wtorek, 26 kwietnia 2016

Rozdział 4: Ekscentryczna i cyniczna Olivia Morgan

Hermiona siedziała w swoim gabinecie i pisała raport z wczorajszej misji. Kolejny raz ktoś włamał się do jednego ze sklepów na Pokątnej. Tym razem padło na sklep Ollivandera. Kiedy razem z Luną i Deanem zjawili się na miejscu, zobaczyli kompletnie zdemolowane pomieszczenie. Powybijane szyby w oknach i poprzewracane regały doprowadziły staruszka do całkowitej rozpaczy. Chciała go pocieszyć, ale nie umiała znaleźć odpowiednich słów. Przeszukali cały sklep, ale nie znaleźli nic co pomogłoby im w zidentyfikowaniu złodzieja. Ku ich ogromnemu zdziwieniu nic nie skradziono. To było bardzo dziwne. Hermiona bardzo dokładnie pamiętała słowa Deana: Chcą nas zmylić. Chcą żebyśmy zajmowali się bzdurami i przestali węszyć w sprawie Kena. Miał rację. Śmierciożercy próbowali odwrócić ich uwagę od ważnych spraw.
Westchnęła cicho. Teoretycznie mogli nie reagować na małe zgłoszenia, ale to tylko w teorii. Praktycznie wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Po wojnie Minister Magii zarządził, że każdy auror bez względu na wiek i płeć bierze czynny udział w misjach mu wyznaczonych i wykonuje swoje zadania jak najlepiej potrafi.
Napisała ostatnie zdanie na raporcie i przeczytała go w całości. Brzmiał sensownie i według niej był idealny. Uśmiechnęła się pod nosem i włożyła pergamin do swojego notesu. Sięgnęła po czekoladowe ciasteczka, które Kate przyniosła jej jakiś czas temu z kawą. Wyciągnęła się na fotelu i zamknęła oczy. Potrzebowała chwili spokoju. Pomyśl o czymś miłym. Myśl Hermiono, myśl – pospieszała świadomość. W jej głowie tworzyło się wiele obrazów i nagle z mgły myśli wyłoniła się twarz Davida. Uśmiechnęła się mimowolnie. Musiała przyznać, że ich spotkanie bardzo się jej podobało, chociaż momentami bardzo ją irytował. Był taki pewny siebie i bezczelny. Taki jak… Malfoy. Dlaczego u licha ciągle porównuje go z Malfoyem? David jest przystojniejszy. O wiele przystojniejszy. Ten błysk w oku i szelmowski uśmiech dodawał mu wiele uroku. Przez te kilka dni ciągle o nim myślała. Mimo wszystko zaintrygował ją i chciała go jeszcze kiedyś zobaczyć, choćby po to żeby z nim porozmawiać.
Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi.
– Proszę – powiedziała cicho, odwracając się w stronę wejścia.
W drzwiach stał Harry i uśmiechał się nieśmiało.
– Mogę wejść? – zapytał, trzymając rękę na klamce.
Skinęła głową i gestem ręki zaprosiła go do środka.
– Jasne, wchodź.
Wybraniec wszedł i starannie zamknął za sobą drzwi, po czym usiadł na krześle. Wyjął z kieszeni malutką paczkę i skierował różdżkę w jej kierunku, mówiąc: – Capacious extremis.
Momentalnie paczka zwiększyła swoją objętość i na biurku leżał stos gazet. Na początku tygodnia panna Granger dała Harry’emu mugolskie gazety do przejrzenia. Nie wierzyła w to, że ma tyle zajęć. Ona miała ich dwa razy więcej od niego i dawała sobie radę ze wszystkimi. Harry powinien chociaż trochę się zaangażować i nie mieć taryfy ulgowej.
Spojrzała na ogromny stos, a potem na przyjaciela, który wyglądał jakby walczył z Voldemortem. Uniosła brew i zapytała: – Wszystko w porządku?
Wzdrygnął się i popatrzył w jej kierunku. Po chwili skinął lekko głową.
– Tak, ale…
– Ale co? – dopytywała, coraz bardziej się denerwując.
– Przeczytałem te wszystkie gazety i znalazłem coś co mnie bardzo zdziwiło.
– Co takiego?
Harry wstał z krzesła i zaczął przeszukiwać stos. Wyjął jedną gazetę i przekartkował ją. Kiedy znalazł odpowiednią stronę, obrócił gazetę w stronę Hermiony. Wskazał palcem zdjęcie i powiedział: – Sama zobacz. Ja wciąż nie mogę w to uwierzyć.
Hermiona spojrzała w gazetę i przeczytała tytuł artykułu: Strajki mieszkańców Londynu rozpoczęte! Popatrzyła na przyjaciela wciąż nic nie rozumiejąc. Harry obserwował ją uważnie.
– Co mają wspólnego strajki z Kenem? – zapytała unosząc brwi.
– Mogłoby się wydawać, że nic, ale proszę cię, spójrz na to zdjęcie – poprosił Harry.
Skinęła głową i popatrzyła na fotografię. Przedstawiała ludzi skandujących swoje postulaty. Mężczyźni wygrażali pięściami, a kobiety trzymały wielkie transparenty, które głosiły hasła nie popierające obecnie rządzącego rządu. Uważnie przyjrzała się każdej osobie na zdjęciu. W pewnym momencie jej wzrok zatrzymał się na jednej kobiecie. Stała pośród tłumu, ale nic nie skandowała. Dumnie wypięła pierś do przodu i patrzyła przed siebie. Ta wyniosłość i postawa były znajome. Ten kolor włosów i oczy były takie same jak u… Malfoya. To ona! To Narcyza Malfoy! Jęknęła z szoku i spojrzała na Harry’ego, który nadal ją obserwował.
– Co u licha robi tu Narcyza Malfoy? – zapytała z szeroko otwartymi oczami.
Chłopak usiadł na krześle i wzruszył ramionami.
– Sam chciałbym wiedzieć.
– Ona na strajku mugoli? Przecież to niedorzeczne – powiedziała, kręcąc głową.
– Teoretycznie masz rację, ale może ona jest… szpiegiem?
Hermiona podniosła głowę i popatrzyła mu w oczy. Narcyza szpiegiem śmierciożerców? Cóż, to było bardzo prawdopodobne. Nie była zbyt rozpoznawalna, bo zawsze żyła w cieniu Lucjusza. To był genialny plan. Mugole jej nie znali. Dla nich była tylko kobietą mieszkającą w Londynie. Tu nikt nie przejmował się oryginalnym sposobem ubioru. Londyn słynął z ekstrawagancji. Hermionę dziwiło tylko to, dlaczego Narcyza wzięła udział w tym strajku.
– Szpiegiem Lucjusza? – zapytała, marszcząc czoło, po czym dodała: – Harry, gdyby tak było, to pojawiałaby się na każdym zdjęciu ze strajków przeciwko rządowi albo na marszach demonstracyjnych.
Harry skinął głową.
– Wiem, dlatego przejrzałem dokładnie wszystkie gazety i znalazłem ją na kilku zdjęciach. Na strajku przed parlamentem i na demonstracji w obronie praw zwierząt.
– Narcyza i obrona praw zwierząt?
Wybraniec uśmiechnął się lekko i powiedział: – Dziwne, prawda? No ale ta demonstracja też była przeciwko Stuartowi. Więc możliwe, że dlatego tam się pojawiła.
– Pokaż mi te zdjęcia.
Chłopak otworzył gazety na odpowiednich stronach i wskazał palcem Narcyzę. Wyglądała tak samo jak na poprzednim zdjęciu. Tak samo wyniosła i dystyngowana. Patrzyła z wyższością na wszystkich. Zachowywała się jak prawdziwa arystokratka. Hermiona pokręciła głową z niedowierzaniem. To wszystko było bardzo dziwne, ale miało sens. Lucjusz wykorzystał swoją żonę jako szpiega. Wiedziała, że jest nieobliczalny, ale nie przypuszczała, że wpadnie na taki pomysł.
– Musimy o tym poinformować Kingsleya – odparła nagle, po czym dodała: – Najlepiej zaraz. Nie ma na co czekać. Być może to ma związek ze sprawą Kena.
Harry skinął głową i zaczął składać gazety. Te, w których były zdjęcia Narcyzy zwinął w rulon i trzymał w ręce. Hermiona wstała z fotela i wzięła do ręki raport z ostatniej misji. Chłopak przepuścił ją w drzwiach i wyszli na korytarz. Szli w milczeniu, co chwilę pozdrawiając skinięciem głowy pracowników ministerstwa.
Parę minut później stali przed drzwiami gabinetu ministra. Hermiona uśmiechnęła się do Amandy i powiedziała: – Chcieliśmy zamienić słówko z ministrem. Czy jest wolny?
