnych misjach, ale mimo to znajdowali czas na lekcje z Olivią.
Dziewczyna bardzo szybko robiła postępy, dlatego zaczęli uczyć ją trudniejszych
zaklęć. Hermiona była z niej bardzo zadowolona, a najbardziej cieszył ją fakt,
że Harry powoli przekonywał się do panny Morgan. Czasami widziała jak na siebie
zerkali albo rozmawiali szeptem, jakby znali się od dawna.
Tego dnia ćwiczyli zaklęcia obronne.
Na początku Olivia miała kłopoty z odpowiednią postawą. Bardzo drżała jej ręka,
jakby się czegoś obawiała. Hermiona chciała jej pomóc, dlatego podeszła do
niej. Przez chwilę ją obserwowała, a kiedy zrozumiała w czym tkwi problem,
powiedziała spokojnym głosem:
— Olivio, popatrz na mnie. Musisz się
zrelaksować, bo jesteś bardzo spięta. Zamknij oczy i weź głęboki wdech.
Dziewczyna lekko skinęła głową i
zamknęła oczy. Oddychała głęboko, wciągając powietrze nosem i wypuszczając
ustami. Po kilku takich oddechach otworzyła oczy i uśmiechnęła się prawie
niezauważalnie.
Panna Granger uniosła różdżkę na
odpowiednią wysokość i przyjęła właściwą pozycję.
— Obserwuj moje ruchy. Nogi stawiam w
lekkim rozkroku i opieram mocno o ziemię. Prostuję się i wyciągam prawą rękę
przed siebie. Koncentruję się na celu i rzucam zaklęcie. Expelliarmus!
Różdżka Harry’ego przeleciała przez
salę treningową i wylądowała w ręce Hermiony. Mężczyzna w ogóle się tego nie
spodziewał i spojrzał na przyjaciółkę z zaskoczeniem. Uśmiechnęła się
triumfalnie i zerknęła na Olivię, która lekko się zarumieniła.
Uniosła brew z zaskoczeniem i podeszłą
bliżej dziewczyny.
— Co się dzieje? — zapytała z troską w
głosie.
Brunetka utkwiła wzrok w podłodze.
— To przez Harry’ego — wyszeptała.
— Jak to?
Olivia spojrzała Hermionie prosto w
oczy.
— Nie mogę się skupić, gdy on na mnie
patrzy. Jego oczy mają taki cudowny kolor i zawsze gdy łapię z nim kontakt
wzrokowy, odpływam. Naprawdę chciałabym wykonać dobrze to zaklęcie, ale mając
jego za partnera do ćwiczeń, nie uda mi się to.
— Czy mi się wydaje, czy ty…
— Tak, Hermiono, Harry mi się podoba.
Mogę powiedzieć, że wpadłam po uszy. Merlinie, on jest taki idealny. Ten
uśmiech, spojrzenie i ta jego nieporadność są takie… urocze.
Hermiona zaśmiała się cicho i kątem
oka zerknęła na przyjaciela. Stał przy biblioteczce i przeglądał książkę o
zaklęciach obronnych. Otworzył na odpowiedniej stronie i włożył księgę do lewej
ręki. W prawej trzymał różdżkę i wykonywał ruchy, według zaleceń w księdze.
Zawsze był ambitny i chętnie uczył się
nowych rzeczy. Zaklęcia i obrona przed czarną magią były jego ulubionymi
przedmiotami i czuł się na nich jak ryba w wodzie. Gdyby nie był taki leniwy,
zapewne miałby same wybitne z egzaminów. Ale teraz najważniejsze było to, że
bardzo dobrze wykonywał swoją pracę i bez strachu uczestniczył we wszystkich
powierzonych mu misjach.
Jednak najbardziej zaangażował się w
lekcje zaklęć Olivii. Dopracował każdy szczegół i zadbał oto, żeby dziewczyna
była bezpieczna. Pierwotnie to Hermiona miała być partnerką dziewczyny podczas
zajęć, ale mężczyzna stwierdził, że to jego miejsce. Panna Granger domyślała
się, że chodzi o Malfoya, a w szczególności oto, że Wybraniec nie chciał mieć z
nim styczności. W sumie Hermiona nie skarżyła się, bo taka sytuacja jej
odpowiadała. Draco był bardzo dobrym czarodziejem i po wielu namowach zgodził
się na naukę legalnych zaklęć. Dziwiło ją to, że tak szybko to nastąpiło, ale
nie chciała drążyć tego tematu.
Z rozmyślań wytrącił ją głos Olivii:
— Masz jakiś pomysł?
Hermiona spojrzała na nią i lekko
skinęła głową.
— Co powiesz na chwilową zmianę partnerów?
Ja będę ćwiczyć z Harrym, a ty z Draco, to znaczy z Malfoyem.
— Od kiedy mówisz do niego po imieniu?
— zapytała Olivia, uśmiechając się pod nosem.
Hermiona machnęła ręką.
— Nie mówię. To był przypadek.
— Jasne…
— To jak, zgadzasz się na taki układ?
Zobaczymy, czy to zadziała.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
— Możemy spróbować.
Panna Granger skinęła głową i
odwróciła się w stronę mężczyzn. Draco siedział na fotelu przy ścianie i
rozglądał się po sali, wyraźnie znudzony, a Harry nadal przeglądał książkę.
Chrząknęła, zwracając na siebie ich
uwagę.
— Harry, Malfoy, moglibyście tu
podejść. Chyba wiem, co możemy zrobić, żeby Olivia opanowała to zaklęcie.
Mężczyźni bez słowa przeszli przez
pomieszczenie i stanęli obok Hermiony.
— Spróbujemy zamienić się partnerami.
Ja będę ćwiczyć z Harrym, a Olivia z Draco.
Malfoy uniósł brew, słysząc swoje imię
wypowiedziane przez Hermionę. Musiał przyznać, że spodobało mu się to, ale
oczywiście nie powiedział tego na głos. Uśmiechnął się lekko pod nosem i
zerknął na kobietę, która wyglądała na bardzo zadowoloną ze swojego pomysłu.
Jemu niestety ten pomysł nie przypadł do gustu, bo przez te parę tygodni
doskonale poznał umiejętności tej młodej damy. Olivia była jak tykająca bomba —
w każdej chwili mogła eksplodować. On nie miał do niej cierpliwości. Co innego
Potter. To z nim powinna ćwiczyć. Draco wolał towarzystwo Granger.
— Co o tym sądzicie? — zapytała
Hermiona.
Aurorzy spojrzeli po sobie i w tym
samym czasie wzruszyli ramionami.
— Spróbujmy — powiedział Harry. —
Jeśli się nie uda, zawsze możemy wymyślić coś innego.
Wszyscy skinęli głowami i zajęli swoje
miejsca w sali ćwiczeń. Harry stanął naprzeciwko Hermiony, a Draco obok Olivii.
Wszyscy trzymali różdżki w gotowości i czekali na instrukcje Hermiony. Kobieta
uśmiechnęła się, widząc ulgę na twarzy panny Morgan. Dziewczyna pomimo dużego
skoncentrowania, wyglądała na wyluzowaną.
— Może zaczniemy? — zapytał Harry.
Hermiona zerknęła na niego i
przytaknęła.
— Dobrze. Olivio, jak wiesz zaklęcie
rozbrajające, to zaklęcie, które powoduje wytrącenie różdżki i odepchnięcie do
tyłu osoby, którą rozbrajamy. Aby rzucić to zaklęcie musisz wskazać różdżką
osobę, którą chcesz rozbroić i krzyknąć formułę zaklęcia. Jesteś gotowa?
Olivia skinęła głową.
— Jestem gotowa.
— W takim razie oprzyj się mocno na
nogach i skoncentruj się na różdżce Malfoya. Na trzy. Raz… dwa… trzy…
— Expelliarmus!
— krzyknęli jednocześnie Draco i Olivia. Momentalnie w ręce mężczyzny znalazła
się różdżka dziewczyny.
Warknęła poirytowana.
— Malfoy, kto ci pozwolił rzucać
zaklęcie? — krzyknęły w tym samym czasie obie kobiety.
Blondyn spojrzał na nie ze
zdziwieniem, po czym wybuchnął śmiechem. Jego radosny chichot był bardzo
irytujący. Gdy zorientował się, że tylko on się śmieje, momentalnie spoważniał.
— Nie umiecie się bawić — mruknął pod
nosem, odsyłając różdżkę do właścicielki.
Kobiety pokręciły głowami z
politowaniem, ale nic nie powiedziały. Olivia stanęła na swoim miejscu i
zaczęła trenować rzucanie zaklęcia. Na początku szło jej kiepsko, bo Malfoy był
szybszy, ale po kilku próbach różdżka mężczyzny zadrżała w jego dłoni.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
— Mam przeczucie, że następnym razem
ci się uda — powiedziała do Olivii.
— Skąd ta pewność? — zapytała
dziewczyna.
Panna Granger wzruszyła ramionami.
— Kobieca intuicja.
