Wtorek zapowiadał się pięknie. Od rana
świeciło słońce i na niebie nie było ani jednej chmurki. Hermiona siedziała w
kuchni i jadła śniadanie. Wczoraj pracowała do późna i Kingsley pozwolił jej
przyjść do pracy na dziesiątą. Było coraz mniej zgłoszeń o włamaniach, więc nie
musiała się spieszyć. Można powiedzieć, że sytuacja była opanowana, ale panna
Granger miała wrażenie, że to cisza przed burzą. Czuła to w kościach. Podzieliła
się swoimi spostrzeżeniami z Luną i Deanem. Oni także sądzili, że coś się
święci, ale nic nie mogli na to poradzić. Musieli czekać na rozwój wydarzeń.
Westchnęła i spojrzała na zegarek. Dopiero
ósma. Ma jeszcze trochę czasu. Postanowiła posprzątać w sypialni. Ostatnio
rzadko bywała w domu. Praca pochłonęła ją całkowicie. Wstała z krzesła i
skierowała się do swojego pokoju. Idąc, zajrzała do salonu, w którym od dawna
nikt nie przebywał. Zatrzymała się w wejściu i rozejrzała dookoła siebie. Było
tu tak cicho. Zbyt cicho. Brakowało taty, który lubił przesiadywać na kanapie z
gazetą w rękach. Brakowało mamy, która zawsze zajmowała bujany fotel i czytała
ulubione książki. Panna Granger poczuła łzy napływające do oczu. Szybko
potrząsnęła głową i wyszła z pomieszczenia. Kingsley obiecał, że zajmie się
poszukiwaniami jej rodziców, ale jak na razie nie było po nich żadnych śladów.
Miała nadzieję, że niedługo się to zmieni. Ruszyła prosto do swojego pokoju.
Gdy stanęła przy drzwiach, otworzyła je i weszła do środka. Pośrodku
pomieszczenia stało duże wygodne łóżko. Na nim leżała błękitna pościel w
kwiaty. Po obu stronach łóżka znajdowały się drewniane szafki, które ładnie
kontrastowały z jasnymi ścianami. Duże okno ozdobione błękitnymi firankami,
wpuszczało do pomieszczenia wiele światła, powodując, że pokój wydawał się
jeszcze jaśniejszy. Przy szafie leżały ubrania, które wczoraj zdjęła.
Zebrała je i wrzuciła do kosza na pranie, znajdującego się w łazience.
Wyciągnęła różdżkę i jednym zaklęciem usunęła kurz z szafek. Spojrzała w prawo
i w kącie przy oknie zobaczyła kufer z Hogwartu. Minęło już wiele czasu odkąd
była w szkole, ale nadal nie miała odwagi go rozpakować. Spojrzała w okno
smutnym wzrokiem. Może dziś jest ten
dzień? – pomyślała, kątem oka spoglądając na kufer. Westchnęła i podeszła
bliżej. Otworzyła szufladę i wyjęła z niej mały kluczyk z logiem Hogwartu.
Kucnęła przy kufrze i z drążącymi rękami przekręciła klucz w zamku. Usłyszała
kliknięcie. Przełknęła ślinę i otworzyła pokrywę.
W kufrze panował porządek. Hermiona nie
lubiła bałaganu i zawsze starała się układać wszystko tak, żeby móc szybko
znaleźć potrzebną rzecz. Z boku leżał stos książek, ułożonych tytułami do góry,
a obok nich poskładane szkolne ubrania. Zaczęła wyjmować zawartość kufra na
podłogę. Książki układała blisko łóżka, a ubrania na stosie pod ścianą. Sięgnęła
na samo dno kufra i znalazła kilka bożonarodzeniowych prezentów, które od dawna
były popsute i bezużyteczne, ale nie miała sumienia ich wyrzucić. Uśmiechnęła
się pod nosem, wspominając święta w Hogwarcie. Lubiła ten klimat, a w szkole
czuło się go z każdej strony. Wyjęła także pergaminy z fragmentami wypracowań,
kilka niekompletnych skarpetek i buty, w których chodziła na szóstym roku
nauki. Teraz były na nią o wiele za małe, ale nie chciała się z nimi rozstawać.
Nawet z nimi wiąże się kilka wspomnień.
Nagle usłyszała stukanie w okno. Odwróciła
głowę w tamtą stronę i zobaczyła brązową sowę świdrującą ją wzrokiem. To Harold
— sowa Harry’ego. Wstała z klęczek i podeszła do okna. Otworzyła je i ptak
wleciał do środka. Zrobił dwa kółka wokół lampy, wiszącej na suficie, po czym
usiadł na brzegu łóżka i wyciągnął nogę, do której doczepiony był list. Panna
Granger zmarszczyła brwi i wzięła z parapetu miseczkę z wodą i jedzeniem dla sów,
po czym podeszła do zwierzęcia. Usiadła na łóżku i uśmiechnęła się.
– Witaj, Harold. Co tam dzisiaj dla mnie
masz? – zapytała, głaszcząc ptaka po głowie. Zwierzę zahuczało i wyprostowało
się dumnie wypinając pierś. Sięgnęła po list. Kiedy odwiązała przesyłkę, Harold
przeskoczył w bok i zaczął pić wodę z miseczki, którą postawiła na szafce. Rozłożyła
pergamin i zaczęła czytać:
Hermiono,
Byłem u Ciebie w biurze z samego rana, ale Kate powiedziała mi, że dziś
przychodzisz później. Szczęściara. Ja od rana mam urwanie głowy. Kingsley kazał
mi wypełniać kilkadziesiąt raportów, żebym wreszcie zrozumiał jak należy to
robić. Dzięki tobie znam dobry sposób, więc nie powinienem mieć problemu. Piszę
do Ciebie w innej sprawie. Jak wiesz, dzisiaj ma się odbyć pierwsza lekcja
zaklęć z Olivią. Długo myślałem nad tym, w jaki sposób je przeprowadzić. Nie
ukrywam, że trochę się jej obawiam. Przeraża mnie ta jej bezpośredniość.
Dlatego chciałbym Cię prosić, żebyś pomogła mi w przeprowadzeniu tych zajęć.
Chcę przyjrzeć się jej technice i sposobie rzucania zaklęć, a będąc jej
partnerem nie będę mógł tego zrobić. Czy mogłabyś mi pomóc? Byłabyś jej
partnerką. Oczywiście nic Ci nie grozi. Zadbam oto, żebyś była bezpieczna.
Proszę, odpisz jak najszybciej.
Harry
Hermiona przeczytała list parę razy. Za
każdym razem uśmiechała się coraz bardziej. W końcu roześmiała się głośno, przy
okazji strasząc Harolda, który spojrzał na nią z oburzeniem. Uśmiechnęła się
przepraszająco i znowu spojrzała na list. Harry boi się Olivii? Tego się nie spodziewała.
Przecież ta dziewczyna była taka radosna, szczera i inteligentna. Na Hermionie
zrobiła bardzo dobre wrażenie. Harry nie powinien się jej obawiać. Siostrzenica
ministra była nim zainteresowana i nawet się z tym nie kryła. Może dlatego
Wybraniec był taki przerażony. Zamyśliła się chwilę. W sumie nie miała nic
zaplanowanego na popołudnie, więc może pomóc Harry’emu. Domyślała się, że te
zajęcia będą ciekawym doświadczeniem. Oczami wyobraźni widziała Olivię
niszczącą lustra i wszystko co znajduje się dookoła niej.
Podeszła do szafki, w której trzymała
pergaminy i kałamarz. Rozłożyła pergamin na biurku i zaczęła pisać:
Harry,
Oczywiście pomogę Ci na zajęciach z Olivią. Nie mam na dziś nic
zaplanowanego, więc nie ma problemu. Cieszę się, że masz możliwość podszkolenia
swoich umiejętności w wypełnianiu raportów. W naszym zawodzie to kluczowa
sprawa, ale Ty dobrze o tym wiesz.