Sekretarka skinęła głową.
– Zaraz zapytam, czy was przyjmie.
Zapukała do drzwi i kiedy usłyszała krótkie „Proszę”, weszła do środka. Harry i Hermiona czekali aż wyjdzie. Oboje byli bardzo zdenerwowani. Czekali i czekali, a Amanda nie wychodziła. Hermiona miała ochotę wparować do gabinetu bez uprzedzenia i przekazać te szokujące wieści. Jednak nie mogła tego zrobić. Kultura przede wszystkim. Na szczęście chwilę później kobieta wyszła z gabinetu i uśmiechnęła się do nich.
– Możecie wejść.
Skinęli głowami i weszli do pomieszczenia. Minister siedział przy biurku i coś pisał. Kiedy ich zauważył, rozpromienił się i wstał z fotela. Skierował się w ich stronę.
– Amanda powiedziała, że chcecie się ze mną widzieć. Coś się stało?
Harry popatrzył na mężczyznę i nieznacznie skinął głową, ale nic nie powiedział. Hermiona spojrzała na przyjaciela i przewróciła oczami. Westchnęła i zwróciła się do ministra: – Tak, to bardzo ważne. Znaleźliśmy coś w mugolskich gazetach.
Mężczyzna przyglądał się nim z zainteresowaniem.
– Co takiego znaleźliście? – zapytał spokojnym głosem.
Hermiona szturchnęła Harry’ego w rękę. Chłopak skrzywił się, chrząknął i powiedział: – Przeglądałem gazety i znalazłem bardzo ciekawe zdjęcia. Teoretycznie mogłoby się wydawać, że nie mają związku ze sprawą, ale tylko teoretycznie. Okazuje się, że mają głębszy sens.
– A konkretnie? – dopytywał Kingsley, unosząc brew.
– To zdjęcia ze strajków i demonstracji mieszkańców Londynu przeciwko rządowi Anglii – powiedziała Hermiona, po czym dodała: – Na każdym z nich jest osoba, którą wszyscy dobrze znamy.
– Kto?
– Narcyza Malfoy – odpowiedzieli chórem Harry i Hermiona.
Minister otworzył szeroko oczy. Ta wiadomość bardzo go zdziwiła i nic z tego nie rozumiał. Popatrzył na swoich pracowników. Początkowo myślał, że to żart, ale nie wyglądali jakby żartowali. Narcyza Malfoy na strajkach mugoli? Nie, to nie może być prawda. Bo niby po co miałaby w nich uczestniczyć?
– Narcyza Malfoy na strajkach i demonstracjach? Co ona niby mogłaby tam robić? – zapytał, cały czas patrząc na nich.
Popatrzyli po sobie. Harry gestem głowy poprosił Hermionę żeby powiedziała o ich przypuszczeniach. Skinęła głową i zwróciła się w kierunku Kingsleya.
– Uważamy, że Narcyza jest szpiegiem śmierciożerców.
– Jak to szpiegiem?
– Podejrzewamy, że chcieli wiedzieć co dzieje się w mugolskim rządzie. Być może szukali czegoś czym mogliby szantażować premiera.
Kingsley podrapał się po brodzie i usiadł na fotelu przy biurku. Gestem ręki wskazał im miejsca naprzeciwko siebie. Usiedli, ale nic nie mówili. Harry położył gazety przed ministrem i palcem wskazał właściwe zdjęcia. Mężczyzna zmrużył oczy i przyjrzał się fotografiom. Na początku jego twarz nic nie wyrażała, ale kiedy ujrzał Narcyzę jego oczy rozszerzyły się z szoku i popatrzył na Harry’ego i Hermionę.
– Merlinie, to ona – powiedział spoglądając na zdjęcia i na nich, po czym zapytał: – Ale dlaczego w mugolskich gazetach?
– Bo czarodzieje ich nie czytają – odparł Harry. Widząc reakcję swoich towarzyszy, dodał: – Zapewne myśleli, że żadne z nas nie będzie miało dostępu do mugolskich gazet.
Hermiona skinęła głową i powiedziała: – To prawda. Swoją drogą ten plan jest bardzo dobry.
– Powiedziałbym, że genialny – dodał minister. Widząc ich porozumiewawcze spojrzenia, zapytał: – Czy mi się wydaje, czy coś jeszcze podejrzewacie?
Panna Granger przytaknęła.
– Tak. Podejrzewamy, że ta sprawa ma związek z porwaniem Kena. Myślę, że Narcyza od dłuższego czasu obserwowała premiera. Zapewne zauważyła, że chłopiec bawi się sam i porwała go. Ewentualnie ktoś jej w tym pomógł.
Minister Magii westchnął przeciągle i podparł rękami podbródek. To miało sens i warto się temu przyjrzeć. Nadal nie mógł uwierzyć w to, że Narcyza Malfoy zgodziła się przebywać wśród mugoli. Wiedział, że jest do nich uprzedzona.
Po chwili chrząknął i powiedział: – Dobrze, dziękuję wam za informacje. Przyjrzę się temu dokładniej. Być może mamy jakiś trop. Chociaż nadal nie mogę uwierzyć w to, że Narcyza przebywała wśród mugoli.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem i odparła: – Cóż, dla męża jest w stanie zrobić wszystko.
– No tak, to prawda.
Hermiona i Harry wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Chłopak uśmiechnął się lekko i popatrzył na ministra, który zerkał na zdjęcia, kręcąc głową z niedowierzaniem. Po chwili spojrzał na nich i wyprostował się na fotelu.
– Jeszcze raz dziękuję wam za informację – powiedział, uśmiechając się lekko.
– Nie ma za co, to nasz obowiązek – odparła Hermiona, po czym położyła na biurku raport z misji i dodała: – Proszę to ostatni raport. To my już nie będziemy przeszkadzać. Wracamy do pracy.
Kingsley skinął głową i oboje wstali z krzeseł. Kiedy byli koło drzwi, usłyszeli głos mężczyzny:
– Hermiono, zapomniałem ci o czymś powiedzieć.
– Tak? – Zmarszczyła brwi.
– Jutro około południa będzie tu Olivia. Chciałbym żebyś się z nią spotkała.
– Oczywiście – mruknęła cicho, po czym zapytała: – Gdzie się spotkamy?
– Przyjdę razem z nią do twojego gabinetu – powiedział minister, po czym zwrócił się do Harry’ego: – Chciałbym żebyś uczestniczył w tym spotkaniu. Wiem, że to Hermiona ma strzec Olivii, ale twoja pomoc też będzie potrzebna. Więcej wyjaśnię jutro, kiedy będziemy w czwórkę.
Harry popatrzył na niego zdziwionym wzrokiem. Hermiona spojrzała na przyjaciela i widząc jego przerażenie, zwróciła się do ministra, mówiąc: – Dobrze, będziemy czekać u mnie w gabinecie. Do widzenia, panie ministrze. Miłego dnia.
– Do widzenia, do zobaczenia jutro.
Aurorzy skinęli głowami i wyszli na korytarz. Pożegnali się z Amandą  i skręcili w stronę swoich gabinetów. Idąc, co chwila na siebie spoglądali, ale żadne się nie odezwało. Dopiero kiedy weszli do gabinetu Hermiony, Harry zapytał: – Domyślasz się dlaczego Kingsley chce, żebym był na jutrzejszym spotkaniu?
Wzruszyła ramionami.
– Nie wiem, Harry. Naprawdę nie wiem.
Chłopak usiadł na krześle i westchnął przeciągle. Hermiona popatrzyła na niego i uśmiechnęła się lekko.
– Nie martw się. Jestem przekonana, że to nic strasznego.
– Obyś miała rację.
Podeszła do niego i położyła mu rękę na ramieniu. Spojrzał w górę i ich oczy się spotkały. Zobaczył radosne iskierki w jej oczach. Uśmiechnął się lekko, ale nadal był przerażony jutrzejszym spotkaniem. Widząc jego zachowanie, powiedziała: – Hej, głowa do góry. Wszystko będzie dobrze. Poza tym jesteśmy drużyną. Razem poradzimy sobie ze wszystkim.
Jego uśmiech się poszerzył i położył rękę na jej dłoni.
– Masz rację.
– Jak zawsze – odparła radosnym tonem.
Roześmiała się, a Harry jej zawtórował. Po paru minutach wyszedł aby dokończyć sprawozdanie z ostatniego miesiąca. Hermiona usiadła wygodnie na fotelu i popatrzyła w okno. Zastanawiała się co przyniesie jutrzejszy dzień i czy Olivia naprawdę jest tak oryginalną osóbką. Miała przeczucie, że to spotkanie wiele zmieni w jej życiu.