Olivia ustawiła się w pozycji bojowej
i skoncentrowała się na różdżce Malfoya, który aktualnie obserwował Harry’ego.
Wykorzystała sytuację i krzyknęła:
— Expelliarmus!
Różdżka Dracona wysunęła się z jego
ręki i przeleciała przez całą salę wprost w dłoń Olivii. Mężczyzna patrzył na
to z zaskoczeniem wypisanym na twarzy. Nie spodziewał się, że ta mała zachowa
się jak rasowa Ślizgonka. Był pod wrażeniem jej sprytu, dlatego pokiwał głową z
uznaniem i lekko zaklaskał w dłonie.
Gdy dziewczyna poczuła jego różdżkę w
swojej dłoni eksplodowała radością. Podbiegła do Harry’ego i spontanicznie
rzuciła mu się na szyję. Zaczęła piszczeć i skakać. Mężczyzna był zażenowany
całą sytuacją i nie wiedział jak ma się zachować.
— Widziałeś, Harry, udało mi się!
Rozbroiłam go!
— Tak, tak, widziałem i gratuluję —
mruknął trochę speszony rozbawionymi spojrzeniami Dracona i Hermiony.
Chrząknął i odsunął od siebie Olivię.
Spojrzała na niego z wyrzutem.
Uśmiechnął się lekko.
— Dobra robota — wyszeptał. — Teraz
możesz trochę poszaleć. Ćwicz ile chcesz.
Dziewczyna popatrzyła na trójkę aurorów
i pokręciła przecząco głową.
— Mam już dość. Ale chciałabym
zobaczyć was w akcji. Wiele słyszałam o waszych pojedynkach i tak sobie
pomyślałam, że może zrobicie dla mnie mały pokaz? Taki malutki, prawie
niezauważalny.
Aurorzy spojrzeli na siebie ze zdziwieniem.
Co też Olivii przyszło do głowy. Przecież pojedynki są niebezpieczne. Gdyby jej
coś się stało, Kingsley by im tego nie darował.
Mężczyźni chcieli coś powiedzieć, ale
pierwsza odezwała się Hermiona.
— Olivio, myślę, że to zły pomysł.
Gdyby coś ci się stało, minister by nas zabił….
— Nic mi nie będzie. Jestem
przekonana, że Harry się o to postara. Prawda? — zapytała Harry’ego, który
otworzył szeroko oczy.
— Tak, oczywiście… — powiedział
zrezygnowany.
Olivia zaklaskała w dłonie.
— Cudownie! To może Hermiona i Draco
będą się pojedynkować, a Harry zadba o moje bezpieczeństwo?
Hermiona zerknęła na Harry’ego, a
potem na Dracona. Obaj mężczyźni byli zdziwieni tą propozycją tak samo jak ona.
W sumie Wybraniec lepiej zadba o Olivię, niż Draco. Podejrzewała, że blondyn w
ogóle by się nie przejął, gdyby w dziewczynę trafiło zaklęcie. Zapewne by się z
tego śmiał.
Westchnęła z rezygnacją.
— Dobrze, będę walczyć z Malfoyem.
Draco popatrzył na nią przenikliwym
wzrokiem.
— Naprawdę? — zapytał.
Uśmiechnęła się lekko.
— Tak, w sumie nie mam innego wyjścia,
bo gdybyś walczył z Harrym, mogłoby się to źle skończyć. No co? — spytała,
widząc zdziwione spojrzenia mężczyzn. — Nie patrzcie tak na mnie. Dobrze wiem,
że za sobą nie przepadacie. Ten pojedynek ma być pokazowy, a nie na śmierć i
życie.
— Ale Hermiono, przecież my… — zaczął
Harry.
— Tak, tak, wy byście tylko udawali.
Dobrze was znam i jestem pewna tego, że w którymś momencie któremuś puściły by
nerwy i źle by się to skończyło. Dlatego wolę zapobiec tragedii.
— Właśnie, Hermiona ma rację —
powiedziała Olivia. — Ja też uważam, że pojedynek Draco i Harry’ego źle by się
skończył, a chciałabym zobaczyć prawdziwe widowisko. Ale proszę was o jedno —
nie pozabijajcie się.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem i
kątem oka zerknęła na Dracona. On także lekko się uśmiechał.
— Spokojnie, Olivio, mam przeczucie,
że wyjdziemy z tego cało — mruknęła kobieta. — Malfoy, czy my kiedykolwiek ze
sobą walczyliśmy?
Zamyślił się chwilę.
— Nie wiem, Granger. Ale teraz możemy
to nadrobić.
Po czym oboje przeszli na środek sali.
Zatrzymali się na miejscu pierwotnie przeznaczonym do pojedynków. Hermiona
podniosła wzrok i spojrzała na Dracona. Mężczyzna nadal lekko się uśmiechał i
patrzył na nią przenikliwie. Nagle zrobił krok w jej stronę i wyszeptał:
— Szykuj się na porażkę. Jeszcze nikt
ze mną nie wygrał. Jestem bardzo dobry w pojedynkach, można powiedzieć, że
najlepszy.
Kobieta popatrzyła na niego z
politowaniem.
— Nie Malfoy, to ja jestem najlepsza.
Nie masz ze mną szans.
Uniósł jedną brew.
— Może mały zakład? — zapytał.
— Co masz na myśli?
Malfoy uśmiechnął się przebiegle.
— Ten kto przegra stawia obiad
drugiemu. Może tak być?
Hermiona otworzyła szeroko oczy.
— Ty chcesz zjeść ze mną obiad?
Wzruszył ramionami.
— A co w tym dziwnego? Pracujemy razem,
więc możemy wspólnie zjeść obiad.
Kobieta przyglądała mu się ze
zdziwieniem wypisanym na twarzy. Przez te parę tygodni poznała Malfoya z
zupełnie innej strony. Był wyluzowany, często żartował i można z nim było
rozmawiać o wszystkim. Teraz nie wyglądał, jakby żartował.
— Przyjmuję zakład — powiedziała po
chwili.
Skinął głową i zacisnął dłoń na
różdżce.
— Wiedziałem, że się zgodzisz.
— Niby skąd?
Posłał jej znaczące spojrzenie.
— To nie było takie trudne. Zawsze
robiłaś wszystko na przekór, więc nawet gdyby Potter poprosił cię, żebyś tego
nie robiła i tak być się zgodziła. Ty i ta twoja ciekawska natura…
— Harry nie może mi mówić co mam
robić, a co nie. Jestem dorosła i sama potrafię o siebie zadbać — mruknęła z
oburzeniem.
Draco spojrzał na Wybrańca, który
aktualnie rozmawiał o czymś z Olivią. Hermiona podążyła za jego wzrokiem.
— Ty to wiesz, ja to wiem, ale on
najwyraźniej nie jest tego świadomy…
— On chce dla mnie jak najlepiej.
Zawsze byliśmy blisko, nawet wtedy gdy Ro… to znaczy, nawet w ciężkich chwilach
mogłam na niego liczyć. Wiele mi pomógł. Jest dla mnie jak brat.
— O kim ty mów…
— Może zaczniemy pojedynek? Trochę
zgłodniałam i chętnie bym coś zjadła — odparła z przekąsem.
Wyglądał tak, jakby chciał z nią
jeszcze rozmawiać, ale mimo to skinął głową, po czym przeszedł na swoje
miejsce. Kobieta zrobiła to samo i po chwili stali naprzeciwko siebie,
oczekując na sygnał startu. Olivia wykorzystała sytuację i podbiegła bliżej nich.
Harry w ostatnim momencie wyciągnął rękę przed siebie i złapał ją za rękaw
kurtki. Zachwiała się, ale gdy odzyskała równowagę, spojrzała na niego ze
złością. Uśmiechnął się przepraszająco.
— Stałaś za blisko. — Wskazał ręką kąt
przy biblioteczce. — Stamtąd będzie lepszy widok i o wiele bezpieczniej.
Spojrzała we wskazanym kierunku i
niechętnie skinęła głową, po czym bez słowa przeszła przez salę, a Harry tuż za
nią. Kiedy zajęli swoje miejsce, mężczyzna popatrzył na dwójkę aurorów. Byli
bardzo skoncentrowani i oczekiwali na sygnał startu.
— Jesteście gotowi? — zapytał.
Aurorzy szybko skinęli głowami, cały
czas patrząc sobie w oczy.
— Dobrze. W takim razie zaczynamy.
Odliczę do trzech. Raz… dwa…
— TRZY! — krzyknął Draco i rzucił
pierwsze zaklęcie.
Hermiona w ogóle się tego nie
spodziewała i w ostatniej chwili zrobiła unik. Zmrużyła gniewnie oczy i w
myślach wypowiedziała formułę zaklęcia — Oppungo!
W stronę mężczyzny poleciało stado
ptaszków, które zawzięcie machały skrzydełkami i próbowały go atakować.
Zasłonił twarz rękami, ale na jego dłoniach pojawiły się zadrapania. Parę minut
później ptaszki odleciały, a mężczyzna spojrzał na kobietę oczami pełnymi
nienawiści. Uśmiechnęła się kpiąco.