Do zobaczenia w pracy
Hermiona
Przeczytała swój list i zwinęła pergamin w
rulon. Obwiązała sznurkiem i podeszła do Harolda, który czekał na przesyłkę do
swojego pana. Dumnie wypiął pierś do przodu i żółtymi ślepiami śledził każdy
ruch kobiety. Gdy stanęła obok niego, wyciągnął nogę do góry, pozwalając jej
przywiązać list. Uśmiechnęła się do niego i powiedziała:
– Leć do Harry’ego.
Harold zahuczał i wzbił się w powietrze.
Śledziła go wzrokiem, kiedy szybował po niebie. Westchnęła i spojrzała na
zegar, wiszący na ścianie. Dziewiąta trzydzieści. Cóż, pora się zbierać.
Podeszła do szafy i wyjęła czyste ubrania, po czym skierowała się do łazienki.
Godzinę później siedziała w swoim
gabinecie i przeglądała dzisiejszą pocztę. Na szczęście wszystko było w
porządku i zapowiadał się spokojny dzień. Leniwie przeciągnęła się na fotelu i
wzięła z talerzyka ciasteczko, które Kate przyniosła razem z kawą. Uśmiechnęła
się pod nosem, wspominając poranny list Harry’ego. Dobrze, że Kingsley
zaciągnął go do pracy. Trochę praktyki w wypełnianiu raportów bardzo mu się
przyda. Harry musi wreszcie zrozumieć, że nie będzie wiecznie uważany za
bohatera i wychwalany pod niebiosa. Kiedyś jego świetność minie i będzie musiał
się z tym pogodzić. Będzie musiał wreszcie dorosnąć.
Gdy skończyła jeść i wypiła kawę, wstała z
fotela i skierowała się do wyjścia. Otworzyła drzwi i zobaczyła Kate, która
mruczała coś pod nosem i machała różdżką. Uśmiechnęła się i podeszła bliżej. Kobieta
marszczyła czoło i mówiła cicho formułki zaklęć, ćwicząc przy tym ruch
nadgarstka. Wyglądało na to, że przygotowuje się do najbliższych zajęć z
zaklęć. Hermiona zauważyła, że Kate bardzo się w nie zaangażowała i bardzo
sumiennie wykonywała zadania domowe wyznaczone przez Harry’ego. Jej technika
rzucania zaklęć znacznie się poprawiła i czuła się coraz pewniej.
– Widzę, że ćwiczysz zaklęcia –
powiedziała Hermiona, uśmiechając się do sekretarki.
Blondynka skinęła głową z entuzjazmem,
strącając przy okazji lusterko, leżące na brzegu biurka. Wskazała na nie
różdżka i krzyknęła:
– Reparo.
Rysa na szkle lusterka momentalnie
zniknęła i wyglądało jak nowe. Kate podniosła je z podłogi i pokazała Hermionie.
Była z siebie bardzo zadowolona. Hermiona zaklaskała w dłonie z uznaniem.
– Brawo, wychodzi ci to coraz lepiej.
– Dziękuję – odpowiedziała kobieta. –
Wiele ćwiczę i sama widzę, że czuję się pewniej, kiedy trzymam w ręce moją
różdżkę. Wydaje mi się, że się zaprzyjaźnimy.
Panna Granger zachichotała i poprawiła
niesforne pasmo włosów, które wysunęło się zza ucha. Chciała coś powiedzieć,
ale nagle koło nich pojawił się jeleń — patronus Harry’ego. Ukłonił się i
powiedział głosem Wybrańca:
– Hermiono, Kingsley prosi żebyśmy oboje
zjawili się u niego najszybciej jak to możliwe. Czekam na ciebie przy schodach.
Pospiesz się, z jego głosu wywnioskowałem, że jest zdenerwowany. Dzisiaj już mu
podpadłem i nie chciałbym znowu mieć kłopotów.
Po czym zniknął tak szybko, jak się
pojawił. Hermiona spojrzała na Kate, nic nie rozumiejąc. O co chodzi
ministrowi? Co jest tak pilne? Czyżby chodziło o Olivię? Nie, wtedy nie byłby
zdenerwowany. Chociaż… nigdy nic nie wiadomo.
– Harry rzeczywiście dziś podpadł
ministrowi – głos Kate sprowadził ją na ziemię.
– Jak? – zapytała, marszcząc brwi.
– Zaniósł mu swoje raporty, ale minister
nie był z nich zadowolony i kazał mu je wypełnić jeszcze raz. Każdy po trzy
razy, żeby mu się utrwaliło. Nigdy nie słyszałam, żeby minister tak krzyczał.
Panna Granger otworzyła usta z szoku. Tego
się nie spodziewała. Harry zdenerwował Kingsleya? To się nie mieści w głowie.
Westchnęła. W sumie taka kara mu się należała. Przecież pokazywała mu jak je
wypełniać i to nie jest takie trudne jak się wydaje. Trzeba tylko chcieć.
– Powinnaś już iść. Minister zapewne nie
będzie na was czekał – odparła Kate poważnym tonem.
Skinęła głową i wróciła do gabinetu po
różdżkę. Rozejrzała się po pokoju, ale nie zauważyła nic podejrzanego i wyszła,
starannie zamykając za sobą drzwi. Kate uśmiechnęła się do niej, próbując dodać
jej otuchy. Hermiona wyprostowała się i ruszyła przed siebie. Idąc korytarzem,
pozdrawiała skinieniem głowy pracowników ministerstwa. Całą drogę zastanawiała
się, po co Kingsley ich wezwał. To musi być coś poważnego. Czuła to w kościach.
Parę minut później zauważyła Harry’ego,
stojącego obok schodów. Widać było, że jest bardzo zdenerwowany. Dreptał
nerwowo w miejscu i mierzwił włosy ręką. Podeszła do niego i uśmiechnęła się
lekko. Gdy ją zobaczył, odetchnął z ulgą i odwzajemnił uśmiech.
– Cześć, Harry.
– Witaj, Hermiono.
Powiedzieli jednocześnie i bez słowa
ruszyli do gabinetu Ministra. Podczas drogi co chwila na siebie spoglądali, ale
nic nie mówili. Każde z nich było zaaferowane swoimi myślami. Hermiona
zastanawiała się, czy kara, którą dał Harry’emu minister w jakiś sposób poskutkuje. Harry
natomiast myślał o zbliżającej się lekcji zaklęć, która coraz bardziej go
przerażała, ale cieszył się, że Hermiona zgodziła się mu pomóc.
Wreszcie stanęli przed gabinetem Kingsleya
i zobaczyli Amandę. Uśmiechnęła się do nich i wyszła zza biurka. Stanęli obok
siebie i patrzyli na nią.
– Dobrze, że już jesteście. Minister na
was czeka – powiedziała, podchodząc do drzwi gabinetu. Chwyciła za klamkę i
otworzyła je. – Proszę, wejdźcie do środka.
Harry przepuścił Hermionę i kobieta
pierwsza skierowała się do wejścia. Weszła do pomieszczenia i zatrzymała się.
Harry szedł krok w krok za nią i gdy stanęła w miejscu, wpadł prosto na nią.
Okulary zsunęły mu się z nosa i niezdarnie zaczął je poprawiać.
– Hermiono, dlaczego się zatrzymałaś? Mało
brakowało żebym upadł – wyszeptał blisko jej ucha. Jednak Hermiona zignorowała
jego pytanie i patrzyła przed siebie. Uniósł brew ze zdziwieniem. – Hermiono,
co się stało? Hermiono? – dopytywał.
Jednak nie usłyszał żadnej odpowiedzi.
Poprawił okulary i spojrzał w kierunku biurka ministra. Mężczyzna obserwował
oboje z zainteresowaniem. Na krześle po stronie gości ktoś siedział. Ktoś
bardzo znajomy. Ktoś, kogo nigdy by się tu nie spodziewał. Hermiona spojrzała
na Harry’ego i oboje jak na komendę krzyknęli:
– Malfoy, co ty tu robisz?!