Następnego dnia Hermiona od rana miała urwanie głowy. Luna poprosiła ją o sprawdzenie jej raportów z ostatnich misji, bo sama była zajęta sprawdzaniem posiadłości Stuarta Martina. Z samego rana Stuart poinformował ich, że ktoś kręcił się koło jego domu. Luna i Dean teleportowali się tam, aby wszystko dokładnie sprawdzić. Panna Granger czytała raporty blondynki i musiała przyznać, że dziewczyna ma bardzo bujną wyobraźnię. Jej opisy miejsc zdarzeń były bardzo barwne i pełne emocji. Szczególnie rozśmieszył ją opis ostatniej misji:

Razem z moimi wspaniałymi współpracownikami, na których zawsze mogę polegać, udaliśmy się na ulicę Pokątną i zobaczyliśmy roztrzęsionego Garricka Ollivandera. Staruszek zakrywał twarz rękami i płakał cicho. Hermiona podeszła do niego i próbowała go pocieszyć. Zapewne powiedziała coś miłego, bo mężczyzna rozpromienił się i opowiedział co się stało. Razem z Deanem weszliśmy do środka i aż westchnęliśmy z przerażenia (Oboje jednocześnie! To chyba telepatia, bo jak inaczej to nazwać?). Podeszłam do jednej z szafek z różdżkami i usłyszałam płacz. Rozejrzałam się dookoła, ale obok mnie był tylko Dean, który skręcił w inny korytarz i oglądał straty. Kucnęłam i zobaczyłam pudełko z różdżką, z którego wydobywał się płacz. Podniosłam je i obejrzałam dokładnie z każdej strony. Na pudełku wygrawerowano napis w starożytnym języku, ale nie zdołałam go odczytać, bo runy niestety nie są moją mocną stroną. Przyłożyłam je sobie do ucha i nadsłuchiwałam. Płacz ucichł i zastąpiło je ciche wołanie: „Oni tu byli. Śmierciożercy tu byli!”. Otworzyłam szeroko oczy z przerażenia i szybko wybiegłam na zewnątrz, alby pokazać moje znalezisko Hermionie. Jednak nigdzie jej nie widziałam. Wbiegłam do środka sklepu i zobaczyłam Deana. Stał pośrodku pomieszczenia i rozglądał się dookoła siebie. Pokazałam mu pudełko i powiedziałam o tym, co usłyszałam, ale popatrzył na mnie jak na wariatkę i polecił żebym zajęła się pracą, a nie bawiła się jak mała dziewczynka. Wiedziałam, że mi nie uwierzy. On nie ma dobrej aury. Zawsze jest poważny i nie traktuje mnie serio. Szkoda. Ale mimo wszystko lubię z nim pracować.

Hermiona czytała ten opis kilka razy i ciągle wywoływał u niej uśmiech na twarzy. Wyobraźnia Luny nie miała granic. Cóż, przynajmniej ona potrafiła bawić się tą pracą. Przejrzała wcześniejsze raporty. Wszystkie były pisane w podobny sposób. Jednak musiała przyznać, że Luna była bardzo rzetelna i wypełniała raporty od A do Z. Pomimo swojej oryginalnej osobowości blondynka była jednym z najlepszych aurorów. Nikt nie mówił tego na głos, ale większość pracowników ministerstwa podziwiało jej odwagę i determinację. Dla swoich przyjaciół i współpracowników gotowa była zrobić wszystko.
Dwie godziny później panna Granger wyciągnęła się na fotelu i sięgnęła po kawę, którą przygotowała Kate. Od nadmiaru informacji rozbolała ją głowa. Jednak czytanie wszystkich raportów jeden po drugim nie było najlepszym pomysłem. Spojrzała na zegar, wiszący na ścianie. Za pół godziny spotka się z Olivią. Była podekscytowana, ale również przerażona czekającym ją zadaniem. Nie wiedziała czego może się spodziewać po pannie Morgan. Jeśli jest taka jak opisał ją Kingsley, to będzie niezła zabawa. Sama miała trudny charakter, więc wiedziała co to znaczy. Niedługo wszystko się wyjaśni. Ciekawe dlaczego minister chce żeby Harry uczestniczył w tym spotkaniu. Zapewne ma dla niego jakieś zadanie specjalne. Tylko jakie? To jak na razie pozostawało wielką tajemnicą. Znowu spojrzała na zegar. Czas ucieka, a Harry’ego nadal nie ma. Wzięła do ręki wszystkie raporty Luny. Wstała z fotela i skierowała się do drzwi. Otworzyła je i zobaczyła Kate, siedzącą przy biurku. Właśnie jadła drugie śniadanie. Kiedy zauważyła Hermionę, uśmiechnęła się miło i zaczęła chować pudełka z jedzeniem.
– Spokojnie, jedz. Nie przeszkadza mi to. Mam do ciebie prośbę – powiedziała Hermiona, podchodząc bliżej swojej sekretarki.
– Dziękuję. W czym mogę ci pomóc, Hermiono? – zapytała Kate.
– Wyślij patronusa do Harry’ego. Za parę minut będzie u mnie minister i Harry miał uczestniczyć w tym spotkaniu. Ja muszę na chwilę wyjść. Zaniosę tylko raporty Lunie i zaraz wracam.
Blondynka skinęła głową i sięgnęła po różdżkę. Zamknęła oczy i wyszeptała formułkę zaklęcia. Chwilę później wyczarowała piękną jaskółkę, która szybko wyfrunęła przez otwarte drzwi. Obie kobiety śledziły jej lot, a kiedy zniknęła z pola widzenia spojrzały na siebie i uśmiechnęły się porozumiewawczo.
– Coraz lepiej ci to wychodzi – powiedziała Hermiona i dodała: – Zapewne ćwiczyłaś ostatnio?
Kate skinęła głową. Jej uśmiech się poszerzył.
– Tak. Te zajęcia z zaklęć, które prowadzi Harry bardzo mi pomagają. Wiele z nich mam opanowane do perfekcji. Oczywiście niektóre nadal sprawiają mi kłopot, ale Harry mówi, że…
– … potrzeba czasu żeby się ich nauczyć – dokończyła Hermiona.
– Tak, dokładnie tak powiedział.
– Jestem przekonana, że dasz radę. Harry mówił, że jesteś bardzo pojętną uczennicą.
Blondynka zarumieniła się lekko i wzruszyła ramionami, ale widać było, że komplement ze strony Harry’ego bardzo ją ucieszył.
– Harry jest wspaniałym nauczycielem i to zapewne dlatego – mruknęła cicho.
Panna Granger zachichotała cicho i przytaknęła.
– Oj tak, to prawda. Kiedy na piątym roku w Hogwarcie mieliśmy zajęcia Gwardii Dumbledore’a, Harry rewelacyjnie sprawdził się w roli nauczyciela, chociaż na początku niezbyt wierzył w swoje umiejętności. Ale z biegiem czasu wciągnął się w to i do dziś sprawia mu to ogromną radość.
– Minister miał świetny pomysł wymyślając zajęcia z zaklęć dla pracowników ministerstwa. Wiadomo, że nie wszyscy są mistrzami w rzucaniu czarów. Ja po tych kilku lekcjach zyskałam wiele pewności siebie i sprawniej władam różdżką. Kiedyś miałam z tym ogromny problem.
Hermiona patrzyła na sekretarkę rozbawionym wzrokiem. Pamiętała początki ich wspólnej pracy i wpadki blondynki. Wiele razy musiała zmieniać wystrój swojego gabinetu, bo kobieta była bardzo niezdarna jeśli chodzi o rzucanie zaklęć. Kilka biurek spłonęło, dywan wiele razy był zalany, bo nie umiała wyczarować odpowiedniego strumienia wody do podlewania kwiatków. Cóż, ich początki były bardzo trudne, ale z czasem zaczęły się dogadywać.
– Idę do Luny. Za chwilę wrócę.
– Okay. – Kate uśmiechnęła się promiennie.
Hermiona pomachała jej ręką i wyszła na korytarz. Gabinet Luny był blisko jej, więc nie musiała daleko iść. Weszła do pomieszczenia i od razu poczuła znajomy zapach, towarzyszący blondynce. Zapach pieczonego ciasta. Luna miała obsesję na jego punkcie i na stole przed jej gabinetem zawsze stały tacki z wypiekami różnego rodzaju: babeczkami, tortami, plackami i rogalikami. Każdy kto do niej przyszedł, mógł poczęstować się tymi słodkościami. Na samą myśl o tym, Hermiona poczuła głód. Zapukała do drzwi gabinetu Luny. Kiedy usłyszała ciche „Proszę”, weszła do środka. Blondynka siedziała na fotelu i patrzyła przez okno rozmarzonym wzrokiem. Odwróciła się do drzwi i uśmiechnęła się lekko.
– Hermiono, jak miło cię widzieć – odparła melodyjnym głosem.
– Cześć, Luno. Też się cieszę, że cię widzę. – Uśmiechnęła się lekko i dodała: – Przyniosłam raporty, które dałaś mi do sprawdzenia. Moje sugestie zapisałam ci na kartce. Oczywiście nie musisz z nich korzystać jeśli nie chcesz. Nie nalegam. Zrobisz jak będziesz chciała.
Panna Lovegood skinęła lekko głową i patrzyła na Hermionę swoimi dużymi oczami. Po chwili westchnęła i powiedziała: – Dziękuję. Jestem przekonana, że twoje sugestie bardzo mi pomogą. Czy moje opisy nie są zbyt dokładne?
Hermiona pokręciła przecząco głową.
– Nie, są odpowiedniej długości chociaż musze przyznać, że bardzo oryginalnej treści.
– To źle? – dopytywała Luna.
– Nie, skądże znowu. Każdy ma swój sposób opisywania wydarzeń. To oczywiście nic złego.
Luna uśmiechnęła się szeroko i wzięła od Hermiony swoje raporty. Skierowała się w stronę biurka i usiadła na fotelu, cicho przy tym wzdychając.
– Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, Hermiono – powiedziała spokojnym głosem.
Panna Granger zachichotała nerwowo i skierowała się do wyjścia.
– Nie ma za co. Ja już muszę iść. Zaraz mam spotkanie z ministrem.
Blondynka skinęła głową, więc położyła rękę na klamce. Kiedy przechodziła przez próg, usłyszała spokojny melodyjny głos: – Powodzenia w nowym zadaniu. Jestem przekonana, że świetnie sobie poradzisz i minister będzie z ciebie dumny.
Zaskoczona odwróciła się szybko w stronę biurka. Luna uśmiechała się lekko.
– Skąd ty… – zapytała Hermiona cicho.
– Wiem. Po prostu to wiem – odparła blondynka, patrząc jej prosto w oczy.
Hermiona chciała jeszcze coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły jej w gardle. Zdołała jedynie nerwowo zachichotać. Skinęła głową i szybko wyszła na korytarz. Idąc, zastanawiała się czym jeszcze zaskoczy ją Luna Lovegood. Była przekonana, że to dopiero początek.