— Co, Malfoy, strach cię obleciał? —
zapytała jakby od niechcenia.
— Chciałabyś — wymamrotał i rzucił
kolejne zaklęcie.
Bez trudu sobie z nim poradziła i
odpłaciła mu się kolejnym czerwonym promieniem. Widziała, że jest coraz
bardziej poirytowany, dlatego postanowiła trochę poszaleć. Skierowała w jego
kierunku silniejszą klątwę, chcąc zobaczyć jego reakcję.
— Protego!
— krzyknął. — Widzę, że panna Granger chce walczyć na poważnie.
— Skądże znowu? To pokazowy pojedynek
i musimy być ostrożni.
Uśmiechnął się pod nosem.
— Wydaje mi się, że pokazowy pojedynek
powinien być efektowny, prawda? — spytał ironicznym tonem, przechodząc po osi.
Hermiona zrobiła to samo.
Skinęła lekko głową.
— Masz rację.
— Jak zawsze, Granger, jak zawsze.
Jak na zawołanie oboje rzucili
zaklęcia i rozpoczął się prawdziwy pojedynek. Różnego koloru zaklęcia śmigały
po pomieszczeniu, a aurorzy biegali, skakali i robili uniki. Żadne z nich nie
miało zamiaru odpuścić. Walka była bardzo zacięta, bo znali wiele silnych
klątw, które wykraczały poza podstawową magię. Po paru minutach pojedynku oboje
byli bardzo zmęczeni, ale mimo to nadal walczyli. W pewnym momencie Hermiona
zawahała się i mało brakowało żeby upadła. Nie umknęło to uwadze Dracona.
— Masz dość, Granger? — zapytał,
rzucając kolejne zaklęcie.
— W twoich snach, Malfoy.
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i
skierował w jej kierunku kulę ognia. Odbiła ją zaklęciem tarczy wodnej i w
odwecie rzuciła zaklęcie paraliżujące. W ostatniej chwili zrobił unik i wskazał
na nią różdżką.
— Funis.
Z jego różdżki wyleciały liny i
okręciły się wokół Hermiony, która w ogóle się tego nie spodziewała. Zaczęła
się wyrywać i szamotać, ale bezskutecznie. Spojrzała na niego ze złością. Znowu
wycelował różdżką i przyciągnął ją do siebie. Zatrzymała się kilka centymetrów
przed nim i aż jęknęła z przerażenia.
— Strach cię obleciał? — spytał z
ironicznym uśmiechem.
Prychnęła ze złością i znowu zaczęła
się szamotać z linami.
— Jeszcze nie wygrałeś, Malfoy —
wysyczała przez zaciśnięte zęby, po czym zamknęła oczy. W myślach wypowiedziała
formułę zaklęcia kameleona i zniknęła. Sekundę później rzuciła zaklęcie
rozcinające liny i była wolna. Blondyn patrzył przed siebie z zaskoczeniem
wypisanym na twarzy. Cofnęła się kilka kroków, bo zaczął machać rękami,
próbując ją złapać. Powoli przeszła przez podest i stanęła tuż za nim, cały
czas obserwując jego zdezorientowanie. Zerknęła na Harry’ego i Olivię, którzy
także jej wypatrywali.
— Granger, wiem, że tu jesteś! Nie
pogrywaj ze mną — wrzasnął Malfoy.
Kobieta z trudem stłumiła atak
śmiechu. Uniosła różdżkę i wymierzyła prosto w mężczyznę.
— Levicorpus!
— krzyknęła.
Niewidzialna siła poderwała w górę nic
niespodziewającego się Dracona. Krzyknął przeraźliwie i machał rękami, gubiąc
przy okazji różdżkę. Hermiona uśmiechnęła się triumfalnie i zdjęła z siebie
zaklęcie niewidzialności. Gdy blondyn ją zobaczył, warknął z irytacją. Widząc
jego zachowanie, Harry i Olivia wybuchli śmiechem, a Hermiona im zawtórowała.
Podeszła bliżej Dracona i podniosła jego różdżkę z podestu.
— Jak tam na górze, Malfoy? Ładne
widoki? — zapytała słodkim głosem.
Zaklął siarczyście i rzucił jej
mordercze spojrzenie.
— Granger, nie denerwuj mnie, tylko
rzuć to cholerne przeciwzaklęcie!
— Ale…
— Nie dyskutuj, tylko rzucaj! —
rozkazał.
Westchnęła przeciągle.
— Dobra, sam tego chciałeś. Liberacorpus! — powiedziała szybko.
Mężczyzna runął jak długi na podłogę.
Po chwili wstał i poprawił ubranie, które trochę się pomięło. Znowu zaklął i
zlustrował wzrokiem wszystkich obecnych w sali. Cała trójka śmiała się do
rozpuku. Olivia aż trzymała się za brzuch ze śmiechu.
— Bardzo śmieszne, naprawdę boki
zrywać — odparł kpiącym tonem.
Hermiona otarła łzy z oczu.
— Oj, Malfoy, nie umiesz się bawić!
Zmrużył gniewnie oczy.
— Serio, Granger? To według ciebie
była zabawa?
Przytaknęła.
— Oczywiście. Nie wiem jak ty, ale ja
bawiłam się świetnie.
Prychnął z irytacją. Hermiona
uśmiechnęła się słodko i przybliżyła się do niego. Spojrzała mu prosto w oczy.
— Przestań się dąsać. Udowodniłam ci,
że jestem sprytna i potrafię z tobą wygrać. Przyjmij to jak facet i nie
dramatyzuj.
— Nie dramatyzuję! Po prostu… to było
nie fair!
Zmrużyła oczy.
— A owijanie mnie linami było uczciwe?
Zamyślił się chwilę, po czym uśmiechnął
się w swoim stylu.
— Może i nie, ale ja jestem Ślizgonem
i takie akcje to moja specjalność. Nie wiedziałem, że znasz takie zaklęcia —
odparł z przekąsem.
Uśmiechnęła się lekko i zbliżyła się
do niego. Uniósł brew ze zdziwieniem.
— Wiele o mnie nie wiesz — wyszeptała
tuż mu do ucha.
— To dobrze czy źle? — dopytywał.
Spojrzała mu prosto w oczy.
— Czas pokaże — powiedziała jakby od
niechcenia.
Przez chwilę wpatrywali się w siebie.
Draco zastanawiał się co miała na myśli, ale nie miał odwagi zapytać.
Nagle usłyszeli burczenie brzucha.
Hermiona poróżowiała na twarzy, a Draco parsknął śmiechem.
— Chyba ktoś zgłodniał — mruknął pod
nosem.
Prychnęła.
— Już przed pojedynkiem byłam głodna.
Teraz masz okazję zaprosić mnie na obiad. O ile się nie mylę ten kto przegrał
miał postawić obiad zwycięzcy.
Draco podświadomie skarcił siebie za
wymyślenie takiej nagrody. Popatrzył na nią spod przymkniętych powiek.
— Wiesz, Granger, byłem przekonany, że
wygram i szczerze mówiąc nie mam pojęcia gdzie mógłbym cię zabrać na obiad. A
tak w ogóle gratuluję zwycięstwa w pojedynku. Nieźle to rozegrałaś.
Uśmiechnęła się triumfalnie.
Uśmiechnęła się triumfalnie.
— Dziękuję. Hmm ja znam pewną
restaurację, która na pewno ci się spodoba. Od razu mówię — to mugolska
restauracja.
Spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale po
chwili skinął lekko głową.
— Dobrze, możemy tam iść.
Uniosła jedną brew.
— Naprawdę?
— Tak, Granger. Co taka zdziwiona?
— Kiedyś nawet nie chciałeś słuchać o
mugolach, a teraz chcesz iść do mugolskiej restauracji. To dość…
— Zaskakujące? — przerwał jej. —
Jestem dorosły i inaczej patrzę na świat. Powinnaś się z tego cieszyć.
Zamrugała dwa razy.
— Cieszę się. Oczywiście, że się
cieszę. Jestem po prostu zaskoczona.
Spojrzał na nią z wyższością.
— Możesz być pewna, że jeszcze nie raz
będziesz przecierać oczy ze zdumienia.
Chciała coś powiedzieć, ale znowu
zaburczało jej w brzuchu. Momentalnie poróżowiała jak truskawka. Widząc jej
zażenowanie, Draco parsknął śmiechem.
Warknęła z irytacją.
— Przestań się ze mnie śmiać! Chodźmy
już, umieram z głodu! — powiedziała oburzona, po czym skierowała się do
wyjścia.
Malfoy spojrzał za siebie i zobaczył
zdumione twarze Harry’ego i Olivii. Oboje śledzili wzrokiem Hermionę, która
właśnie kładła rękę na klamce. Blondyn szybko zwrócił się w jej stronę.
— Granger?
Zerknęła na niego.
— Tak, Malfoy?