Blondyn posłał im swój firmowy uśmiech i
powiedział:
– Też się cieszę, że was widzę.
Hermiona otworzyła szeroko usta i
przeniosła swój wzrok na ministra.
– Panie ministrze, czy może nam pan
wyjaśnić, co tu się dzieje?
Kingsley wyprostował się na fotelu i
odpowiedział spokojnym tonem:
– Oczywiście, Hermiono. Pan Malfoy
postanowił do nas dołączyć.
– W jakim sensie dołączyć? – zapytał Harry zdenerwowanym głosem.
– Pan Malfoy będzie aurorem.
– CO?! – wrzasnęli jednocześnie.
Kingsley skarcił ich wzrokiem i pokręcił
głową z politowaniem. W międzyczasie wyczarował dla nich krzesła i powiedział:
– Usiądźcie, zaraz wam wszystko wyjaśnię.
– Mam nadzieję – mruknął Harry.
Minister tego nie usłyszał, ale Hermiona
tak i szybko uderzyła go w ramię. Mężczyzna skrzywił się i potarł bolące
miejsce. Usłyszeli chichot. Spojrzeli w tamtym kierunku i zobaczyli śmiejącego
się Malfoya. Hermiona przewróciła oczami i zajęła swoje miejsce. Usiadła pośrodku,
bo nie chciała żeby doszło do rękoczynów. Uchwyciła wzrok Kingsleya, który miał
nieodgadniony wyraz twarzy. Gdy wszyscy siedzieli i przestali mordować się
wzrokiem, mężczyzna chrząknął i wyprostował się na fotelu. Spojrzał na Malfoya,
a potem na dwójkę aurorów.
– Może zacznę od tego, że niedawno
otrzymałem anonimowy list, w którym ktoś zadeklarował się, że pomoże nam w
schwytaniu śmierciożerców i odnalezieniu syna Premiera Mugoli. Byłem tym faktem
bardzo zaskoczony, ponieważ nie wiedziałem kto to jest i czego tak naprawdę od
nas chce. Odesłałem odpowiedź, w której napisałem, że proponuję spotkanie w
neutralnym miejscu. Sowa nawet nie czekała aż powiem do kogo ma lecieć, bo
chyba domyślała się adresata. Dni mijały, a odpowiedź nie
przychodziła, więc pomyślałem, że list zaginął albo to był głupi żart. Jednak
dzisiaj w drzwiach do mojego gabinetu pojawił się pan Malfoy. To on jest
autorem tego tajemniczego listu.
Hermiona spojrzała ze zdziwieniem na
Draco, a potem na Kingsleya. Malfoy chce im pomóc schwytać śmierciożerców? Ale…
dlaczego? Co się stało, że chce walczyć po ich stronie? Miała w głowie więcej
pytań niż odpowiedzi. Minister popatrzył na swoich rozmówców, czekając na
pytania, ale kiedy ich nie usłyszał, kontynuował:
– Oczywiście byłem tym faktem bardzo
zdziwiony. To dość niespotykana sytuacja, żeby syn śmierciożercy…
– Śmierciożerca, panie ministrze. Jestem
śmierciożercą – przerwał mu wpół słowa Malfoy, patrząc mu prosto w oczy. –
Niestety nim jestem i chyba zawsze będę tego żałował.
Harry wymienił porozumiewawcze spojrzenia
z Hermioną i wpatrywał się w mężczyzn jak zaczarowany. Skruszony Malfoy to coś
nowego. Miał wrażenie, że to dopiero początek niespodzianek.
– Panie Malfoy, dołączył pan do nas więc
mogę jedynie powiedzieć BYŁY śmierciożerca. Czy tak może być? – zapytał,
unosząc jedną brew do góry. Malfoy przytaknął i uśmiechnął się lekko. – Dobrze,
skoro formalności mamy za sobą, pora przejść do konkretów. Pojawienie się pana
Malfoya w moim gabinecie było dla mnie zaskoczeniem, ale oczywiście wysłuchałem
wszystkiego co ma do powiedzenia. Z każdym wypowiedzianym przez jego słowem,
nabierałem pewności, że jest tu z bardzo ważnego powodu. Oczywiście wszystko mi
dokładnie wyjaśnił, ale nie będę wam tego opowiadał. Lepiej będzie jeśli sami
to zobaczycie.
Hermiona spojrzała na Harry’ego, nic nie
rozumiejąc. Wybraniec wzruszył ramionami i oboje utkwili wzrok w Kingsleyu.
– Co zobaczymy? – zapytała panna Granger.
Minister chciał coś powiedzieć, ale w tym
samym czasie odezwał się Malfoy.
– Moje wspomnienie.
Aurorzy spojrzeli na blondyna, który
elegancko siedział na krześle i aktualnie czyścił rękaw swojego garnituru.
Hermiona uniosła jedną brew z irytacją i zapytała:
– Co to za wspomnienie?
Blondyn popatrzył na nią, mrużąc lekko
oczy.
– To moja ostatnia rozmowa ze Snape’em.
– Z profesorem Snape’em – poprawiła go
automatycznie.
Uśmiechnął się półgębkiem i machnął ręką,
jakby to nie miało znaczenia.
– Tak, Granger, z profesorem Snape’em. Wtajemniczeni wiedzą, że był moim ojcem
chrzestnym.
Nie byli tym zaskoczeni, bo od dawna o tym
wiedzieli. Dziwiło ich tylko to, że Malfoy tak lekko z nimi rozmawia, jakby
byli znajomymi. Prawdę mówiąc, Hermiona chciała pogodzić się ze wszystkimi, ale
Harry zawsze się temu sprzeciwiał. Twierdził, że nie warto bratać się z wrogiem.
Hermiona spojrzała na Harry’ego, który był coraz bardziej zirytowany i wydawało
się, że niewiele mu brakuje do wybuchu. Chcąc uratować sytuację popatrzyła na
Malfoya, który przyglądał się obojgu z zainteresowaniem. Westchnęła i zapytała:
– Czego dotyczyła ta rozmowa?
Malfoy poprawił garnitur i usiadł wygodnie
na krześle, podpierając brodę jedną ręką.
– Można powiedzieć, że dzięki tej
rozmowie, zapadły kluczowe decyzje dotyczące mojej przyszłości i tego w jaką
stronę pójdę – powiedział spokojnym głosem. – Mogłem zostać ze śmierciożercami
albo dołączyć do was. Wtedy nie rozumiałem co Severus miał na myśli, ale teraz
wiem, że jego przypuszczenia się sprawdziły. Chociaż nadal nie mogę pojąć, skąd
wiedział, że tak będzie. Czy tak dobrze znał mojego ojca? A może miał szósty
zmysł? Tak czy owak, jestem tutaj. Zapewne uważacie, że to kaprys bogatego
mężczyzny, który chce się popisywać. Nie, to nie kaprys, tylko konieczność. To
wspomnienie powinno wam bardzo rozjaśnić moją sytuację.
Hermiona patrzyła na niego jak
zahipnotyzowana. To co mówił, bardzo ją zaskoczyło. Wyglądało na to, że Lucjusz
zrobił coś, co przesądziło o przyszłości Dracona. Tylko co to mogło być.
Chciała się tego dowiedzieć i skinęła głową. Spojrzała na ministra i nie
czekając na decyzję Harry’ego, powiedziała:
– Dobrze, chcemy zobaczyć to wspomnienie.
Kingsley uśmiechnął się pod nosem.
– Dobra decyzja, Hermiono – powiedział
cicho.
Kobieta odwzajemniła uśmiech i popatrzyła
na przyjaciela, który posłał jej mordercze spojrzenie i założył ręce pod boki,
jak obrażony mały chłopiec. Przewróciła oczami i pokręciła z politowaniem
głową. Wiedziała, że Wybraniec też chce zobaczyć to wspomnienie. Z natury był
ciekawskim człowiekiem, ale sam fakt, że to wspomnienie Malfoya, nie podobał mu
się.