Kilka minut później Hermiona wraz z Harrym siedziała w swoim gabinecie i oboje czekali na ministra i jego siostrzenicę. Chłopak nerwowo stukał ręką w blat biurka. Hermiona wyciągnęła się na fotelu i założyła ręce pod boki. Utkwiła wzrok w drzewach znajdujących się za oknem. Czas dłużył się w nieskończoność. Co chwila spoglądała na zegarek. Westchnęła przeciągle i spojrzała na Harry’ego, który patrzył przed siebie, głośno łapiąc powietrze.
– Myślisz, że przyjdą? – zapytał, nawet na nią nie patrząc.
– Oczywiście, że tak. Przecież by nas nie oszukał. W końcu to Minister Magii.
Harry spojrzał na nią i posłał jej porozumiewawczy uśmiech. W tym samym momencie drzwi do gabinetu Hermiony otworzyły się i stanęła w nich Kate. Na jej twarzy błąkało się zaskoczenie wymieszane z ekscytacją. Popatrzyła na Hermionę, a potem na Harry’ego. Zarumieniła się lekko i zachichotała nerwowo.
– Hermiono i Harry, macie gości.
– Wpuść ich – powiedziała Hermiona, wstając z fotela. Harry zrobił to samo. Oboje czekali na ministra i dziewczynę.
Kate przesunęła się, robiąc im miejsce. Pierwszy wszedł Kingsley. Dumnie wyprostowany rozglądał się dookoła i jego wzrok spoczął na aurorach. Uśmiechnął się przyjaźnie i stanął po środku pomieszczenia.
– Witajcie – powiedział oficjalnym tonem, po czym kontynuował: – Cieszę się, że zgodziliście się na to spotkanie. Zaraz poznacie moją siostrzenicę, Olivię. – Rozejrzał się dokładnie i mruknął: – Hmm szła tuż za mną. Gdzie ona jest? – spojrzał w stronę drzwi i wrzasnął: – OLIVIA CHODŹ TU NATYCHMIAST!
Hermiona i Harry słysząc jego krzyk, podskoczyli z szoku. W ich obecności nigdy nie krzyczał. Widocznie Olivia miała na niego zły wpływ. Nadsłuchiwali kroków dziewczyny, ale bez rezultatu. Kiedy Kingsley zrobił zwrot w stronę drzwi, usłyszeli damski głos: – Spokojnie wujaszku, po co te nerwy? Jeszcze ci żyłka pęknie albo się przekręcisz. Co ja wtedy powiem mamie?
Minister westchnął przeciągle i powiedział: – Olivio Morgan, proszę cię podejdź tu w tej chwili.
– Okay, okay już idę – odparła dziewczyna.
Hermiona podejrzewała, że prowadziła dyskusję z Kate i minister ją przerwał. Zapowiada się ciekawie – pomyślała, zagryzając wargę. Spojrzała na przyjaciela, który patrzył w drzwi jak zaczarowany. Westchnęła cicho.
Nagle usłyszeli stukot obcasów i w drzwiach stanęła ona — Olivia Morgan. Hermiona aż westchnęła, kiedy ją zobaczyła. 