— Nie sądzisz, że powinnaś się
pożegnać ze swoimi przyjaciółmi?
Patrzyła na niego spod przymkniętych
powiek, a kiedy zrozumiała jego pytanie, otworzyła szeroko oczy i szybko
wróciła na podest. Spojrzała na zdezorientowanego Harry’ego i na uśmiechniętą
od ucha do ucha Olivię.
Zaśmiała się nerwowo.
— Harry, Olivio, idę z Malfoyem na
obiad.
— Dokąd? — zapytał Wybraniec.
— Do jednej z mugolskich restauracji —
odpowiedziała bez wahania. — Ale nie martw się, nic mi się nie stanie. Stamtąd
od razu pójdę do domu.
Mężczyzna przez chwilę na nią patrzył,
próbując zrozumieć jej zachowanie. Obiad z Malfoyem nie wróżył nic dobrego. Chociaż
to mógłby być dobry pretekst do rozmowy o Lucjuszu i jego planach. Miał
nadzieję, że właśnie dlatego jego przyjaciółka zgodziła się spędzić popołudnie
z Draconem.
— Miłego popołudnia, Hermiono —
mruknął Harry spokojnym głosem.
Panna Granger uśmiechnęła się lekko i
zerknęła na Olivię, która uniosła kciuk do góry w geście aprobaty i popatrzyła
znacząco na blondyna. Hermiona przewróciła oczami, gdy zrozumiała o co chodzi
dziewczynie.
— Baw się dobrze — powiedziała z
entuzjazmem Olivia.
Hermiona zachichotała i spojrzała na
Dracona, który patrzył na całą trójkę z politowaniem.
— Dziękuję. Miłego dnia i do jutra. —
Hermiona pomachała ręką do swoich przyjaciół i razem z Draco ruszyła w stronę
drzwi.
Szli ramię w ramię, co chwila zerkając
na siebie. Szeptali coś przyciszonym głosem. Gdy wyszli na korytarz, Harry
usłyszał radosny śmiech Hermiony. Zacisnął mocno pięści. Nie podobało mu się
to. Miał dziwne przeczucia. Nagle wpadł mu do głowy pomysł.
— Muszę wiedzieć, gdzie oni idą i o
czym będą rozmawiać — mruknął Harry pod nosem.
Olivia przewróciła oczami.
— Nie Harry, nie musisz. Oni są
dorośli i mają prawo ze sobą rozmawiać.
— Ale to Malfoy i nikt nie wie, co mu
chodzi po głowie…
Pokręciła głową.
— Zachowujesz się tak, jakby Hermiona
była małą dziewczynką. Chyba nie muszę ci przypominać, że jest dorosła i może
sama decydować o tym z kim i gdzie rozmawia.
Jęknął z irytacją.
— Wiem, ale i tak mam ochotę
podsłuchać ich rozmowę.
Uniosła brew ze zdziwieniem.
— Harry Potter chce szpiegować swoją
najlepszą przyjaciółkę i swojego szkolnego wroga?
Skinął głową.
— Dokładnie to mam na myśli i ty mi w
tym pomożesz.
— Ja? O nie, nie. Jestem beznadziejna
w szpiegowaniu. Dobrze wiesz, że jestem roztrzepana i zawsze coś sknocę. Poza
tym nie moglibyśmy się ot tak pojawić w miejscu publicznym, bo wzbudzilibyśmy
sensację. Ciebie zna każdy czarodziej, a ja ubieram się dość oryginalnie. —
Zamyśliła się chwilę. — W sumie jesteśmy czarodziejami i moglibyśmy wykorzystać
jeden z eliksirów, tylko jako on się nazywał. Ugh, znam tą nazwę! To eliksir
wielko… nie wie…
— Eliksir wielosokowy? — podpowiedział
Harry.
Skinęła głową z entuzjazmem.
— Tak, właśnie o ten mi chodziło! Ale
wiem, że bardzo trudno go zdobyć, bo ma wiele składników i długo się go warzy…
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i
sięgnął do kieszeni. Wyjął z niej mały worek i zaczął go przeglądać. Dziewczyna
przyglądała mu się z zaciekawieniem. Nagle odwrócił się w jej stronę i pokazał
fiolkę z eliksirem. Szybko wyrwała mu ją z ręki i zaczęła oglądać płyn.
— Skąd go masz? — zapytała.
Wzruszył ramionami.
— Nie ważne skąd, po prostu mam. A w
pakiecie dorzucam Uszy Dalekiego Zasięgu. To jak, zgadzasz się? — zapytał,
machając jej przed oczami wynalazkiem Weasleyów.
Otworzyła szeroko oczy i spojrzała na
Harry’ego.
— Wchodzę w to — powiedziała bez
wahania.
Draco z całej siły pchnął drzwi do
restauracji i wyszedł na zewnątrz. Ludzie siedzący przy stolikach przyglądali
mu się z zainteresowaniem. Mężczyzna przeklął pod nosem i kopnął mały kamyk
leżący koło jego stóp. Po chwili z budynku wyszła Hermiona i ruszyła wprost na
niego. Gdy znalazła się bardzo blisko, zmrużyła gniewnie oczy i wysyczała:
— Możesz mi powiedzieć, co to miało
znaczyć? Dlaczego nakrzyczałeś na tą biedną dziewczynę?!
Blondyn posłał jej mordercze
spojrzenie.
— To twoja wina! — wrzasnął jej prosto
w twarz.
Uniosła brwi ze zdziwieniem.
— Moja wina?!
Skinął głową.
— Powiedziałaś, że pójdziemy zjeść
obiad w dobrej mugolskiej restauracji, a tymczasem stoimy jak kołki przed tym świetnym
lokalem i nadal jesteśmy GŁODNI! — Z każdym wypowiedzianym słowem robił się
coraz bardziej czerwony.
Kobieta w odpowiedzi prychnęła z oburzeniem.
— Skąd mogłam wiedzieć, że w Chez Antoinette będzie taki tłok? Zawsze
gdy tam chodziłam, było wiele pustych miejsc. Nie miałam pojęcia, że
wprowadzili zniżki rodzinne!
— Trzeba było się dowiedzieć! —
krzyknął całkowicie wytrącony z równowagi.
Hermiona odsunęła się od niego i
zamknęła oczy. W myślach policzyła do dziesięciu, aby się uspokoić, po czym
wyprostowała się i ruszyła prosto przed siebie, zostawiając Dracona daleko w
tyle. Stał tyłem i nie widział, co zrobiła, ale odwrócił się, gdy usłyszał
stukot jej obcasów. Popatrzył na nią ze zdziwieniem. Kiedy była daleko, zaczął
biec w jej kierunku.
— Granger, gdzie ty idziesz? —
zapytał, truchtając kilka metrów za nią.
Kobieta prychnęła pod nosem.
Zatrzymała się i spojrzała na niego. Mało brakowało żeby na nią wpadł, ale na
szczęście zdążył wyhamować.
— Jesteś głodny, prawda? —
odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Szybko przytaknął.
— Mógłbym zjeść hipogryfa — mruknął
pod nosem.
Uśmiechnęła się lekko.
— Więc chodź za mną.
— Dokąd? — wymamrotał, łapiąc
powietrze.
Popatrzyła na niego przelotnie.
— Zaraz się przekonasz — wyszeptała,
zaskakując go coraz bardziej.
Pół godziny później siedzieli przy
stoliku w małej pizzerii blisko centrum miasta. Na dużym talerzu leżała
pachnąca pizza z pieczarkami i dużą ilością żółtego sera. Hermiona polizała
wargi i wzięła jeden kawałek do ręki. Szybko ugryzła ciasto i aż jęknęła,
delektując się symfonią smaków. Draco spojrzał na nią jak na wariatkę, a potem
zerknął na swój dzisiejszy obiad. Nigdy nie jadł czegoś takiego i miał pewne
obawy. Jednak musiał przyznać, że zapach zachęcał do spróbowania.
Kobieta przełknęła kawałek i
popatrzyła na swojego towarzysza. Nadal nie jadł.
— Ktoś tu mówił, że jest głodny —
mruknęła ironicznie.
— Bo jestem — potwierdził.
— To dlaczego nie jesz?
Westchnął przeciągle i spojrzał na
nią.
— Nigdy nie jadłem czegoś takiego i po
prostu… obawiam się o moje zdrowie.
Machnęła ręką.
— Spokojnie, Malfoy, nic ci nie będzie
— powiedziała wesołym tonem.
Taksował ją wzrokiem. Wyglądała na
bardzo wyluzowaną, a to nie zdarzało się często. Radosna i rozluźniona Hermiona
Granger to coś zupełnie nowego. Z uśmiechem na ustach wskazała mu kawałek pizzy
leżący obok jego dłoni.
— Malfoy, ten kawałek na ciebie czeka!
Weź go do ręki i zjedz. Jestem przekonana, że ci posmakuje — mruknęła
zadziornym tonem.