Kingsley wstał z fotela i podszedł do
szafy. Otworzył drzwi i zobaczyli myślodsiewnię. Była wykonana ze złota i
zdobiona drogimi kamieniami. Na jej ścianach znajdowały się runy, których
Hermiona nie znała. Wyglądała pięknie i dostojnie. Unosiła się nad nią srebrna
łuna. Zapewne niedawno minister oglądał wspomnienie Dracona. Myślodsiewnia
unosiła się w powietrzu i wysunęła się tak, że teraz znajdowała się obok okna.
Mężczyzna gestem ręki poprosił do siebie Hermionę i Harry’ego. Gdy kobieta
wstała z miejsca, Draco podniósł się ze swojego krzesła, robiąc jej miejsce do
przejścia. Skinęła lekko głową, przechodząc obok niego. Odwzajemnił to lekkim
uśmiechem. Harry nie zaszczycił go nawet spojrzeniem i szedł krok w krok za
Hermioną. Malfoy westchnął i pomaszerował za nimi. Ustawili się z czterech
stron myślodsiewni i obserwowali pływające w niej wspomnienia. Hermiona
uchwyciła spojrzenie ministra i po jego skinieniu głową, nachyliła się nad
naczyniem. Poczuła, że jej nogi odrywają się od ziemi i leci w przestworza.
Lecąc, widziała mieszające się ze sobą wspomnienia. Wreszcie wylądowała na
twardej podłodze, z trudem utrzymując równowagę. Sekundę później obok niej
pojawili się Harry, Draco i Kingsley. Wybraniec od razu stanął bliżej kobiety i
oboje zaczęli rozglądać się dookoła siebie. Bardzo dobrze znali to miejsce.
Byli w gabinecie dyrektora Hogwartu. Jednak pomieszczenie wydawało się być inne
niż to, które znali i widzieli w przeszłości.
Za czasów Dumbledore’a gabinet był jasny i
pełen słońca. Meble błyszczały od blasku promieni słonecznych i wchodząc tu
wyczuwało się pozytywną energię. Teraz było ciemno i zimno. Okna pozasłaniano
czarnymi płótnami i przyciemniono światło. Jedynie nad biurkiem wisiał mały
żyrandol, na którym paliły się cztery liche świeczki. Szafki były wypełnione
książkami, owiniętymi w czarną skórę i eliksirami, starannie ułożonymi w
statywach. Hermiona dokładnie rozglądała się po gabinecie i zauważyła, że koło
biurka stoi znajomy mężczyzna — Severus Snape. Kątem oka spojrzała na
Harry’ego, który obserwował portrety wiszące na ścianach. Podążyła za jego
wzrokiem i zauważyła portret Dumbledore’a. Staruszek siedział na fotelu i
uśmiechał się znad swoich okularów połówek. Siwe włosy opadały na wątłe
ramiona. Podpierał się drewnianą laską, ozdobioną czerwonymi kamieniami.
Obserwował Severusa, który szukał czegoś w szafce obok biurka. Hermiona
przypatrywała się tej sytuacji z lekkim uśmiechem na ustach. Kiedy Snape
znalazł książkę, którą szukał, usiadł na fotelu i zaczął ją przeglądać.
Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Cała
szóstka (nawet Dumbledore) spojrzała w tamtym kierunku. Hermiona, Harry, Draco
i Kingsley stanęli pod ścianą, tak żeby móc obserwować sytuację. Snape chwilę
patrzył na drzwi, po czym powiedział głosem pozbawionym emocji:
– Proszę.
Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem i
zobaczyli Malfoya. Wszedł do środka i Hermiona dokładnie mu się przyjrzała. Wyglądał
inaczej niż teraz. Podkrążone oczy, ziemista cera i wyblakłe włosy nie dodawały
mu uroku. Wręcz przeciwnie — odstraszały wszystkich dookoła. Miał na sobie
czarny garnitur, który bardzo go postarzał i nie wyglądał zbyt korzystnie.
Widać było, że jest zagubiony i nie do końca wie, co się dzieje wokół niego.
Rozglądał się nieufnie po pomieszczeniu i skierował się w stronę biurka nowego
dyrektora.
– Merlinie, wyglądałem koszmarnie –
usłyszała szept Malfoya.
Spojrzała w jego kierunku i uchwyciła jego
rozbawione spojrzenie. Porównywanie jego obecnego wyglądu z tym sprzed lat nie
miało sensu. Teraz prezentował się o wiele lepiej. Miał na sobie dopasowany
garnitur, który wyglądał na bardzo drogi. Do tego biała koszula, rozpięta przy
szyi. Jego oczy błyszczały, a włosy były idealnie ułożone. Wydawał się być
bardziej pewny siebie i otwarty. Sam fakt, że nie brzydził się przebywać w jej
towarzystwie, był wielką zmianą. Ciekawe jak długo to potrwa. Chwilę na niego
patrzyła, po czym powiedziała:
– Masz rację, Malfoy. Wyglądałeś
koszmarnie.
Zmrużył gniewnie oczy, ale po chwili
uśmiechnął się lekko. Spoglądali na siebie przez dłuższą chwilę. Jego
niebieskie oczy wydawały się nie mieć dna.
– Zawsze tak wyglądasz – mruknął Harry.
Popatrzyła w tamtym kierunku i zobaczyła
Harry’ego, który zrobił się coraz bardziej czerwony i patrzył na Malfoya z
irytacją. Blondyn posłał mu mordercze spojrzenie.
– Odezwał się znawca mody. Wiesz, że takie
okulary od dawna są niemodne?
Wybraniec zacisnął usta w wąską kreskę i
zmrużył oczy. Chciał coś powiedzieć, ale na szczęście odezwał się Kingsley.
– Moi drodzy, przybyliśmy tu obejrzeć
wspomnienie. Możecie się skupić i posłuchać tej rozmowy? Na wasze szczeniackie
przepychanki będzie czas.
Skinęli głowami i popatrzyli w stronę
biurka. Minister westchnął i zwrócił oczy ku niebu, prosząc Merlina o odrobinę
cierpliwości.
Draco sprzed lat stał przy biurku i
patrzył na Snape’a. Mężczyzna zamknął książkę i gestem ręki wskazał chłopakowi
miejsce dla gości.
– Witaj, Draco. Cieszę się, że
przyszedłeś. Proszę, siadaj.
Malfoy usiadł, nic nie mówiąc i założył
ręce pod boki, oczekując, że profesor zacznie rozmowę. Snape spojrzał na niego
dziwnym wzrokiem i uniósł jedną brew. Dziedzic nadal nic nie mówił. Mężczyzna
westchnął i oparł ręce na blacie biurka.
– Widzę, że nie chcesz rozmawiać, dlatego
ja zacznę. Wysłałem do ciebie list, bo chciałem z tobą porozmawiać o czymś
bardzo ważnym.
– O czym? – zapytał chłopak.
– O twojej przyszłości.
Malfoy uniósł brwi z zaskoczeniem.
Wyprostował się na krześle i zapytał:
– A konkretnie? Dobrze wiesz, że nie lubię
owijania w bawełnę. Wolę konkrety.
Snape skinął głową i na jego twarzy
pojawiło się coś na kształt uśmiechu.
– Zawsze taki byłeś. Tak jak twój ojciec.
Draco zmrużył gniewnie oczy i zacisnął
usta. Rzucił dyrektorowi mordercze spojrzenie.
– Proszę cię, nie wspominaj mojego ojca.
Chciałeś rozmawiać o mojej przyszłości.
Mężczyzna usiadł wygodnie na fotelu i
zaczął mówić:
– Tak, wiem, że chciałem rozmawiać o
twojej przyszłości, ale ta rozmowa niestety będzie także dotyczyła Lucjusza.
Ale po kolei. Kiedy stchórzyłeś i nie zabiłeś Dumbledore’a, Czarny Pan bardzo
się zdenerwował. Jesteście na jego celowniku. Śledzi każdy wasz ruch. Musicie
bardzo uważać, bo każda, powtarzam, każda nawet najmniejsza zbrodnia przeciwko
niemu może się dla was skończyć tragicznie.