Była piękna. Miała figurę jak modelka. Długie, ciemne włosy ładnie kontrastowały z jasną cerą. Duże brązowe oczy, mały nos i wydatne usta, które układały się w piękny, radosny uśmiech, powodowały, że wyglądała uroczo. Ubrana była w skórzaną kurtkę i czarne spodnie. Wysokie szpilki dodawały jej zadziorności. Dziewczyna rozglądała się po pomieszczeniu i uchwyciła spojrzenie Hermiony. Mierzyły się wzrokiem. Po chwili Olivia przeniosła swoje spojrzenie na Harry’ego, który stał z boku i patrzył na nią jak oczarowany. Popatrzyła na niego, unosząc lekko brew. Uśmiechnęła się słodko i powiedziała: – Cześć, przystojniaku.
Harry słysząc te słowa rozejrzał się nerwowo, ale kiedy zorientował się, że dziewczyna cały czas na niego patrzy, przesunął się w bok, przewracając przy okazji krzesło. Kingsley i Hermiona wymienili zdziwione spojrzenia. Chłopak podniósł krzesło, uśmiechnął się przepraszająco i podrapał się po głowie. Zawsze tak robił, kiedy był zdenerwowany. Hermiona spojrzała na Olivię, która spoglądała na Harry’ego wyraźnie rozbawiona jego zachowaniem.
– Jesteś taki uroczy – wymruczała, przybliżając się do niego.
Wybraniec zbladł i zrobił krok w tył, potrącając przy okazji wazon z kwiatami. Obrócił się szybko i złapał go w powietrzu, ratując przed rozbiciem. Jednak refleks szukającego na coś się przydaje. Westchnął z ulgą i spojrzał na Hermionę, która posłała mu mordercze spojrzenie.
– Przepraszam – powiedział bezgłośnie, patrząc jej w oczy.
Hermiona pokręciła głową i westchnęła. Przerażenie chłopaka było bardzo komiczne, ale postanowiła przerwać ten cyrk. Chrząknęła głośno, zwracając na siebie uwagę Olivii. Dziewczyna niechętnie spojrzała w jej kierunku. Panna Granger podeszła bliżej i powiedziała: – Witaj, jestem Hermiona Granger. Miło mi ciebie poznać. – Wyciągnęła rękę w geście przywitania.
Olivia zmierzyła ją wzrokiem i uśmiechnęła się.
– Olivia Morgan – odparła, podając rękę, po czym dodała: – To ty będziesz moją niańką?
– Raczej opiekunem – mruknęła Gryfonka.
Olivia machnęła ręką.
– Opiekun czy niańka na jedno wychodzi. Będziesz chodzić za mną krok w krok. Nie uważasz, że to bez sensu? Okay wiem, grozi mi niebezpieczeństwo. – Mówiąc ostatnie słowo, zrobiła gest cudzysłowu. Widząc spojrzenie Kingsleya, kontynuowała: – Wujaszek mi wszystko tłumaczył wiele razy. Naprawdę wiele razy. Czasem miałam wrażenie, że jest jak… jak… jak to się nazywało? Takie wielkie pudełko, co w środku ma mechanizm i jak się kręci wajchą, wydobywa się z niego muzyka. Takie mugolskie ustrojstwo. Chyba wiesz o czym mówię. Jesteś mugolką prawda?
Hermiona otworzyła szeroko oczy i skinęła głową.
– Katarynka – odpowiedziała szybko.
Olivia klasnęła w ręce.
– Tak, katarynka! Właśnie oto mi chodziło. No więc wujek nawijał o tym jak katarynka. Myślałam, że dostanę szału. Ile można gadać o tym samym? W ogóle wujek jak się przy czymś uprze to nie da się przekonać, że nie ma racji. Wiesz, to u nas rodzinne. Moja mama jest taka sama. Ja podobno mam trudny charakter. Nie wiem czy to prawda, ale w szkole ciągle to powtarzali. Nic na to nie poradzę, że nie rozumieją mojego toku myślenia. Ciągle wymagali ode mnie posłuszeństwa i właściwego zachowania. Okay rozumiem zasady panujące w szkole, ale chyba w swoim dormitorium mogę robić co mi się podoba, prawda? – zapytała, na chwilę przerywając swój wywód.
– Tak, oczywiście, że tak – mruknęła cicho Hermiona.
Olivia spojrzała na Kingsleya i wskazała ręką Gryfonkę.
– Widzisz wujaszku, chociaż Hermiona mnie rozumie! Ty ciągle powtarzasz Olivia, zachowuj się albo Olivia, to nie wypada, a ona rozmawia ze mną od kilku minut i od razu załapała o co mi chodzi! Już cię lubię! – mruknęła cicho, przybliżając się do Hermiony i uśmiechając się zadziornie.
Hermiona nie mogła się powstrzymać i zachichotała cicho. Harry i Minister Magii patrzyli na kobiety nic nie rozumiejąc. Panna Morgan kątem oka spojrzała na Harry’ego i wyszeptała cicho blisko ucha Hermiony: – Jeśli umówisz mnie z tym przystojniakiem, będę ci wdzięczna do końca życia.
Hermiona popatrzyła jej w oczy, a potem na przyjaciela i uśmiechnęła się lekko. Podejrzewała, że związek z tą osóbką nie należy do najłatwiejszych, ale przecież Harry lubi wyznawania. Przynajmniej kiedyś tak mówił. Od rozstania z Ginny minęły już dwa lata. Przez ten czas nie rozglądał się za kobietami. Tak jak Hermiona zaczął pracować w Ministerstwie i całkowicie się na tym skupił.
Usłyszała chrząknięcie i spojrzała w kierunku, skąd dobiegał dźwięk. Olivia cały czas na nią patrzyła, oczekując na odpowiedź. Panna Granger skinęła lekko głową i wyszeptała: – Zrobię co w mojej mocy.
Dziewczyna uśmiechnęła się uroczo i zapytała: – Mówiłam już, że cię lubię?
Hermiona zachichotała radośnie.
– Tak, mówiłaś chwilę temu.
Obie kobiety w tym samym momencie spojrzały na Harry’ego, który patrzył w ich kierunku jak spetryfikowany. Minister Magii chrząknął głośno, zwracając na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych.
– Może wreszcie porozmawiamy o tym, po co tu przyszliśmy?
– W-właśnie – wyjąkał Harry, dziękując Merlinowi za obecność Kingsleya w pomieszczeniu.
Hermiona skinęła głową i sięgnęła po różdżkę. Wyczarowała dwa dodatkowe krzesła, po czym usiadła na swoim fotelu.
– Proszę, siadajcie – powiedziała, zakładając nogę na nogę.
Harry szybko podbiegł do najbliższego krzesła i wziął je do ręki. Z prędkością światła znalazł się obok Hermiony i postawił krzesło blisko przyjaciółki. Zauważył jej pytające spojrzenie, ale nic nie powiedział, tylko usiadł wygodnie i czekał. Kingsley i Olivia popatrzyli po sobie, a potem na Hermionę, która lekko pokręciła głową. Usiedli na wolnych krzesłach.
Zapanowała niezręczna cisza. Cała czwórka mierzyła się spojrzeniami i każdy miał nadzieję, że ktoś zacznie rozmowę. Nagle Kingsley westchnął.
– Dobrze. Widzę, że żadne z was nie chce zacząć rozmowy, więc ja muszę to zrobić. Hermiono – zwrócił się do kobiety, która obserwowała go uważnie – spotkaliśmy się tu, żebyś mogła poznać moją siostrzenicę. Parę dni temu zgodziłaś się strzec ją przed śmierciożercami. Oczywiście jestem ci za to bardzo wdzięczny i nie ukrywam, że twoja decyzja sprawiła mi wielką radość. Chciałbym ci powiedzieć w skrócie na czym będzie polegało twoje zadanie.
– Ja też chciałabym to wiedzieć – wtrąciła Olivia, uśmiechając się kpiąco.
Mężczyzna skrzywił się i spojrzał na nią kątem oka, po czym kontynuował: – Jednak najpierw chciałbym żebyś poznała historię obecnej tu panny Morgan. Może sama zainteresowana powie coś o sobie? – zwrócił się do dziewczyny, która akurat oglądała swoje paznokcie.
Spojrzała w górę i zauważyła trzy pary oczu wpatrzone w nią. Zachichotała nerwowo. Poprawiła kurtkę, która zsunęła się z jej lewego ramienia i usiadła wygodnie na krześle. Popatrzyła na Hermionę i zapytała: – Dobrze, Hermiono, co byś chciała o mnie wiedzieć?
Hermiona uśmiechnęła się lekko i nawiązała z nią kontakt wzrokowy.
– Hmm… może powiedz trochę o swoim dzieciństwie, a potem o nauce w Akademii Magii Beauxbatons. Na początek to wystarczy – powiedziała była Gryfonka i oparła się wygodnie na fotelu.
Olivia spojrzała na swojego wujka i uniosła wysoko brwi.
– To też wypaplałeś? – zapytała niedowierzając.
– Olivia! Uważaj na słownictwo, młoda damo! – oburzył się mężczyzna.
Dziewczyna machnęła ręką z rezygnacją i utkwiła wzrok w Hermionie.
– To ja zacznę od początku. Tak chyba będzie najlepiej, prawda? – Hermiona i Harry skinęli głowami w tym samym czasie, więc kontynuowała: – Urodziłam się dwudziestego siódmego lipca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego roku w Paryżu. Jestem jedynaczką. Kiedy byłam mała rodzice poświęcali mi bardzo dużo czasu. Moje zdolności magiczne bardzo szybko się objawiły. Potrafiłam wzrokiem przenosić przedmioty z miejsca na miejsce. Gdy się denerwowałam pękały wazony z kwiatami. Wiele razy musieliśmy wymieniać szyby w oknach, bo niestety byłam dość nerwowym dzieckiem. Oczywiście rodzice nie mieli mi tego za złe. Wiadomo, byłam dzieckiem i wiele można mi było wybaczyć. W sumie byłam bardzo uroczą dziewczynką. Miałam takie słodkie dwa warkoczyki i różowe policzki. Lubiłam biegać po domu i śmiać się do upadłego. Było cudownie do czasu aż dostałam list z Beauxbatons. Rodzice byli zachwyceni, ale ja nie za bardzo. Wiedziałam, że w tej szkole wymagają dobrego zachowania i przestrzegania zasad. Ja nie lubiłam i nie lubię zasad. Zasady są po to żeby je łamać — to moje motto życiowe. Fajne, prawda? Takie hmm… życiowe. Wracając do tematu, w wieku dziesięciu lat poszłam do Akademii. Na początku czułam się strasznie. Wszystkie uczennice były pełne ogłady i dobrze wychowane. Ja przy nich od razu wyszłam na diabła. Wyobraźcie sobie, że nauczycielom przeszkadzało nawet to, że zadałam pytanie na zajęciach. Fakt, może raz czy dwa zadałam je nie podnosząc ręki do góry, no ale to nie zmienia faktu, że interesowałam się zajęciami. Czasem aż za bardzo. Najbardziej lubiłam eliksiry. Na tych zajęciach można było się wyżyć i co najważniejsze, porozmawiać. Chociaż nie miałam wielu koleżanek. Może dwie czy trzy. Reszta od razu mnie skreśliła. Na początku było mi przykro, ale z czasem się przyzwyczaiłam. O czym to ja mówiłam? Ach tak, eliksiry! Uwielbiałam ten przedmiot. Brylowałam na tych zajęciach. Profesor mnie doceniał i za każdym razem mnie chwalił. Ja wychwalana! Wyobrażacie to sobie? To było mega fajne uczucie. Szkoda tylko, że inni nauczyciele to tacy sztywniacy. Największą nudziarą jest dyrektorka — Madame Maxime. Chyba ją poznaliście podczas Turnieju Trójmagicznego? Oczywiście mnie do reprezentacji nie wzięli, bo stwierdziła, że nie potrafię się zachować i zapewne przyniosłabym wstyd Akademii — mówiąc to naśladowała ruchy i sposób mówienia Madame Maxime. Harry nie mógł się powstrzymać i parsknął śmiechem. Hermiona jedynie uśmiechnęła się lekko. Olivia puściła oczko do Harry’ego i kontynuowała: — Moja kochana pani dyrektor wiele razy wzywała mnie do siebie, bo niby coś przeskrobałam. Nic na to nie poradzę, że jestem ciekawska i wszędzie muszę dorzucić swoje trzy galeony. Kilka razy usłyszałam, że jestem arogancka, za bardzo wygadana i niekulturalna. Kiedy przypadkiem, powtarzam przypadkiem, podpaliłam szatę nauczyciela, w złości powiedziała mi, ze wyśle list do wujka o przeniesienie mnie do Hogwartu, bo ona przeze mnie jest na skraju załamania nerwowego. Zapewne tylko mnie tak straszyła, bo zanim się obejrzałam, byłam w ostatniej klasie i zdawałam egzaminy końcowe. W sumie poszły mi całkiem nieźle. Jedynie zawaliłam obronę przed czarną magią. Nigdy jakoś nie miałam daru do tych zajęć. Nie czułam się na nich pewnie i niezbyt ufam swojej różdżce, bo nie chce mnie słuchać. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje.