Westchnął z rezygnacją i sięgnął po
wskazany kawałek. Nie był sztućców, dlatego położył go na dłoni i szybko
odgryzł kęs. Gdy poczuł mieszające się smaki, jęknął z zadowolenia i zamknął
oczy, chcąc delektować się tą chwilą. Ciasto było bardzo miękkie, a pieczarki i
żółty ser wyśmienite.
Usłyszał cichy chichot i otworzył
oczy. Hermiona patrzyła na niego, a w jej oczach tańczyły tajemnicze iskierki
rozbawienia. Podobała mu się w takim wydaniu.
— Widzę, że posmakowało — mruknęła
wyraźnie z siebie zadowolona.
Zignorował ją i jadł dalej. Gdy
skończył cały kawałek sięgnął po kolejny. Parę minut później zjadł swoją porcję
i wygłodniałym wzrokiem zerkał na ostatni kawałek Hermiony.
Chrząknął, zwracając tym jej uwagę.
Posłała mu pytające spojrzenie.
— Będziesz to jadła? — zapytał,
wskazując ręką pizzę.
Przez chwilę panowała cisza, ale
sekundę później Hermiona roześmiała się serdecznie. Śmiała się tak głośno, że
osoby siedzące przy najbliższych stolikach spojrzały w ich kierunku. Draco
próbował uciszyć ją gestem ręki, ale spowodowało to kolejną salwę śmiechu.
— Uspokój się, wariatko — wysyczał.
Jednak kobieta nie przejęła się jego
uwagą i nadal chichotała, trzymając się za brzuch. Zrezygnowany schował twarz w
dłoniach, mając nadzieję, że niedługo jej przejdzie.
Rzeczywiście parę minut później panna
Granger uspokoiła się i spojrzała na niego z rozbawieniem. Przesunęła w jego
kierunku talerz z pizzą.
— Proszę, możesz zjeść ten kawałek. Ja
już się najadłam — powiedziała, wycierając ostatnie łzy z oczu.
Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem
i sięgnął po ostatni kawałek. Zjadł go bardzo szybko i popił resztką napoju.
Potem oparł się wygodnie o krzesło i z uśmiechem na ustach rozejrzał się po
lokalu, który powoli pustoszał. Przy sąsiednim stoliku siedziało starsze
małżeństwo, a przy ścianie dwoje młodych ludzi, którzy wyglądali bardzo
dziwnie. Kobieta miała długie kręcone rude włosy i wyrazisty makijaż. Ubrana
była w skórzaną kurtkę i spodnie, a na stopach miała wysokie czarne glany.
Mężczyzna był jej całkowitym przeciwieństwem — miał krótkie blond włosy i
ubrany był w koszulę i dopasowany do niej garnitur. Mogłoby się wydawać, że nie
pasują do siebie, ale coś w ich zachowaniu sugerowało, że wiele ich łączy.
Draco przez chwilę na nich patrzył, co spowodowało, że mężczyzna jęknął i
schował się za gazetą. Kobieta zaczęła coś do niego mówić, ale arystokrata nie
siedział za daleko i nic nie usłyszał.
Kątem oka zerknął na Hermionę, która
aktualnie obserwowała widok za oknem.
— Granger — mruknął pod nosem,
zwracając na siebie jej uwagę. — Wydaje mi się, że ktoś nas obserwuje.
Tymczasem przy
stoliku blisko ściany
— Harry, czy jesteś tego świadomy, że
po użyciu eliksiru wielosokowego, przez jakiś czas nikt nie jest w stanie cię
rozpoznać? — zapytała Olivia z rezygnacją w głosie.
Mężczyzna powoli wysunął twarz zza
gazety, ale gdy zorientował się, że Malfoy cały czas na niego patrzy, znowu się
schował.
— Harry?
Zerknął na nią kątem oka.
— Tak, Olivio, jestem tego świadomy.
— To dlaczego, na Merlina, chowasz się
za tą mugolską gazetą? — Z trudem panowała nad emocjami.
Zagryzł dolną wargę i zaśmiał się
nerwowo.
— To dla bezpieczeństwa — wypalił.
Dziewczyna wzniosła oczy ku niebu,
prosząc przy okazji Merlina o odrobinę cierpliwości.
— Ja z tobą zwariuję! Dlaczego
zgodziłam się na to szpiegowanie? Przecież to nie ma sensu! — Harry rzucił jej
ostrzegawcze spojrzenie. — No co? Popatrz na nich. Oni tylko rozmawiają i nie
robią nic złego. Są dorośli i mają prawo wyjść razem na obiad.
Harry jęknął.
— Teoretycznie masz rację, ale to
Malfoy i…
— Harry, przestań, proszę cię. Ciągle
powtarzasz „Malfoy to”, „Malfoy tamto”. To już się robi nudne. Może wreszcie zrozumiesz,
że on wam nie zagraża. Gdyby tak było, Hermiona nie siedziałaby z nim przy
jednym stoliku i nie śmiałaby się z jego żartów. Co tak patrzysz? Popatrz na
nich! Oboje wyglądają na zadowolonych ze swojego towarzystwa.
Mężczyzna zerknął we wskazanym
kierunku i chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna mu na to nie pozwoliła.
— A w ogóle to zgłodniałam i mam
ochotę na pizzę! — powiedziała entuzjastycznie.
Harry skrzywił się.
— O ile się nie mylę przyszliśmy tu
ich obserwować, a nie jeść pizzę.
Olivia rzuciła mu mordercze
spojrzenie.
— Ja chcę pizzę! Na głodzie nie
pracuję.
— Ale…
Oczy dziewczyny ciskały błyskawicami.
— Harry Potterze, jeśli w tej chwili
nie zamówisz pizzy, o której marzę, odkąd tu weszliśmy, wstanę i wyjdę.
Zostaniesz tu sam jak palec, a oboje dobrze wiemy, że z ciebie jest taki
detektyw, jak ze mnie Minister Magii!
Zerknął na nią i aż przełknął ślinę z
wrażenia. Wyglądała na wkurzoną. Uśmiechnął się przepraszająco.
— Zamówiłbym pizzę, ale… nie wziąłem
mugolskich pieniędzy… — wymamrotał.
— Wychodzę! — krzyknęła, po czym
szybko skierowała się w stronę drzwi wyjściowych.
Harry patrzył na nią z zaskoczeniem
wypisanym na twarzy. Kiedy położyła dłoń na klamce, westchnął z rezygnacją.
— To by było na tyle ze szpiegowania —
mruknął pod nosem i pobiegł za nią.
W między
czasie przy stoliku obok okna
Hermiona zmarszczyła czoło.
— O czym ty mówisz?
Dyskretnie wskazał parę siedzącą przy
ścianie.
— Ten mężczyzna dziwnie na mnie
patrzył, a kiedy zorientował się, że go obserwuję, schował się za gazetą…
Prychnęła pod nosem.
— I od razu stwierdziłeś, że nas
obserwują?
Bez wahania skinął głową, na co ona
przewróciła oczami.
— Malfoy, musisz wreszcie zrozumieć,
że nie jesteś pępkiem świata i nie wszystko kręci się wokół ciebie. A to, że
ten mężczyzna schował się za gazetą, to czysty przypadek. Istnieje także
możliwość, że się ciebie wystraszył, ale szczerze mówiąc bardziej się skłaniam
ku pierwszej opcji. — Zerknęła na tajemniczego mężczyznę, który aktualnie biegł
za swoją towarzyszką. — O, zobacz, właśnie sobie poszli. Gdyby nas obserwowali,
siedzieliby tu cały czas, prawda?
Śledził wzrokiem mężczyznę, a gdy
zniknął z jego pola widzenia rzucił Hermionie mordercze spojrzenie.
— Wiem, co widziałem. Zobaczysz,
jeszcze wspomnisz moje słowa — powiedział ostrzegawczym tonem.
Machnęła ręką.
— Jakoś w to wątpię, ale nie drążmy
tego tematu. Jesteśmy po pracy i powinniśmy się zrelaksować, a nie kłócić bez
powodu.
Uniósł brew ze zdziwieniem.
— Zrelaksowana Hermiona Granger to coś
nowego — mruknął pod nosem.
— Co masz na myśli?
Wzruszył ramionami i oparł rękę na
sąsiednim krześle.
— Zawsze jesteś taka… perfekcyjna w
każdym calu. Idealny strój, wysoka kultura osobista, porządek na biurku. Nie
żeby mi to przeszkadzało, bo ja tez lubię ład i skład, ale zawsze wydawało mi
się, że jesteś…
— Sztywna?
Skinął głową i wskazał na nią palcem.
— Dokładnie to miałem na myśli.
Rzuciła mu dziwne spojrzenie, po czym
przysunęła się bliżej. Wyczuł jej perfumy i przez chwilę zakręciło mu się w
głowie. Uchwycił jej tajemnicze spojrzenie.
— Nigdy nie oceniaj po pozorach —
wyszeptała.
Zmrużył oczy, a ona uśmiechnęła się
lekko i odsunęła się od niego. Przez chwilę ją obserwował. Ta kobieta
zaskakiwała go coraz bardziej. Miał wrażenie, że z nim pogrywa i nieźle się
bawi.