– Bardzo dobrze o tym wiem. Ojciec wiele
razy mi to tłumaczył – wtrącił Malfoy.
– Miał rację. Wydawać by się mogło, że
sytuacja jest opanowana. Czarny Pan powrócił, Dumbledore nie żyje, w Hogwarcie
uczą śmierciożercy. Jesteśmy potęgą, ale zapewne niedługo wszystko się zmieni.
– Co masz na myśli? – zapytał Draco z
zainteresowaniem.
– Harry’ego Pottera.
Draco prychnął i machnął ręką.
– Potter zwiał, Łasic leży chory w tej
swojej norze, a Granger zapadła się pod ziemię. Nie sądzę, żeby we trójkę byli
w stanie zagrozić Czarnemu Panu.
– Mylisz się, Draco. Potter i jego przyjaciele działają przeciwko Czarnemu
Panu. Niszczą coś, co do niego należy.
– Co takiego?
– Niestety nie wiem. Dumbledore jest
bardzo tajemniczy i nie chce wyjawić swoich sekretów – mówiąc to, spojrzał z
irytacją na portret Albusa, który uśmiechał się rozbrajająco, po czym położył
palec na usta i udał, że przekręca kluczyk. Widząc to Hermiona wybuchła śmiechem,
a Harry cicho zachichotał. Kingsley i Draco patrzyli na obojga ze zdziwieniem
wypisanym na twarzach.
Draco-uczeń westchnął przeciągle i usiadł
wygodnie na krześle.
– Cóż, zawsze był tajemniczy, ale nie
rozumiem, co Potter i ta jego misja
ma wspólnego z moją przyszłością?
– Przypuszczam, że pod koniec roku Potter
pojawi się w Hogwarcie i będzie chciał walczyć z Czarnym Panem. Zapewne
członkowie Zakonu Feniksa formułują szyki i w odpowiednim momencie dołączą do
walki. Potter ma tendencję do gromadzenia wokół siebie głupców, którzy za
wszelką cenę chcą się popisać swoimi magicznymi zdolnościami. Ale to nie o nich
mi chodzi. Niedawno razem z Lucjuszem dyskutowaliśmy o tym, co by się stało,
gdyby Potter wygrał pojedynek z Czarnym Panem.
– To nierealne. Potter jest za słaby –
wtrącił Malfoy.
Snape skinął głową.
– Wiem, Draco, ale musimy być przygotowani
na każdą ewentualność. Lucjusz wyjawił mi w sekrecie, że jeśli Czarny Pan
polegnie na polu bitwy, on będzie rządził śmierciożercami, bo podobno Czarny
Pan go wybrał. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, wiem jedynie, że Lucjusz wkupił
się w łaski Pana. Twój ojciec zdradził mi, że planuje zwerbować wszystkich śmierciożerców
na świecie i wytoczyć wojnę mugolom.
Blondyn uniósł jedną brew z zaskoczeniem.
– Mugolom?
– Wiesz, że twój ojciec nienawidzi mugoli
i od zawsze wpajał ci, że to nie są ludzie tylko zwierzęta, które należy
eliminować. Kiedy będzie rządził, pozbędzie się ich co do jednego.
– Ale dlaczego? Nie lepiej walczyć z
czarodziejami? – dopytywał chłopak.
– Wygląda na to, że Lucjusz najpierw chce
wyeliminować tych, którzy według niego nie mają prawa żyć na tym świecie.
Zdradził mi, że najpierw zajmie się władzami mugolskiego świata, bo oni podobno
najbardziej go irytują.
Draco pokręcił głową z dezaprobatą i
mruknął cicho:
– To chore. On naprawdę ma coś z głową.
Snape oparł łokcie o blat biurka i podpadł
brodę na dłoniach.
– Jest nieobliczalny i nikt nie ma
pewności co myśli i co zamierza zrobić. Nie sądzę, żeby był ze mną do końca szczery.
Wydaje mi się, że coś ukrywa. Chce działać na własną rękę, nie przejmując się
innymi.
– Ja nie chcę zabijać niewinnych ludzi –
powiedział chłopak, patrząc w oczy dyrektorowi. – Ja naprawdę nic nie mam do
mugoli. Ojciec zawsze wpajał mi tą nienawiść do nich, ale ostatnio przekonuję
się, że to farsa. To ludzie tacy sami jak my, tylko pozbawieni magicznych
zdolności. Ja… nie chcę. Nie mógłbym ich zabijać.
– Wiem, Draco. Znam cię bardzo dobrze i
jestem przekonany, że nie mógłbyś zabijać niewinnych ludzi. Dlatego właśnie
chciałem się dzisiaj z tobą spotkać.
– Nie rozumiem.
– Jeżeli Czarny Pan polegnie, Lucjusz
przejmie władzę wśród śmierciożerców i zapewne wcieli w życie swój plan.
Zacznie werbować śmierciożerców z całego świata i zabijać mugoli. Wiem, że nie chcesz
w tym uczestniczyć, ale nie możesz mu tak po prostu odmówić. Musisz stwarzać
pozory, że jesteś po jego stronie, bo on ma władzę nad Narcyzą. Wiesz, że jeśli
go nie posłuchasz, może ją skrzywdzić.
– Wiem, już wiele razy tak było – odparł
Draco ze złością.
– Domyślam się, że Narcyza nie ma łatwego
życia. Ale myślę, że moja propozycja rozwiąże wiele waszych problemów.
– Jaka propozycja?
– Lucjusz ma wielką władzę i jeśli nie
wypełnisz powierzonych przez niego zadań, mógłby nawet cię zabić. Wiem, że
byłby do tego zdolny. Draco, jeżeli twój ojciec zrobi coś, co według ciebie
będzie niewybaczalne, powinieneś całkowicie się od niego odciąć i dołączyć do
tych, którzy będą w stanie ci pomóc.
Draco zmarszczył brwi, a po chwili
otworzył szeroko oczy.
– Chyba nie myślisz o…
– Biurze Aurorów w Ministerstwie Magii? –
dokończył jego pytanie Snape.
Chłopak skinął głową.
– Tak, Draco. Właśnie o tym myślałem.
Aurorzy pod wodzą Kingsleya są odpowiednimi kandydatami na kompanów. Będąc wśród nich, przetrwasz i przy okazji podszkolisz się z
zaklęć, bo czarna magia nie zawsze jest skuteczna.
– Prawie zawsze – mruknął Draco.
– Właśnie, prawie robi wielką różnię.
Zapewniam cię, ze to dobry pomysł. Domyślam się, że za rok czy dwa wśród aurorów
będzie Potter i Granger. Są jacy są, ale umiejętności magicznych można im
jedynie zazdrościć.
Chłopak założył ręce pod boki i spojrzał z
wyrzutem na dyrektora.
– Nie jestem przekonany czy to dobry
pomysł. Przecież oni mnie wyśmieją i każą lecieć do tatusia. Ja wśród aurorów?
Nie, to niedorzeczne.
Snape nachylił się nad biurkiem.
– Draco, z nimi przynajmniej będziesz
bezpieczny. Kiedy zagraża ci niebezpieczeństwo, nie ma co przejmować się
dawnymi uprzedzeniami, liczy się tu i teraz. Jestem przekonany, że nie będą
tacy surowi względem ciebie.
Malfoy westchnął i pokręcił głową.
– To się nie uda.
Snape usiadł wygodnie na krześle i
spojrzał na chłopaka.
– Nigdy nie mów nigdy. W twojej sytuacji
to jedyne rozsądne wyjście.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Draco
nic nie mówił tylko patrzył. Hermiona obserwowała całą scenę z zaskoczeniem na
twarzy. Spojrzała w bok i zobaczyła Harry’ego, który marszczył czoło i lekko
drapał się po głowie. Malfoy patrzył przed siebie, na jego twarzy nie było
żadnych emocji.
– Wracajmy – usłyszeli głos Kingsleya.