Hermiona wymieniła spojrzenia z Harrym. Chłopak mrugnął do niej porozumiewawczo, ale nic nie powiedział. Zwróciła się w stronę Olivii i zapytała: – Dlaczego nie poszłaś w ślady rodziców? Z dobrze zdanymi egzaminami, na pewno znalazłabyś pracę w ministerstwie albo jako magomedyk.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
– Jakoś mnie to nie kręci. Nie czuje tego. Nie chcę pracować w ministerstwie, bo wiem, że nie odnalazłabym się w tym. Zawsze pasjonowałam się muzyką. Ona mnie uspokaja i wycisza. Przed wyjazdem do akademii dostałam od taty skrzypce. Ku jego ogromnemu zaskoczeniu nauczyłam się na nich grać sama, bez pomocy jego znajomego, który tak jak ja był zafascynowany muzyką. Kiedy miałam zły humor albo ktoś mnie zdenerwował, grałam na skrzypcach w swoim dormitorium. Mieszkałam sama więc nikomu to nie przeszkadzało.
– Z tego co wiem, wybrałaś pianistykę… – wtrąciła Hermiona.
Olivia skinęła głową.
– Właśnie do tego zmierzam – odpowiedziała, uśmiechając się uroczo, po czym kontynuowała: – Z biegiem czasu skrzypce trochę zaczęły mnie nudzić i chciałam spróbować gry na innym instrumencie. Tata kocha mnie nad życie i zrobiłby dla mnie wszystko. Dlatego na dwunaste urodziny dostałam pianino. Byłam bardzo zaskoczona tym prezentem. Nie spodziewałam się, że stać go na taki gest. Tym razem uczył mnie jego znajomy. Oskar stwierdził, że mam ogromny talent, bo bardzo szybko uczyłam się nowych chwytów i po miesiącu potrafiłam grać przeróżne utwory. Oczywiście pianina nie mogłam teleportować do akademii i grałam na nim kiedy przyjeżdżałam na ferie i w wakacje. Bardzo dobrze pamiętam moje trzynaste urodziny, na których po raz pierwszy zagrałam publicznie. Moją widownią byli moi bliscy i dalecy krewni. Trochę się denerwowałam, ale kiedy zabrzmiały pierwsze nuty stres minął i zastąpiła go euforia. Muzyka mną zawładnęła. Poczułam wewnętrzne ciepło w okolicy serca i właśnie w tym momencie wiedziałam, że to jest to czym chcę się zajmować w przyszłości. Wiedziałam, że chcę grać. Powiedziałam o tym rodzicom, ale nie byli zachwyceni tym pomysłem. Stwierdzili, że to wymysł nastolatki, która nie wie co chce robić w życiu. Lata mijały, a ja ciągle upierałam się przy swoim. Po egzaminach końcowych wspólnie zaczęliśmy się zastanawiać, co dalej z moją przyszłością. Byłam już pełnoletnia, więc mogłam zadecydować. Bez wahania oświadczyłam, że chcę studiować na Royal Academy of Music w Londynie. Pewnie zastanawiacie się skąd o niej wiem? To bardzo proste. Czasami przechodząc ulicami Paryża, widziałam mugolskie gazety. W przeciwieństwie do niektórych, nie boję się tych fotografii. – Mówiąc to, spojrzała na Kingsleya, który nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem, po czym kontynuowała: – Kiedyś przeczytałam artykuł o tej szkole od razu wiedziałam, że chcę tam iść. To było idealne rozwiązanie. Rodzice niechętnie przystali na moją propozycję i w lipcu całą rodziną teleportowaliśmy się do Londynu. Złożyłam potrzebne dokumenty i przyjęli mnie na pierwszy rok pianistyki.
Hermiona skinęła głową z uznaniem.
– Gratuluję. To bardzo prestiżowa szkoła i trudno się tam dostać.
Olivia uśmiechnęła się serdecznie i powiedziała: – Widocznie jestem bardzo uzdolniona, skoro mnie przyjęli.
– Najwyraźniej tak – mruknęła była Gryfonka.
Popatrzyły po sobie i zachichotały. Harry spoglądał na nie nic nie rozumiejąc. Kingsley westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą.
– Dobrze, myślę, że Olivia wystarczająco dokładnie opowiedziała swoją historię. Teraz przechodzimy do meritum naszego spotkania. Hermiono, pewnie zastanawiasz się w jaki sposób miałabyś strzec mojej siostrzenicy? – zapytał, patrząc na kobietę, która skinęła głową i kontynuował: – Wiem, że interesujesz się muzyką i jesteś bardzo zdolną kobietą, dlatego chciałbym żebyś chodziła na zajęcia do akademii razem z Olivią.
– Mam być studentką? – zapytała Hermiona zszokowanym tonem.
– Tak. W taki sposób będzie ci łatwiej obserwować Olivię i osoby kręcące się koło niej.
– Krótko mówiąc — będziesz moim ogonem – wtrąciła panna Morgan.
Kingsley spojrzał na dziewczynę i westchnął z dezaprobatą. Potem skierował swój wzrok na Hermionę, która zapytała: – A co zrobimy, jeśli zorientują się, że nie jestem wybitną pianistką?
Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem.
– Jestem przekonany, że dasz radę.
– To dość ryzykowne, ale dobrze, podejmę się tego.
Minister skinął głową, a Olivia uniosła kciuk w górę w geście aprobaty. Widząc to, Hermiona i Harry parsknęli śmiechem. Po chwili cała trójka się śmiała. Jedynie Kingsley zachował powagę i wznosił oczy ku niebu, prosząc Merlina o odrobinę cierpliwości.
Parę minut później towarzystwo się uspokoiło i Harry zwrócił się do ministra: – Panie ministrze, chciałbym zapytać na czym ma polegać moje zadanie?
Mężczyzna usiadł porządnie na krześle i powiedział: – Już wyjaśniam. Olivia wspomniała, że nie radzi sobie z obroną przed czarną magią. Ty jesteś w tym mistrzem. Nie zaprzeczaj. Obaj wiemy, że to prawda. Dlatego chciałbym żebyś udzielił kilku lekcji mojej siostrzenicy. Mogłaby dołączyć do grupy, którą uczysz.
Słysząc ostatnie słowa, Harry pobladł, a Olivia rozpromieniła się. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu w gardle. Spojrzał na Hermionę, która próbowała zachować powagę, ale widać było, że jest rozbawiona tą sytuacją. Westchnął przeciągle i powiedział: – Nie wiem czy to dobry pomysł, bo właśnie zaczynamy zaawansowaną magię. Obawiam się, że Olivia nie da sobie z nimi rady.
Panna Morgan posmutniała i popatrzyła na Hermionę. Wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Gryfonka uśmiechnęła się lekko i niezauważalnie skinęła głową.
– Harry, wydaje mi się, że Olivia mogłaby chodzić na indywidualne lekcje. Mógłbyś je prowadzić po południu po pracy. Na przykład we wtorki. Zajęcia z grupą masz w środy i piątki. Co ty na to? – zapytała Wybrańca.
Chłopak popatrzył na nią z niedowierzaniem i podrapał się po głowie. Na samą myśl o indywidualnych zajęciach z siostrzenicą ministra robiło mu się słabo. Kątem oka zobaczył, że ministrowi podoba się ten pomysł, bo skinął głową z aprobatą.
– To bardzo dobry pomysł, Hermiono. Olivia mogłaby się wiele nauczyć – powiedział Kingsley.
Czyli przesądzone – pomyślał Harry, wzdychając ciężko i mruknął: – Dobrze, zgadzam się.
Olivia pisnęła jak mała dziewczynka i zaczęła klaskać w ręce. Hermiona zachichotała cicho. Minister Magii spojrzał na siostrzenicę, ale nie skomentował tego. Uchwycił wzrok Harry’ego i powiedział: – Dobra decyzja. Bardzo ci za to dziękuję. Wiedziałem, że mogę na tobie polegać.
Wybraniec nic nie powiedział tylko skinął głową. Unikał jak ognia wzroku Olivii i miał ochotę stąd jak najszybciej wyjść. Spojrzał na zegar, wiszący na ścianie, dając do zrozumienia pozostałym, że czas się rozejść do swoich obowiązków. Minister chrząknął i popatrzył w tym samym kierunku. Zmrużył oczy i odczytał godzinę. Trzynasta dwadzieścia. Rozejrzał się i powiedział: – Cóż, pora wracać do pracy. Hermiono, niedługo wyślę ci sowę z wszystkimi potrzebnymi informacjami. Harry, myślę, że zajęcia z zaklęć możecie zacząć w przyszłym tygodniu. Im szybciej, tym lepiej.
Aurorzy skinęli głowami. Kingsley wstał z krzesła i pozostali zrobili to samo. Olivia poprawiła kurtkę i podeszła do Hermiony i Harry’ego.
– Miło było was poznać – powiedziała, uśmiechając się radośnie. Stanęła blisko chłopaka i wymruczała mu do ucha: – Do zobaczenia we wtorek, przystojniaku.
Po czym odeszła, kręcąc kusząco biodrami. Minister poczerwieniał i wyszedł za nią. Harry stał jak spetryfikowany i patrzył w kierunku drzwi. Bez słowa usiadł na krześle naprzeciwko biurka i posłał Hermionie mordercze spojrzenie. Uśmiechnęła się niewinnie.
– Indywidualne zajęcia? Merlinie, Hermiono, co w ciebie wstąpiło? – zapytał oburzony.
Machnęła ręką i powiedziała: – Oj, Harry, nie dramatyzuj. Nie będzie tak źle…
– Ona wyglądała jakby chciała mnie zjeść. A ja… ja nie jestem… jedzeniem!
– Spodobałeś się jej.
– Chyba aż za bardzo – burknął, zakładając ręce pod boki.
Hermiona westchnęła.
– Harry, to siostrzenica ministra. Nie mogłeś mu odmówić.
Niechętnie przyznał jej rację.
– Wiem, ale i tak jestem przerażony.
Wstała z fotela i podeszła do niego. Położyła mu rękę na ramieniu i powiedziała: – Nie martw się. Jestem przekonana, że sobie poradzisz. Oczywiście zawsze chętnie ci pomogę poskromić Olivię. Mam wrażenie, że oboje będziemy się nieźle bawić.
Uniósł brew zaskoczony.
– Tak myślisz?
Skinęła głową.
– Ja nie myślę, ja to wiem. Po prostu wiem.
 ___________________