— To jakie masz plany na weekend? —
zapytał jakby od niechcenia.
Wzruszyła ramionami.
— Nie wiem, Malfoy. Jeszcze się nad
tym nie zastanawiałam, ale miło że pytasz — odpowiedziała cicho.
Prychnął pod nosem.
— I ty się dziwisz, że uważam cię za
nudziarę? Liczyłem na bardziej kreatywną odpowiedź.
— Czyli co? Imprezy do rana, podróże
ze znajomymi, albo namiętne chwile z chłopakiem?
— Coś w tym tonie.
Westchnęła przeciągle.
— Przykro mi, Malfoy, ale w moim
przypadku żadna z tych sytuacji nie
będzie miała miejsca. Dlaczego? Już wyjaśniam. Nie lubię chodzić na imprezy.
Denerwuje mnie ten ciągły hałas i źle się czuję pośród tysięcy tańczących
ludzi. Podróże ze znajomymi również odpadają, ponieważ moimi jedynymi znajomymi
są Harry i Olivia, a oni mają swoje życie i zapewne mają już jakieś plany. Co
tak patrzysz? Nie zauważyłeś, że ciągnie ich ku sobie? Olivia robi maślane oczy
do Harry’ego, a on rzuca jej przelotne uśmiechy. — Słysząc jej słowa, Draco
zachichotał. — Proszę bardzo, możesz się śmiać! Ale prawda jest taka, że
niedługo będą razem. Jeszcze wspomnisz moje słowa. — Pogroziła mu palcem.
— Naprawdę nie masz znajomych? —
zapytał z zainteresowaniem.
— Nie mam. Wiem, jestem żałosna, ale
taka jest prawda — mruknęła smutnym tonem.
— A ja?
Spojrzała na niego.
— Co ty?
— Ja nie jestem twoim znajomym? —
dopytywał, drapiąc się po brodzie.
Hermiona była zaskoczona jego
pytaniem, bo nigdy nie spodziewała się usłyszeć takich słów z jego ust.
— Malfoy, ty jesteś moim
współpracownikiem.
Wzruszył ramionami.
— Jedno nie wyklucza drugiego —
wymamrotał.
Otworzyła szeroko oczy.
— Co masz na myśli? — spytała, bojąc
się odpowiedzi blondyna.
Rozsiadł się wygodnie na krześle i
spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem.
— Odkąd pracuję jako auror zadaję się
tylko z tobą, Potterem i tą małolatą. Moi dawni znajomi mają mnie gdzieś. Kiedy odwróciłem się od Czarnego Pana
zostałem sam jak palec. Od kilku lat mieszkam w mugolskiej dzielnicy i jedynie
codziennie rano mówię „dzień dobry” mojej sąsiadce, która wyprowadza swojego
psa na spacer. Na początku w ogóle się do niej nie odzywałem, ale kiedy dwa czy
trzy razy przyniosła mi kawałek ciasta, stwierdziłem, że mugole nie są tacy źli
i spojrzałem na nią zupełnie inaczej. — Przerwał na chwilę i obserwował reakcję
Hermiony, jednak nie odezwała się ani słowem, dlatego kontynuował: — Moje życie
nie jest takie jak kiedyś. Sam muszę zadbać o porządek w domu i coś do
jedzenia. Przy okazji odkryłem, że jestem całkiem niezłym kucharzem. Oczywiście
nic nie insynuuję. Po prostu chciałem się pochwalić — mruknął pod nosem, na co
ona zachichotała. — Śmiej się, śmiej, ale prawda jest taka, że jesteś moją
znajomą czy ci się to podoba, czy nie. Takie są fakty i nikt nie jest w stanie
temu zaprzeczyć, a ty musisz to zaakceptować.
— Muszę? — Posłała mu mordercze
spojrzenie.
— Dobra, ujmę to inaczej. Powinnaś to
zaakceptować. Lepiej? — burknął.
Chwilę się zastanowiła, po czym lekko
skinęła głową.
— Dobrze, Malfoy, jesteśmy znajomymi,
ale co w związku z tym?
Uśmiechnął się szelmowsko. Od razu
przewidziała jego intencje.
— Chyba nie chcesz ze mną spędzić
weekendu, prawda? Błagam, powiedz, że nie! — krzyknęła, zapominając o tym, że
jest w pizzerii i przygląda im się parę osób.
— A dlaczego nie?
— No bo przecież my kiedyś się…
nienawidziliśmy i w ogóle… — odpowiedziała wymijająco.
Przybliżył
się do niej i wskazał palcem.
— Właśnie, Granger, my kiedyś się
nienawidziliśmy. W sumie nie mogę powiedzieć, że cię nienawidziłem, po prostu…
mój ojciec wpajał mi do głowy wiele dziwnych zasad. Chyba nawet nie miałem
okazji cię przeprosić za to co było kiedyś, dlatego robię to teraz. Granger,
przepraszam, że byłem takim dupkiem. Nie powinienem był kierować się
uprzedzeniami mojego ojca. Dopiero niedawno to zrozumiałem.
Kobieta patrzyła na niego z szokiem
wypisanym na twarzy.
— Czy… czy ty mnie właśnie
przeprosiłeś?
— Tak.
— Oh.
Uniósł jedną brew.
— I tyle? Ja tu się produkuję, a
ciebie stać tylko na krótkie „oh”? Błagam, Granger, wysil się bardziej.
Zmroziła go wzrokiem.
— Myślisz, że po tak długim okresie
czasu wystarczy krótkie „przepraszam”? Minie trochę czasu, zanim ci wybaczę to,
jak mnie traktowałeś. O ile w ogóle kiedykolwiek to nastąpi. — powiedziała
ostrzegawczym tonem.
Wzruszył ramionami.
— Jestem przekonany, że kiedyś to się
stanie. A wracając do weekendu… Tak, Granger, chciałbym spędzić weekend w
dobrym towarzystwie. Oczywiście mówiąc dobre towarzystwo, mam na myśli ciebie.
Nie patrz tak na mnie. Mówię serio. Możliwe, że jestem zdesperowany, albo po
prostu zaczynam cię… lubić. — Spojrzała na niego z powątpiewaniem. — Dobra, źle
to ująłem. Twoja obecność mi nie przeszkadza. Brzmi lepiej, prawda?
— O wiele lepiej.
— To jak, zgadzasz się? — wypalił
szybko.
Zmarszczyła czoło. Co powinna mu
odpowiedzieć? Spławić go czy zgodzić się na jego propozycję? Nie wiedziała co
wybrać.
Westchnęła przeciągle.
— Malfoy, uwierz mi, że gdybym mogła
to zgodziłabym się, ale…
— Ale nie chcesz — mruknął smutno.
Pokręciła przecząco głową.
— Nie oto chodzi. Po prostu niedługo
październik i muszę się przygotować do ważnej misji…
Założył ręce pod boki.
— Chodzi o tę, o której razem z
Potterem i młodą rozmawiacie po kątach? — zapytał jakby od niechcenia.
Otworzyła szeroko oczy.
— O czym ty…
Prychnął z oburzeniem.
— Oh, Granger, proszę cię, nie jestem
głupi. Widzę co się dzieje. Kombinujecie coś z Kingsleyem i domyślam się, że ma
to związek z Morgan, bo jej kurs zaklęć jest bardzo przyspieszony. Myślałem, że
skoro pracujemy razem to sobie ufamy, ale najwyraźniej w Biurze Aurorów nie
stosuje się tej zasady.
Kobieta
zagryzła dolną wargę i zamyśliła się chwilę. Nie wiedziała, czy może mu ufać.
Ta misja była bardzo ważna i tajna. Spojrzała na Dracona. Jego oczy były pełne
smutku.
Już wiedziała co zrobi.
— Dobrze, Malfoy, powiem ci o co
chodzi w tej misji, ale musisz mi obiecać, że nikomu nie zdradzisz jej
szczegółów.
Mężczyzna wyprostował się i popatrzył
jej w oczy.
— Obiecuję.
Rozejrzała się na boki, a gdy
zrozumiała, że nikt na nich nie patrzy zaczęła opowiadać. Opisała rozmowę z
Kingsleyem, a potem wspomniała o ogólnych ustaleniach dotyczących jej
studiowania. Napomknęła też o przewidywanym sposobie ochrony Olivii. Draco przysłuchiwał
się temu z zapartym tchem. Co jakiś czas zadawał szczegółowe pytania, a
Hermiona odpowiadała na nie najlepiej jak potrafiła. Mężczyzna wydawał się być
zaskoczony jej odwagą, bo zgadzanie się na taką misję było wielkim wyczynem.
Zarumieniła się, słysząc komplementy wypływające z jego ust.
— A co ty byś zrobił na moim miejscu?
— zapytała. — Nie mogłam odmówić ministrowi.
Blondyn skinął głową.