Skinęli głowami i poczuli, że odrywają się
od ziemi. Hermiona zamknęła oczy i parę sekund później poczuła, grunt pod
nogami. Otworzyła oczy i zobaczyła, że są w gabinecie ministra. Skierowała się
na swoje krzesło, przepuszczając przy okazji Harry’ego. Kątem oka spojrzała na
Malfoya, który nadal patrzył przed siebie.
– Zapewne to wspomnienie bardzo was dziwi
– powiedział Kingsley. – Kiedy zobaczyłem je po raz pierwszy byłem bardzo
zaskoczony, ale teraz utwierdziłem się w przekonaniu, że podjąłem dobrą
decyzję.
Hermiona zmrużyła oczy i popatrzyła na
mężczyznę.
– Faktycznie to wspomnienie było
zaskakujące, ale nie rozumiem jednej rzeczy.
– Jakiej?
– Dlaczego do nas dołączył? Co takiego się
stało, że do nas dołączył? – dopytywała.
Kingsley spojrzał na Malfoya, który
obserwował byłą Gryfonkę.
– Myślę, że pan Malfoy powinien sam
odpowiedzieć na to pytanie.
Draco usiadł wygodnie na krześle i oparł
rękę na kolanie. Hermiona popatrzyła na niego, dając mu znak głową, że czeka na
odpowiedź. Blondyn rzucił w jej stronę ostre spojrzenie i powiedział głosem pozbawionym
emocji:
– Mój ojciec znęca się nad moją matką.
Żeby była jasność — ja z nimi nie mieszkam. Mam swoje mieszkanie, ale to nieistotne. Istotne jest to, że kiedy byłem odwiedzić matkę, zachowywała się
bardzo dziwnie. Była mu posłuszna i wykonywała każdy jego rozkaz. Zauważyłem
siniaki pod jej oczami i na rękach. Jednak to nie jest najgorsze. Dowiedziałem
się, że ojciec rzuca na nią imperiusa. Traktuje ją jak marionetkę. Wysyła na mugolskie
strajki i każe skandować przeciwko mugolom. Kazał jej śledzić dziecko Premiera
Mugoli. Tak, Granger, to ona je porwała – powiedział, widząc zaskoczone
spojrzenie kobiety. – Ale nie pytajcie mnie, gdzie ono jest, bo nie wiem.
Szukałem je na własną rękę, ale bez rezultatu. Nie chcę żeby moja matka była
pionkiem w rękach ojca. Miarka się przebrała. Postanowiłem ją uratować, ale sam
nie dam rady. Potrzebuję pomocy. Potrzebuję waszej pomocy.
Hermiona była coraz bardziej zaskoczona.
Popatrzyła na Harry’ego, który był tak samo zszokowany jak ona. Ich przypuszczenia
się sprawdziły. Narcyza była wysyłana na strajki przez Lucjusza. Z porwaniem Kena
też mieli rację. Tylko co można zrobić, żeby je odnaleźć?
– Postanowiłem, że pomożemy panu
Malfoyowi, ale w zamian chcemy, żeby poopowiadał nam trochę o sposobie
działania śmierciożerców – powiedział Kingsley. – On zna ich najlepiej i może
dzięki temu, szybciej odnajdziemy Kena?
Hermiona zamyśliła się chwilę. Cóż, Malfoy
zna sztuczki swojego ojca i możliwe, że to naprowadzi ich na miejsce
przetrzymywania dziecka.
– To dobra decyzja, panie ministrze –
odparła Hermiona, uśmiechając się do mężczyzny i przy okazji ignorując
wzburzone spojrzenie przyjaciela.
Minister uśmiechnął się.
– Dziękuję, Hermiono. Ty i Harry
dowodzicie tą sprawą, więc pan Malfoy do was dołączy i razem omówicie taktykę
działania.
– Nie no, to już przegięcie! – krzyknął
Harry. – Najpierw zjawia się tu skruszony Malfoy, potem pokazuje ckliwe
wspomnienie, a teraz okazuje się, że będzie z nami współpracował. Co jeszcze?
Może będzie miał biurko w moim gabinecie?!
– Harry! – skarciła go Hermiona. – Opanuj
się, rozmawiasz z ministrem.
Z oczu Wybrańca ciskały błyskawice.
Kingsley popatrzył na niego i pokręcił głową z politowaniem. Malfoy uniósł brwi
z zaskoczenia i uśmiechnął się pod nosem. Panna Granger spojrzała na Ministra
Magii.
– Spokojnie, Harry, nie musisz się obawiać.
Hermiono – zwrócił się do kobiety – czy zgodzisz się, żeby pan Malfoy tymczasowo
przebywał w twoim gabinecie? Jest największy i można tam śmiało wstawić drugie
biurko.
Kobieta popatrzyła na niego z
zaskoczeniem. Malfoy miałby przebywać w jej gabinecie? Nie była przekonana do
tego pomysłu. Ale… zapewne będą przebywać w swoim towarzystwie przez większość
czasu, więc to bardzo ułatwiłoby komunikację. Mogłaby z nim spokojnie rozmawiać
i może odpowiedziałby na jej wszystkie pytania. Spojrzała na blondyna, który
uchwycił jej spojrzenie. Uśmiechał się lekko i cały czas patrzył jej w oczy.
Chwilę mierzyli się wzrokiem. Parę sekund później wiedziała co zrobi. Odwróciła
wzrok i popatrzyła na Ministra.
– Dobrze, zgadzam się – powiedziała pewnym
siebie głosem.
____________
Witajcie :) w to środowe popołudnie publikuję świeżo napisany 5 rozdział opowiadania. Miał być o wiele dłuższy, ale zdecydowałam, że kolejny rozdział skupi się na lekcji zaklęć Olivii. Jak wrażenia? Podoba Wam się taka kreacja Malfoya? Mam nadzieję, że nie przedobrzyłam i jego historia brzmi wiarygodnie ;) Piszcie co sądzicie, to dla mnie bardzo ważne. Przy okazji proszę o wskazywanie błędów, bo mam wrażenie, że coś przeoczyłam. W wolnej chwili siądę i je poprawię :)
Postanowiłam częściej pisać rozdziały. Możliwe, że będą się pojawiały co tydzień, może co dwa. Wszystko zależy od długości tłumaczonych rozdziałów. Dziś wieczorem wezmę się za 19 rozdział Simply Irresistible, więc możecie się spodziewać rozdziału w najbliższych dniach :)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie ;) Enjoy!
Hej haj hello :D
OdpowiedzUsuńNa początek - wow! Chwilę później - wow. I pod koniec - łoo Merlinie - wow!!!
Jest i Dracze! <3 Czego więcej potrzeba do szczęścia? :P
Tak się właśnie zastanawiam jak wpleciesz go do historii, mając już niemal do końca wykreowaną fabułę i relacje. No, ale jak widzę poradziłaś Sb z tym bez problemu! :D
Draco po "dobrej stronie" jest mega ciekawym zjawiskiem. Wszyscy doskonale wiedzą, że nawet jeśli wyrzekł się Voldka o chce pomagać Ministerstwu to gdzieś tam, pod płaszczykiem czarującego uśmiechu i nienagannych manier kryje się Ślizgon z krwi i kości! Już czekam na chwilę, w której się ujawni :D No a z pewnością bd miał ku temu okazję jako, że umieściłaś go razem z Herm w biurze :D Brawo Ty!