Witajcie :) W ten wtorkowy wieczór publikuję 4 rozdział historii. Przed chwilą skończyłam go pisać. Jeżeli znajdziecie jakieś literówki to piszcie w komentarzach. Jak Wam się podoba Olivia? Wyobraziłam ją sobie jako rozgadaną damską wersję Malfoya, ale znając moje szczęście to niezbyt mi się to udało ;) Następnym razem będzie lepiej, szczególnie, że czeka nas pierwsza lekcja zaklęć w wykonaniu panny Morgan. 
Mam w głowie zarys kolejnego rozdziału, ale nie wiem kiedy go napiszę. Mam nadzieję, że pojawi się szybciej niż ten. O wszystkim będę informować na bieżąco :)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia :) Enjoy!

24 komentarze:

  1. Oooo jaka miła niespodzianka na wieczór!
    Olivia jest oczywiście świetna :) Chociaż według mnie nie jest damską wersją Malofya. Jest o wiele lepsza :) Przede wszystkim swoją umiarkowaną arogancję może podeprzeć tym, że po prostu jest inteligentna - to widać po jej wynikach w szkole i w ogóle sposobie mówienia i zachowania.
    Właśnie. Zachowania - przy byciu dość hmmm.. "wyrachowaną" (może nie do końca, ale coś w ten deseń) potrafi strzelić jakiś mocarny tekst. No i nie dziwię się, że Harry się onieśmielił, jak musi codziennie patrzyć na Ginerwę, to ehh... Ale mój brak sympatii do niej odłóżmy na bok. Czasem jest fajna. Ale tylko czasem :P
    Jeszcze w ogóle Luna taka wspaniała! Luna jest jedną z tych postaci, której nie lubiłam w książkach, ale pokochałam czytając fanfiki i Ty tutaj tylko potwierdzasz, że słusznie zrobiłam.
    Kilka literówek jest, widziałam "poco" zamiasc "po co" i w paru miejscach brakuje przecinka przed "ale", ale poza tym jak zwykle wszystko ładnie, ślicznie i pięknie!
    Duuuużo weny życzę! Powiem Ci, że z Twoich tworów to opko jest moim ulubionym :) Dobrze, że zabrałaś się wreszcie za coś autorskiego, bo wspaniale się to czyta i moim zdaniem powinnać nie krępować się i śmiało ruszyć w kierunku pisania więęęęcej!
    Pozdrawiam cieplutko! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sry za literówki, ale piszę z telefonu i te małe literki doprowadzają mnie do szewskiej pasji ;__;

      Usuń
    2. Cieszę się, że Olivia przypadła Ci do gustu :) Fakt to inteligentna bestia ale czasem po prostu zbyt roztrzepana :D Harry'ego trochę zdziwiło to jej zainteresowanie jego osobą i niedługo będzie się musiał z nią zmierzyć :)
      Uwielbiam Lunę to taka pozytywna postać, że musiałam ją jakoś wyróżnić ;)
      Dziękuję za wskazanie błędów "po co" już pozamieniane, a za resztę wezmę się jutro :)
      Ojej dziękuje <3 nie przypuszczałam, że aż tak się spodoba. Ja coraz bardziej się w to wczuwam i odczuwam coraz większą radość. Poza tym nie mam ograniczeń co do długości i to mi bardzo odpowiada :D
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Och, Olivia to takie przeciwieństwo mnie: wygadana, pełna energii i charyzmy. Lubię ją, chociaż łączy nas tylko imię! Oj, Harry zachowuje się tak jak w Czarze Ognia i Zakonie Feniksa, gdy kochał się w Cho! Taki speszony i niezdarny, że aż uroczy. Kingsley chyba nie wytrzymuje nerwowo z Olivią... oj, współczuję. Luna trochę wydoroślała, mimo że dalej jest pełna fantazji — super! Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olivia to też moje przeciwieństwo :D Tak, Harry zachowuje się jak nastolatek ale w gruncie rzeczy to takie urocze *.* Kingsley chyba ma już dość ;) Luna zawsze będzie miała w sobie odrobinę inności :)
      Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Przepraszam, że tak późno, ale już wszystki nadrobione ;)
    Jestem ciekawa, czy teoria Hermiony i Harry'ego co do Narcyzy jest prawidłowa... zapewne tak, ale mimo to ten wątek wydaje mi się nieco bardziej pokręcony niż zwykłe szpiegowanie. A może to tylko moje urojenia xD
    W końcu Olivia! Niezła z niej osóbka, przyznam. Może być z nią ciekawie, szczególnie na lekcjach z Harrym :D już nie mogę się doczekać.
    No i niecierpliwie czekam na kolejne pojawienie się Davida ;)
    Gorąco pozdrawiam, życzę weny i czasu! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że znalazłaś czas i nadrobiłaś :)
      Może się wydawać, że to zwykłe szpiegowanie, ale nie byłabym sobą, gdybym trochę tego nie pokręciła :D
      Oj tak, z Olivią będzie bardzo ciekawie. Zajęcia z zaklęć już niedługo :)
      David pojawi się za jakiś czas ;)
      Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Piękny rozdział, czuję w kościach że Panna Morgan będzie dążyła do zmiany stanu cywilnego Pottera. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Olivia będzie startować do Harry'ego, ale czy jej się uda, okaże się za jakiś czas :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Kochana, rozdział meeega długi i to mnie bardzo cieszy :) Fajnie, że wstawiłaś jej zdjęcie :) Harry, taki nieporadny chłopiec... ha ha :) Cieszę się, że pokazałaś Lunę z tej strony :) Nie przepadałam za nią, ale w Twojej opowieści mi nie przeszkadza :) Czekam na nexta :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję fajnie, że się podobało :) Harry trochę się onieśmielił ale niedługo to się zmieni ;) Uwielbiam Lunę i musiałam ją wyróżnić :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Mam wyjątkowo dużo do napisania :D
    Po pierwsze kole mnie w oczy, jak nazywasz Harry'ego " chłopakiem " , bo przecież jest dorosłym mężczyzną, aurorem, a nie jakimś tam nastolatkiem, prawda? Ale to kwestia spojrzenia :)
    " – Ona wyglądała jakby chciała mnie zjeść. A ja… ja nie jestem… jedzeniem! " - kocham to zdanie :D Jest takie bardzo w stylu Pottera. I całe jego zachowanie w obecności Olivii było bardzo "jego". Haha :D
    Szczerze? Spodziewałam się nieco bardziej opornej dziewczyny. Pomyślałam, że skoro to będzie siostrzenica Ministra to będzie w niej coś z władczości. No i skoro uczy się w takiej Akademii, to powinna mieć choć odrobinę dumy wilii, ale ...
    Taka jest zabawniejsza :D
    Jest arogancka, taka bardziej jak z amerykańskiego serialu i może akurat będzie fajna? Nie wiem. Poczytam to sie dowiem.
    Tak, jak Hermiona chciałabym jeszcze spotkać Davida - ach marzenie :D
    Świetny rozdział, gratuluję !
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;*
    Tymczasem zapraszam na rozdział III : cursed-child.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może źle to ujęłam obiecuję, że w kolejnych rozdziałach Harry będzie traktowany jak dorosły :D
      To zdanie miało być takie potterowskie i chyba się udało ;)
      Nie chciałam kreować Olivii jako dumnej i zarozumiałej dziewczyny. Miała być taka zabawna i arogancka :D
      Niedługo David się pojawi ;)
      Dziękuję i na pewno wpadnę w wolnej chwili :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Hej haj hello :D
    Na początek.... 100 lat Kochana! Weny płynącej strumieniami, uśmiechu godnego pierwszego miejsca Tygodnika Czarownica, oraz sławy i splendoru ( czyli tego, co Malfoya kręci najbardziej )
    Pierwsze, co rzuca mi się w oczy jest naturalne podobieństwo charakteru między Olivią a pewnym blond arystokratą. Czy tylko ja mam wrażenie, że ta cała Morgan jest Draconem w spódnicy? :D
    Chemia między nią a Potterem jest wręcz dostrzegalna! Ciekawa jestem co z tego wyniknie, tym bardziej, że zbawca magicznego świata wydaje się być nieco speszony :P
    pozdrawiam serdecznie i życzę weny ( no i ofc celebracji urodzinek - tak przy sobocie... ehhh lepszego czasu nie mogłabym sb wyobrazić :p )
    Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za cudne życzenia :)
      Właśnie chciałam żeby Olivia była podobna do Draco. Fajnie, że się udało :D
      Harry i Olivia jeszcze nie raz nas zaskoczą :D
      Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Ciekawy rozdział! Narcyza na strajku ? Wooow! Nowa uczennica ? Widać, że leci na Harry'ego! Życzę dużo weny i czekam nexta!
    ~America
    http://if-i-lose-you-i-lose-everything.blogspot.com/2016/04/rozdzia-1-dyskryminacja.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Fajnie, że się podoba ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Ale spodobał mi się ten rozdział! Może to głupie zaczynać od czwartego, zamiast od początku, ale tytuł mnie zaintrygował i chciałam poznać Olivię już, teraz, natychmiast! :D
    Kreacja postaci jest bardzo dobra, ponieważ nie zrobiłaś z Granger kapryśnej królowej, a Harry nie jest superbohaterem rodem z komiksu, a taką trochę mameją, jaką był w książce. XD Luna mnie zachwyciła, serio, ma w sobie coś ze szkolnej Luny, ale widać też, że jest już dorosłą kobietą. Odnoszę wrażenie, że Hermiona błędnie zignorowała informację o "płaczącej różdżce", wydaje mi się, że będzie to później dość istotne dla sprawy.
    I dlaczego akurat Narcyzę Malfoy wybrano na szpiega, oczywiście jeśli naprawdę nim jest? Ta kobieta wydaje mi się mimo wszystko zbyt charakterystyczna, jeśli nie wyglądem, to sposobem bycia - arystokratyczna wyniosłość dość wyraźnie odznaczałaby się na tle skandujących mugoli!
    Na koniec Olivia. Nie przypadła mi do gustu, sama nie wiem, dlaczego. Chyba po prostu nie lubię tego typu postaci. :D
    Przyczepię się tylko do dwóch rzeczy. Po pierwsze - Hermiona nie była mugolką, a mugolaczką (to mała, acz zasadnicza różnica w pisowni, mugolka to mugol płci żeńskiej, mugolaczka to czarownica pochodzenia mugolskiego). Po drugie - dziwi mnie odrobinę, że Olivia, jako siostrzenica Kingsleya, jest białoskóra. Siostra ministra też zapewne jest Murzynką, dlatego jej dziecko, nawet jeśli spłodziła je z białym mężczyzną, powinno być przynajmniej mulatem. Ale jeżeli bardzo zależy ci na tym konkretnym wizerunku, ostatecznie można zagryźć zęby. :D
    Dodałam się do obserwatorów i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    milksop / http://restless-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za Twój komentarz :) Heh no tak, ten tytuł miał zachęcić do czytania :D
      Fajnie, że podobają Ci się kreacje bohaterów ;) Niestety pomysłów Luny nikt nie bierze pod uwagę i może to błąd... Narcyza nigdy nie była doceniana, a w moim opowiadaniu będzie miała swój ukryty motyw ;) Mam nadzieję, że z biegiem rozdziałów ją polubisz, albo chociaż zaakceptujesz :)
      Faktycznie, mój błąd. Oczywiście w wolnym czasie to zmienię. A jeśli chodzi o wygląd Olivii, to zawsze i wszędzie widziałam w jej roli Lily Collins i nie zamieniłabym jej na nikogo innego. Więc z góry przepraszam :)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Według mnie, Narcyza nie była zła w dosłownym tego słowa znaczeniu, dlatego cieszę się, że w twoim opowiadaniu odegra jakąś rolę, zwłaszcza że to jedna z moich ulubionych żeńskich postaci w Potterze. :D
      Nie ma za co przepraszać, to tylko taka uwaga, ale skoro Lily Collins ci się marzyła, już się zamykam!