— No tak, to byłoby niezręczne. Ale
mimo to jestem w szoku, że zaplanowaliście coś takiego i praktycznie nikt nie
ma o niczym pojęcia! A co zrobicie jeśli śmierciożercy zaatakują i będziecie
musieli walczyć? Kto wam wtedy pomoże?
Kobieta uśmiechnęła się lekko.
— Spokojnie, Kingsley o wszystko
zadbał — odpowiedziała krótko.
— Ale…
— Zapewniam cię, że wszystko jest
dopięte na ostatni guzik.
Wyglądał tak, jakby chciał coś dodać,
ale nie zrobił tego. Zerknął na zegar wiszący na ścianie, a potem na Hermionę.
— Zdajesz sobie sprawę z tego, że już
jest dwudziesta?
Kobieta otworzyła szeroko oczy.
— Merlinie, tak późno?
Wzruszył ramionami.
— W sumie jest jeszcze wcześnie —
droczył się z nią.
Przewróciła oczami.
— Teoretycznie masz rację, ale jutro
musimy być w pracy z samego rana, bo o ile mnie pamięć nie myli, jutro o ósmej
jest zebranie aurorów.
Zmrużył oczy i sięgnął ręką po
kalendarzyk, który trzymał w wewnętrznej kieszeni garnituru. Otworzył go na
właściwej stronie i aż jęknął z przerażenia. Hermiona uśmiechnęła się pod
nosem, co skwitował krótkim prychnięciem.
— Miałaś rację — wymamrotał, chowając
kalendarz.
— Jak zawsze, Malfoy, jak zawsze —
wyszeptała.
Uśmiechnął się lekko i wstał z
krzesła, a ona uczyniła to samo. Wyjął portfel i położył na stół mugolski banknot.
Hermiona rzuciła mu pytające spojrzenie.
— Trzeba być przygotowanym na wszystko
— powiedział, uśmiechając się w swoim stylu.
Pokręciła lekko głową i założyła
płaszcz, po czym skierowała się w stronę drzwi, a on podążył krok w krok za
nią. Krótkim „dobranoc” pożegnali się z kelnerką stojącą za barem i wyszli na
zewnątrz. Hermiona odetchnęła głęboko i spojrzała w niebo pełne migoczących
gwiazd. Sekundę później poczuła obecność Draco z prawej strony.
Zerknęła na niego kątem oka. Śledził
wzrokiem spadającą gwiazdę i uśmiechał się lekko. Na jego twarzy nie było widać
żadnych zbędnych emocji. Zawsze podziwiała go za to, że potrafi być taki
neutralny, ale nigdy mu o tym nie powiedziała.
Nagle popatrzył na nią i zadał
pytanie, którego w ogóle się nie spodziewała.
— Może odprowadzić cię do domu? Jest
ciemno i trochę strach wracać samotnie.
Pokręciła przecząco głową.
— Nie, Malfoy, jestem zmęczona i
teleportuję się prosto do domu, ale dziękuję za propozycję.
Przez chwilę na nią patrzył, nic nie
mówiąc.
— Na pewno? — zapytał, chcąc się
upewnić.
Skinęła głową.
— Tak.
Wzruszył ramionami.
— No dobrze, to do zobaczenia jutro —
mruknął spokojnym głosem.
— Do jutra — szepnęła i zamknęła oczy.
Sekundę później zniknęła.
Mężczyzna wyczuł w powietrzu zapach
jej delikatnych perfum. Westchnął z rezygnacją. Rozejrzał się dookoła siebie,
ale nikogo nie było w pobliżu. Przypadkiem zerknął na chodnik, na którym coś
błyszczało. Schylił się i zobaczył mały brelok z niebieskim plastikowym
kwiatkiem. Podniósł go i dokładnie obejrzał. Wydawał się znajomy… Wyglądał
jak.... brelok, który Hermiona miała przypięty do zamka torebki! Musiał spaść,
gdy kobieta się teleportowała.
Draco uśmiechnął się pod nosem.
Schował zawieszkę do kieszeni. Może jutro odda zgubę właścicielce. Ewentualnie
zatrzyma ją dla siebie. W sumie bardziej skłaniał się ku drugiej opcji.
Wyprostował się i jeszcze raz
rozejrzał się na boki. Gdy upewnił się, że jest sam, zamknął oczy i z cichym
trzaskiem teleportował się do domu.
___________
Witajcie :) Po bardzo długim okresie czasu wracam z nowym rozdziałem. Powiem szczerze, że pisało mi się go bardzo dobrze, mimo że byłam trochę pod presją. Ostatnio miałam wiele na głowie, ale teraz postaram się Was nie zaniedbywać. Za tydzień jadę na urlop i zapewne napiszę kolejne rozdziały ;)
Jestem ciekawa tego, czy ten przypadł Wam do gustu. Jak się podoba pojedynek i luźna rozmowa naszej parki? Wstawki z Olivią i Harrym to takie zabawne przerywniki, które po prostu musiałam tu wstawić. Piszcie, co sądzicie :)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Och, nareszcie nowy rozdział, jak super!
OdpowiedzUsuńHarry i Olivia to po prostu para perfekcyjna, skoro nawet przebrani za inne osoby są uważani za dobrze dopasowanych... Powiem szczerze, że nie zdziwił mnie pomysł Pottera, a właściwie panny Morgan, na użycie eliksiru i przeszpiegi. W końcu Hermiona jest dla niego jak młodsza siostra. I tak całkiem przypadkiem Olivia i Harry spotkali się we dwoje... sam na sam! Bardzo spodobał mi się pojedynek Hermiony i Draco! Jedno prześciga w sprycie i pomysłach drugie. W pewnym momencie już myślałam, że Draco wygra, a tu Hermiona dała radę. Kurczę, tak się podekscytowali tym zakładem z obiadem, że zapomnieli o Harrym i Olivii (ja tylko czekałam, aż się zorientują, że nie są sami...). Malfoy, jak możesz? Patrzeć sceptycznie na pizzę? Co z ciebie za człowiek?! „Chrząknął, zwracając tym jej uwagę. Posłała mu pytające spojrzenie.
— Będziesz to jadła? — zapytał, wskazując ręką pizzę.” — tutaj wyobraziłam sobie tę romantyczną scenę ze „Shreka”. W sumie, to zauważam pewną prawidłowość: Draco to taki Shrek (oczywiście nie z wyglądu), człowiek, który wydaje się zły, okrutny i zimny, ale jak ta cebula (dobra, jak słodki tort, Draco trudno porównać do tego warzywa) i tak naprawdę nie jest snobistyczny. Rozmowę Draco i Hermiony przeczytałam dwa razy, aby wiedzieć, że nic mi nie umknęło. Hermiona jest głupia, że wolała teleportować się do domu niż iść z Draco na spacer! Jak możesz, Hermiono?!
Zauważyłam nadprogramową kropkę: „Nie spodziewał się, że ta mała. zachowa się jak rasowa Ślizgonka”.
Życzę weny, dużo czasu na pisanie i aby każdy kolejny rozdział pisało Ci się tak przyjemnie jak ten.
Pozdrawiam!
Na ten rozdział musieliście długo czekać, ale ulżyło mi, kiedy napisałaś, że się podoba :D Cóż, Harry jest trochę nadopiekuńczy, ale przy tym bardzo uroczy ;) To był pomysł Harry'ego, a Olivia zgodziła się na to z ciekawości :)
UsuńChciałam żeby w tym pojedynku były zwroty akcji i chyba się udało ;) Hehehe niezłe porównanie Malfoya do Shreka :D Ten dialog od początku siedział w mojej głowie i po prostu musiał się tu znaleźć :) Hermiona chciała zachować odrobinę zdrowego rozsądku. Obawiałam się, że tym spacerem za bardzo bym przyspieszyła akcję opowiadania :)
Dziękuję i pozdrawiam
Hmm, cóż, Potter zachował się jak idiota i po takim jego "występie" przyznam, że już zdecydowanie nie przepadam za Twoim Wybrańcem. Całe szczęście, że Olivia ma, przy całym swoim roztrzepaniu, naprawdę sporą dawkę oleju w głowie i to dzięki niej nie doszło do jakiejś spektakularnej awantury. Draco mógł przecież doprowadzić do konfrontacji z facetem, który nieudolnie i nachalnie go obserwował, a wtedy sytuacja mogłaby zrobić się mocno nieprzyjemna (choć z drugiej strony, chętnie bym poczytała, jak sama Hermiona uświadamia swego kumpla, że jego obecność w takiej formie jest zdecydowanie niepożądana). Olivia miała całkowitą rację usiłując przekonać upartego Gryfona, że jego przyjaciółka jest osobą dorosłą, na dodatek doskonale potrafiącą zadbać o siebie. Ech, jakoś mi chwilami za bardzo pachnie Ronaldem W. ten cały Potter. Takie zachowanie znacznie bardziej w stylu narwanego rudzielca.