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Przyznam szczerze, że kiedy zmieniałam fabułę od razu wpadł mi do głowy ten pomysł. Najpierw miałam kłopoty z napisaniem rozdziału, bo zaczynałam ze złej strony, ale potem poszło całkiem szybko :D
UsuńDraco niestety nie miał innego wyjścia, ale spokojnie nie będzie potulnym chłopcem. Będzie miał w sobie coś z prawdziwego Ślizgona ;)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Przyznam, że pojawienie się Draco jest bardzo ciekawie wyjaśnione. Przemawia do mnie, wypada wiarygodnie i naprawdę mi się podoba pomysł ze wspomnieniem. Bardzo dobrze wypadła też reakcja Hermiony, jej opanowanie i neutralne zachowanie. Jedno, co mnie akurat odrobinę zaskoczyło, to reakcja Harry'ego, jego otwarta wrogość. Zakładam, że przyjęłaś kanoniczny przebieg wydarzeń do momentu śmierci Voldemorta. Zatem można się spodziewać, że Draco i Harry mają za sobą również epizody w Malfoy Manor i Pokoju Życzeń, wobec tego wydawać by się mogło, że Potter powinien nabrać odrobinę dystansu do Ślizgona, a przynajmniej nie traktować go z otwartą nienawiścią. Zawsze zakładałam, że to Harry byłby pierwszą osobą, która będzie w stanie przejść ponad nienawiścią i podziałami. Przypuszczam, że to Potter na pewno zeznawałby po stronie Draco i Narcyzy przed Wizengamotem. W końcu u pani Malfoy miał dług życia, no i wiedział doskonale, że Draco nie jest kimś do końca złym, nie jest urodzonym mordercą. To tylko takie moje odczucia, bo Ty, droga Autorko, masz jak najbardziej własny pomysł na rozwój stosunków między tą dwójką i jestem bardzo ciekawa, jak poprowadzisz ich "współpracę".
OdpowiedzUsuńOdnośnie reszty odcinka - ubawiło mnie kolejne potknięcie Pottera przy pisaniu raportów. Oj, coś się Wybraniec miga od obowiązków. To już dorosłe życie i określone powinności, panie Potter ;) Tak czy inaczej, Kingsley nie wydaje się odpuszczać niedociągnięć, nawet Wybawcy. I dobrze.
Podsumowując: cud, miód i orzeszki, że mamy Draco. Nawet, jeśli mamy również do czynienia z szalonym Lucjuszem-psychopatą. Mam nadzieję, że współdziałanie będzie się im układać, no i ostrzę sobie zęby i pazurki na dramione.
Pozdrawiam ciepło, czekając już dziś na kolejną odsłonę :)
Margot
Cieszę się, że wspomnienie Ci się spodobało :) chciałam żeby wypadło jak najlepiej ;) Hermiona zawsze na wszystko patrzy z dystansem i analizuje każdy ruch. Ta umiejętność bardzo się jej przyda szczególnie że musi przebywać z Malfoyem. Jeśli chodzi o Harry'ego to zareagował tak, bo nie podobała mu się reakcja Kingsleya i Hermiony. Możliwe, że trochę za bardzo go podkręciłam ale w następnym rozdziale trochę go zmienię ;)
UsuńMinister mu tego nie przepuści i jeszcze wiele razy będzie się nad nim "znęcał"
Pozdrawiam :)
Rozdział fajny, ale jedna sprawa zabiła mi ćwieka nie do przejścia. Jeśli idzie o chłopaków z golden trio to Harry zawsze był tym rozsądniejszym i bardziej tolerancyjny. Ja wiem że jakoś nigdy z Malfoyem nie pałali do siebie sympatią. Niech wena będzie z toba
OdpowiedzUsuńTak masz rację, Harry zawsze był tym bardziej tolerancyjnym. Chodziło mi raczej oto, że się oburzył całą sytuacją. Może trochę przesadziłam, no ale w następnym rozdziale trochę go utemperuję :)
UsuńPozdrawiam
Jestem ! :D
OdpowiedzUsuńList Harry'ego był zabawny, nie mogłam przestać go czytać, podobnie jak Hermiona. To było takie w jego stylu - jakby znów byli w Hogwarcie :D Czasami w tych ich rozmowach brakuje mi Rona, ale w sumie wiem, że jakby się pojawił na dłużej to by mnie irytował :D
Ich reakcja na Malfoy'a była idealnie przedstawiona - tak ją sobie wyobrażałam :D
" Żeby była jasność — ja z nimi nie mieszkam. Mam swoje mieszkanie, ale to nieistotne. " - to było dobre. To tak jakby powiedział : Nie, nie jestem synkiem mamusi i tak, mieszkam sam, więc to doskonały dowód na to, że jestem dojrzały XD
Wyobrażam sobie filmowego Malfoy'a, który mówi to unosząc ostrzegawczo palec wskazujący :D
Dumbledore na obrazie zachowujący się jak wariat? Tak, to całkiem możliwe :D No i Snape...
Kocham Cię za to wspomnienie - Snape w jego ponurym gabinecie, mimo wszystko dbający o Draco. Ta postać była tak cudowna, tak głęboka i prawdziwa, że jak o tym myślę, to chce mi się płakać. Dobrze jest czasami wrócić do takich rzeczy :)
Hermiona powiedziała coś w rodzaju: Przestań, Harry, to tylko Draco - jak była rozmowa o umiejscowieniu go w jakimś gabinecie. Ajak Minister zapytał czy może zostać u niej to równie dobrze mogła powiedzieć : o cholibka :D
Uwielbiam ten blog, to opowiadanie i ten rozdział. Oby tak dalej kochana ! <3
Chciałam żeby wszystko wypadło wiarygodnie i chyba się udało ;) Na razie Ron się nie pojawi, ale za jakiś czas będą rozmawiać :D
UsuńIch reakcja nie mogła być inna od początku tak ją sobie wyobrażałam ;) Dokładnie to miałam na myśli :D
Dumbledore to taka szemrana postać trochę zagadkowa i z dość nietypowym poczuciem humoru ;)
Szczerze mówiąc nie przepadam za Snape'em, ale stwierdziłam, że to wspomnienie najlepiej wyjaśni sytuację Dracona. Mroczna strona Snape'a bardzo w tym pomogła ;)
Hermiona jeszcze utemperuje Harry'ego i to jego oburzenie całą sytuacją :D
Dziękuję i pozdrawiam :)
Witam :) trafiłam tu przed sekundką i cóż...Bardzo ciekawa, interesująca fabuła. Styl pisania, również niczego sobie,jednak brakuje wielu rzeczy i średnio umiem się odnaleźć w niektórych sytuacjach. Z bólem stwierdzam również, że niektóre kwestie musiałam przewijać ponieważ kompletnie do mnie nie trafiały. To pewnie twoje pierwsze opowiadanie? Ja sama nie pisze bo nie mam do tego żadnej smykałki, ale zdaje sobie sprawę, że początki są ciężkie. Tobie idzie bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńSkupiając się na rozdziałach, bardzo mi si podoba wątek Olivia-Harry. Szczególnie ta jej śmiałość. Odnosząc się do samej dziewczyny, mam nadzieje, że z biegiem czasu troszkę się opamięta i zrozumie, że to raczej poważna sytuacja. Fajne wprowadzenie Dracona. Liczę, że Hermiona nie będzie się zachowywała jak rozpuszczona nastolatka tylko jak dojrzała kobieta i jeżeli on będzie w stosunku do niej miły i nie będzie jej obrażał to ona nie będzie wszczynała kłótni. Oczywiście oczekuje cudownych, sarkastycznych sprzeczek z humorem. To bardzo dobrze ci wychodzi, powinnaś to wykorzystać :)
Czy Draco też będzie studiował? Jeżeli było to w tekście to przepraszam. Na pewno nauka była by to dosyć zabawna.
Mam nadzieję również, że pojawi się tu troszkę zazdrosnego Malfoy'a, wyrozumiałej, dojrzałej Hermiony i urzekającej, uroczej Oliwi, która uwiedzie Harry'ego.
Bardzo gorąco pozdrawiam, życzę chęci do pisania i wielu pomysłów.