      Usuń
    3. Tak, masz rację Narcyza nie była złą kobietą, jedynie zagubioną. Ja ją pokażę zupełnie inaczej niż Rowling ;)
      Uwielbiam Lily i to dlatego :)

      Usuń
  10. Przyznam, że Twój opis bloga w moim zamówienia bardzo mnie zaciekawił. Bardzo podobają mi się dotychczasowe posty i niecierpliwie czekam na następny rozdział, a zwłaszcza na Davida, bo zakładka Bohaterowie zaspojlerowała mi, że będzie on przyszłym nauczycielem dziewczyn :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) fajnie, że rozdziały Ci się spodobały. Tak David będzie ich nauczycielem. Niedługo zacznie się dziać, na razie to początki :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  11. #MagiczneSmakołyki #DyniowePaszteciki dzięki Katalogowi—Granger
    Bardzo chciałabym napisać o tym rozdziale coś pochlebnego, ale dawno żaden tekst tak mnie nie wytrącił z mojej sfery komfortu.
    Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy przy kopiowaniu rozdziału do worda, było kolejne zdjęcie w treści — jak mniemałam, przedstawiało ono Olivię. Rozumiem, że chciałaś pokazać nam ją tak, jak sobie wyobrażałaś, chodzi w książkach o pozwolenie czytelnikom wybrać jak wyglądają postacie.
    Jeżeli chodzi o sprawę z początku: skąd założenie, że tylko śmierciożercy włamują się do sklepów? Może komuś nie podobała się jakaś odpowiedź różdżkarza, a może chodzi o coś innego? Zbyt szybko moim zdaniem zostały wyciągnięte tutaj wnioski, że to śmierciożercy. I przepraszam, ale to zdanie: Teoretycznie mogli nie reagować na małe zgłoszenia, ale to tylko w teorii. bardzo mi się nie podoba. W sensie, nie podobają mi się przedstawienie aurorów w ten sposób. Ich psim obowiązkiem jest sprawdzania zgłoszeń i reagowanie. Bez sprawdzenia nie wiedzą, czy zgłoszenie jest wyolbrzymione, czy nie. Czy komuś dzieje się krzywda, a może ściemnia. I do tego Hermiona tak pomyślała? Trudno mi w to uwierzy. Coraz mniej podoba mi się jej obraz w tym tekście, m.in. to, jak szybko wyciąga wnioski na podstawie swoich sądów, bez sprawdzenia dokładnie informacji. Te wnioski mogą kogoś skrzywdzić, a ona nawet nie sprawdza tego, o czym mówi ministrowi.
    Zapewne myśleli, że żadne z nas nie będzie miało dostępu do mugolskich gazet. — parsknęłam :P Harry, jeden z aurorów i takie przypuszczenie? Sam przecież był wychowany przez mugoli, wie, że część czarodziei żyje w zgodzie i symbiozie z mugolami — sama Andromeda jest tego przykładem.
    Brakuje mi w tym tekście profesjonalizmu i realizmu, jeżeli chodzi o pracę. Taki raport Luny nie przeszedłby. To nic, że jest specyficzna — praca, to praca. A jeżeli jest autystykiem (czytałam takie teorie), to nie dawaliby jej na tak niebezpieczne misje. Wrzucanie w raportach wstawek jak „Jednocześnie! To musi być telepatia, bo co innego?”, nie jest raportem. Hermiona, jeżeli sprawdza raporty, pisze je, powinna o tym wiedzieć i zareagować, a nie przytakiwać. Raport to nie opis zdarzeń, jak się podoba, ale rzetelny opis, podsumowanie, etc. bez osobistych wstawek.
    Krzyczący Minister Magii za swoją siostrzenicą również mi nie pasuje. On, do diaska, jest Ministrem! Najwyższym stanowiskiem i w pracy krzyczy! Jeżeli wiedział, że dziewczyna będzie sprawiać problemy — to na pewno nie zabrałby jej do pracy, a umówiliby się na neutralnym gruncie, gdzie nie będzie podkopywany jego autorytet.

    Dotychczas brakuje mi autentyczności Bohaterowie zachowują się jak nastolatkowie, a nie dorosłe, poważane osoby na ważnych stanowiskach. Bardzo mi to przeszkadza.
    Wiem, że zrobiłaś olbrzymi postęp i mnie to cieszy, dlatego z niecierpliwością czekam na nowsze rozdziały, bo go zobaczyć :)

    Pozdrawiam,
    Rzan.

    OdpowiedzUsuń

♥ Dziękuję, że weszłaś/wszedłeś na mój blog
♥ Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś, zostaw po sobie ślad. Każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania
♥ Nie spamuj, od tego jest zakładka "Spamownik"

Theme by Lydia