OdpowiedzUsuńZa to Hermiona w tym rozdziale jest, cóż, nawet nie bardzo wiem, jak ją określić, bo jeden przymiotnik nie odda jej zachowania i osobowości. Chwilami niemal flirtuje z Draco, w innych momentach jest wręcz drapieżna i złośliwa jak za starych, hogwarckich lat, a w czasie pojedynku wychodzi z niej całkiem ślizgońska natura. ;) Ale i tak moimi faworytami rozdziału są Olivia i Draco (ha, jakby w jego przypadku mogło to być jakimś epokowym odkryciem :) ). Olivia naprawdę jest uroczą osóbką, do tego ma całkiem sporo oleju w głowie, a Draco... cóż, to po prostu Draco Malfoy.
Ogromnym atutem tej opowieści jest długość rozdziałów. Nie znoszę czytać tekstów, gdzie fragmenty są długości kwitka z pralni. U Ciebie przynajmniej, droga Autorko, człowiek może rozsmakować się w opowiadaniu, rozbawić, zezłościć i zwyczajnie czerpać przyjemność z lektury.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Margot
P.S. Wstawiając swój komentarz, zerknęłam na poprzedni wpis i aż się zaśmiałam. Ilu czytelników, tyle opinii ;) I to jest właśnie w tym wszystkim najfajniejsze, jeśli Autor potrafi wywołać skrajne reakcje...
Chciałam pokazać nadopiekuńczość Harry'ego. Może trochę przesadziłam, no ale nie porównywałabym go z Ronem. To dwie zupełnie inne osobowości. Ale mogę zapewnić, że Olivia ustawi go do pionu i takie akcje zostaną ograniczone do minimum (w przyszłości może i wyeliminowane).
UsuńHermiona w sumie nie wie jak ma z nim rozmawiać i dlatego próbuje się podporządkowywać ;) W niedalekiej przyszłości zrozumie w czym rzecz :)
Ten rozdział miał być krótszy, ale wyszło jak zwykle. Najwidoczniej nie umiem się streszczać :)
Dziękuję i pozdrawiam
Ależ Ty wcale nie masz się streszczać, w żadnym razie! :) Jeśli coś jest dobrze napisane, interesujące i nie powiela do bólu szczęki ogranych schematów, a tak na pewno jest z Twoją opowieścią - niech będzie jak najdłuższe. Ja jestem generalnie wielbicielką długich tekstów. Przynajmniej nie kończą się zanim się na dobre zaczęły ;)
UsuńMargot
Cóż zapewniam, że ta historia będzie bardzo oryginalna ;) Ja też nie lubię krótkich rozdziałów :D
UsuńPiszesz naprawdę świetnie. szkoda że tyle trzeba bylo czekać na ten rozdział ( sam nie jestem lepszy, na moim blogu też długo nic nowego nie było). Niech wena będzie z tobą
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że warto było czekać ;) Wiele spraw się namnożyło ostatnio, no ale teraz rozdziały będą częściej.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam
W końcu mam czas na napisanie komentarza!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się pojedynku pomiędzy Draco i Hermioną. Strasznie się przy nim uśmiałam :D No i potem też, jak Malfoy nie chciał czekać w restauracji i bał się zjeść kawałek pizzy ;)
Harry jest w Twoim opowiadaniu nawet uroczy... Ta jego bezradność połączona z determinacją jest świetna :D Po tej akcji, kiedy razem z Olivią szpiegował Draco i Hermionę już widzę, że z niego i panny Morgan będzie wybuchowa parka.
No właśnie! Jestem ciekawa, czy dowiedzą się, że byli obserwowani przez Olivię i Harry'ego i jak się tam dalej pomiędzy nimi potoczy. Na razie jest ciekawie ;)
Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
Chciałam żeby mimo wszystko było zabawnie i chyba się udało ;) Harry to specyficzna postać, a z Olivią na pewno nudno nie będzie :)
UsuńWszystko się okaże niedługo
Dziękuję i pozdrawiam
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńZawitałam i ja:D Aż żałuję, że nie mogłam wbić wcześniej, bo takiego miłego przerywnika w postaci Twojego rozdziału dawno nie czytałam. Banan nie schodził mi z twarzy ;)
Mimo że kocham blondyna całym serduchem to cieszę się, że to Hermiona wygrała pojedynek. Taki mały pstryczek w nos przyda każdemu, nawet arystokracie :D Myślę, że przeprosiny są dobrym pomysłem na hmm... Zacieśnienie relacji :D Oby tak dalej!
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Fajnie, że jesteś :) Cieszę się, że rozdział się podobał ;)
UsuńW pierwotnej wersji to Draco miał wygrać, ale później uznałam, że tak będzie ciekawiej. Ich relacja o wiele bardziej się poprawi :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
Fantastyczny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńAkcja w pizzerii była cudowna; Harry i Oliwia po prostu rozwalili system, a zachowanie Oliwii - mistrzowskie :D. Choć przyznam, że niekiedy Oliwia przypominała mi takie rozwydrzone dziecko... ;)
Nie wierzę, że Hermiona odmówiła! No jak można odmówić wspólnego weekendu z Draco?! Nie wie, co traci.. ^^
Kurczę, nie umiem się rozpisywać w komentarzach, eh... No cóż napiszę tylko, że rozdział był genialny i czekam niecierpliwie na następny!
Pozdrawiam i weny!
Charlotte
Wschód słońca
Auror z wymiany
Fajnie, że się podobało :) hehe ten fragment miał być taką odskocznią :D
UsuńCóż, Hermiona jest trochę nieufna ;)
Dziękuję i pozdrawiam
Zaległości, ah zaległości!
OdpowiedzUsuńOstatnio nie miałam zbyt dużo na czytanie, na tym blogu 3 rozdziały czekały na mnie. Nie mogłam dłużej wytrzymać, wiec jestem! Bardzo lubię ten rozdział! Olivia i Harry pasują do siebie doskonale, muszą być razem! Pojedynek Draco i Hermiony podobał mi się bardzo, chyba mój ulubiony moment w tym rozdziale! Nie mam nawet zbytnio czasu na komentowanie, dlatego mam nadzieję, że nie będziesz miała miejsce za złe tego, że ten komentarz jest tak krótki. Pierwszy raz komentuje, ale czytam od początku:)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://blaisezabinipmm.blogspot.com/?m=1
Vinci.
Ja też mam wiele zaległości więc bardzo dobrze to rozumiem
UsuńCieszę się, że rozdział się podobał. Jest troszkę inny, ale ja także najbardziej go lubię. Cieszy mnie każdy komentarz, nawet najkrótszy :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Tego bloga też znalazłam i też tu zostanę na dłużej. Kurcze jeszcze się od Ciebie uzależnię i dopiero będzie jazda. Wyjątkowo nie wykryłam żadnych spisków ani nic takiego(jeszcze). Ale może dlatego, że jestem głodna. Eh, do końca nie wiem jak działa ten mój "szósty zmysł" ani czy wgl coś takiego mam, ale miło jest się czuć wyjątkowo:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja to Ja
Zapewniam, że takie uzależnienie nie grozi niczym poważnym to sama przyjemność 😃
UsuńIntrygi i tym podobne oczywiście będą , ale wszystko w swoim czasie 😉
Również pozdrawiam
Bardzo długo mnie tu nie było. Mam nadzieje, że mi to wybaczysz :)
OdpowiedzUsuńPołączenie Harry - Olivia jest świetne. Ona jest taką wesołą, roztrzepaną małolatą, a on sie przy niej zachowuje jak dzieciak. Co tez sobie wymyślił z tym śledzeniem ? To było zabawne :D
A Draco i Hermiona? Dorosły Malfoy jest wspaniały. Aż brakuje mi słów, żeby go opisać! Te przeprosiny, żarty, przekomarzanie sie... wszystko jest bardzo w jego stylu ale jednocześnie miłe i zabawne.
Rozdział wyszedł świetny! Życzę weny i pozdrawiam !
Dora :*
cursed-child.blogspot.com
Cieszę się, że jesteś :) Nic nie szkodzi, że dopiero teraz.
UsuńHarry i Olivia to taki pairing, który nie raz doprowadzi Was do śmiechu. Chciałam połączyć ogień i wodę co stworzy mieszankę wybuchową :D
Cieszę się, że moje dramione się podoba ;) Chciałam żeby Draco był sobą, ale jednocześnie miał trochę pokory ;)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Jako, że ja uwielbiam historie Dramione to postanowiłam wpaść i zapoznać się z Twoją. Opowiadanie mnie urzekło, ma swój klimat oraz taką lekkość, niezwykle przyjemnie się je czyta, a to oczywiście ogromny atut. Postacie są wyraziste, ale nieprzerysowane. Naprawdę podziwiam, uwielbiam i czekam na więcej!Dodaję do obserwowanych!
OdpowiedzUsuńEndory
strzepy-swiata.blogspot.com
Dziękuję, fajnie, że historia Ci się podoba :) Nowy rozdział właśnie zaczynam pisać, także myślę, że pojawi się w następnym tygodniu.
UsuńPozdrawiam
ciekawe opowiadanie dobrze się je czyta
OdpowiedzUsuń