Witam nową czytelniczkę ;) Cieszę się, że spodobała Ci się fabuła. To dopiero początki opowiadania i ciężko jest się połapać w niektórych kwestiach, dlatego może najpierw coś wyjaśnię: pierwotnie ta historia miała się skupić jedynie na romansie uczennicy z nauczycielem, ale dzięki pomysłowi jednej z czytelniczek postanowiłam wprowadzić wątek dramione. Tak, to moje pierwsze opowiadanie. Zajmuje się przede wszystkim tłumaczeniami, ale stwierdziłam, że spróbuje coś napisać no i powstała Muzyczna misja ;)
UsuńChciałam żeby Olivia byłą taką roztrzepaną śmiałą dziewczyną, która nawet nie ukrywa tego, że jest zainteresowana Harrym. Oczywiście z biegiem czasu wydorośleje, ale na razie jest niesforną dziewczyną :)
Hermiona jest dorosłą rozsądną kobietą jestem przekonana, że nie będzie wszczynać kłótni z Draconem, chociaż to dwa wybuchowe charaktery, więc zapewne nie będzie nudno między nimi ;) Dialogi to moja specjalność oczywiście będzie ich coraz więcej :D
Nie wiem czy Draco będzie studiował, na dzień dzisiejszy nie mam tego w planach. Czas pokaże jak rozwinę tą postać. Wszystko okaże się niedługo :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej kompletnie nie miałam czasu :/
OdpowiedzUsuńRozdział, jak zwykle, super <3 Harry jest w tym opowiadaniu tak bardzo kanoniczny, jak tylko się da :P z jednej strony zdolny, a z drugiej znowu musi pisać do Hermiony i prosić o pomoc. Ta jego bezradność jest momentami nawet urocza ;)
Ale przejdę już do gwiazdy tego rozdziału, którą z pewnością był Draco. Jak pisało kilka osób wyżej, jego pojawienie się jest spójne z fabułą i gdybym nie wiedziała, nie domyśliłabym się, że to nowszy pomysł.
Jak na razie kreacja Malfoy'a jest bardzi dobra - lekko kpiący stosunek do wszystkiego, a jednocześnie wyraźnie zarysowana zmiana, która nastąpiła po wojnie. Zobaczymy, co będzie jak wprowadzisz aątek Dramione, ale po Tobie można spodziewać się tylko najlepszego :)
Jestem ciekawa, jak Draco pomoże w sprawie Kena, no i co przyniesie spędzanie czasu z Hermioną w jednym pomieszczeniu.
Gorąco pozdrawiam, życzę weny i czasu! Johanna Malfoy
To nic, że dopiero teraz ważne, że komentujesz :)
UsuńChyba Harry'ego opisuje mi się najłatwiej. Sama nie wiem dlaczego, ale ta postać jest taka hmmm łatwa do przedstawienia. Zawsze uważałam, że jest inteligentnym facetem ale troszkę nieporadnym :)
Nawet nie wiesz jak jest miło czytać takie słowa ;) Cieszę się, że "wejście" Draco do opowiadania wypadło wiarygodnie
Draco będzie taki, jakiego zawsze chciałam: inteligentny, rzucający ciętymi ripostami, ale przy tym kulturalny i mający w sobie to "coś". Już mam w głowie plan działania więc niedługo zobaczycie efekty ;)
Draco okaże się bardzo pomocny, a przebywanie w jednym pomieszczeniu będzie sprzyjało rozmowom i docinkom :D
Dziękuję i pozdrawiam :)
Jestem! Nadrobiłam!
OdpowiedzUsuńPrzejdę do fabuły... jedno wielkie WOW! Draco...coś czuje, że będzie nam świecić jak gwiazda na niebie do końca tego opowiadania, które mam nadzieje będzie miało ze 100 rozdziałów ;) Co do innych bohaterów: Harry jest taki słodziutki! Nadal jak chłopczyk! <3
No i jeszcze wspólne biuro! Co z tego wyniknie? Czekam na kolejne rozdziały!
Pozdrawiam, FinDuMonde <3
Fajnie, że jesteś :)
UsuńMiło, że fabuła Ci się spodobała. Oj tak Draco będzie bardzo wyrazistą postacią. Jeszcze nie wiem ile rozdziałów będzie miała ta historia, ale na pewno sporo się wydarzy ;) Harry zawsze będzie miał w sobie coś z chłopaczka :D Nie wyobrażam go sobie jako idealnego faceta. On zawsze miał w sobie coś z dziecka ;)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Czekałam z niecierpliwością na każdy kolejny rozdział. Bardzo zaciekawiła mnie ta historia, szkoda tylko że zamiast zostawić pierwotny zamysł i oryginalność - to idziesz w parring, który jest tak nudny. Serio, Draco Malfoy? Tak bardzo czujesz poptrzebę reklamy, gdziekolwiek się da - i przyciągnięcia fanek tego Ślizgona?
OdpowiedzUsuńPrzykre. Ja już nie czekam na kolejny rozdział.
Oczywiście masz prawo do pisania swojej opinii o nowej fabule. Szanuję to, jednak przykro mi, że wmawiasz mi coś co nie jest prawdą. Zmieniłam fabułę, bo brakowało mi w historii czegoś ciekawego. Pierwotnie historia miała dotyczyć związku Hermiony z Davidem, ale jakoś ciężko mi szło pisanie rozdziałów. Nie umieściłam tu Draco żeby zyskać popularność. Zawsze chciałam napisać swoją wersję dramione. To moja historia i to ja piszę to opowiadanie, więc mam prawo wprowadzać bohaterów, których lubię. Szkoda, że od razu wszystko przekreślasz. Może z czasem zrozumiesz mój zamysł, a jeśli nie to trudno. Ja nie żałuję tej zmiany.
UsuńMimo wszystko dziękuję za opinię i pozdrawiam
Dobrze wiesz, że każdy Twój nowy rozdział czytam z wielką ochotą :) Nieważne czy tłumaczenie czy Twój autorski :) Cieszę się, że do swojej opowieści wpletłaś Dracona MAlfoy'a :) Zastanawiam się, kiedy pokaże swoją arystokratyczną naturę :) Harry wrogo nastawiony do niego, ale myślę, że z czasem się to zmieni :) Szczerze ? Jakoś bardziej tutaj,oczywiście na razie, przeżywam wątek Harry-Olivia, wybacz, jeśli przekręciłam jej imię, ale zrzucę winę na późną godzinę :) Czekam na nexta i życzę weny ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że moja twórczość Ci się podoba :) Też się cieszę, że jest tu Draci. Brakowało jakiegoś "złego" bohatera, a on na pewno nie będzie aniołkiem ;)
UsuńMnie też podoba się wątek Harry-Olivia. W następnym rozdziale troszkę go rozwinę :)
Pozdrawiam
#MagiczneSmakołyki #DyniowePaszteciki dzięki Katalogowi—Granger
OdpowiedzUsuńUwielbiam Severusa z Draco, ich relacje i cieszę się, że poświeciłaś im prawie cały rozdział. Podoba mi się, że nawiązałaś do ich relacji chrzestny—chrześniak oraz, że Snape odegrał istotną rolę w zmianie Draco. Domyślam się, że to tylko zmiana wybrana strony, a nie przekonań i światopoglądu, przynajmniej takie wnioski nasuwają mi się po przeczytaniu opisu wspomnienia.
Wyłapałam niespójność, o których rozmawiałyśmy: raport, nie będący raportem (bo skoro Luna może pisać, co chce, to dlaczego Harry niemiałby?:)). Albo może to nie błąd, co faworyzowanie przez Hermionę Luny — jej można, ale inni muszą przykładać się do raportów. Tylko dlaczego w takim razie Luna ma fory u Ministra, który powinien być bezstronny?
– CO?! – wrzasnęli jednocześnie. — za takie krzyki to mogą wylecieć, dostać naganę lub nawet dyscyplinarkę!
Rozumiem też przepychanki słowne i tak, jak nie przeszkadzałyby mi na jakimś mniej formalnym spotkaniu, np. korytarzu czy imprezie firmowej, tak w tym miejscu moim zdaniem bardzo niedojrzale się zachowują. Zupełnie nie na swoje lata. I znowu upiekło im się to bez żadnej nagany w dokumentach czy dyscyplinarnej rozmowy.
Nie rozumiem za to, dlaczego uwierzyli Draco tak szybko — przecież cała rozmowa mogła zostać specjalnie nagrana, by móc przedstawić ją w ministerstwie później.
Pozdrawiam,
Rzan.