niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 2: Ważna Misja

W poniedziałek Minister Magii Kingsley Shacklebolt od samego rana miał wiele pracy. Jego zastępca tak cieszył się z odzyskania swojej rodziny, że wziął sobie dwa tygodnie urlopu. Nie można było się temu dziwić, każdy na jego miejscu postąpiłby tak samo. Mężczyzna przeglądał dostarczone raporty z misji, które miały miejsce w tym miesiącu. Zważywszy na to, że coraz częściej dostawali cynk o pobycie śmierciożerców w miejscach publicznych, misji było bardzo dużo, a przy tym wiele papierkowej roboty. Na biurku panował chaos, więc układał przeczytane raporty na trzy stosy: pierwszy — raporty idealne, drugi — raporty z drobnymi błędami i trzeci — raporty nie do przyjęcia, które najchętniej wyrzuciłby do kosza. Złapał się za głowę, kiedy przejrzał wypociny jednego z najmniej doświadczonych aurorów i z obrzydzeniem rzucił je na trzeci stos. Napił się kawy, którą w między czasie przyniosła Amanda. Aż jęknął z zadowolenia, gdy poczuł w ustach smak napoju. Czarna kawa w poniedziałkowy poranek to cudowny pomysł. Szczególnie kiedy trzeba zajmować się papierkową robotą. Pokręcił z dezaprobatą głową i pracował dalej.
Półtorej godziny później na biurku leżały trzy stosy raportów. Oczywiście najmniej było tych idealnie wypełnionych. Wziął do ręki plik kartek i przejrzał do jeszcze raz. Większość była wypełniana przez Hermionę Granger. Uśmiechnął się z satysfakcją, po razu kolejny cicho gratulując sobie pomysłu zatrudnienia jej jako aurora. Ta dziewczyna była znakomitą czarownicą i inteligentną kobietą. W sytuacjach kryzysowych potrafiła logicznie myśleć i sprytnie poradzić sobie z problemem. Cenił w niej to, że nigdy się nie skarżyła, nawet kiedy dawał jej dodatkowe obowiązki. Wiedział, że nie powinien nalegać, aby opisywała każdą misję, no ale nie było nikogo innego, kto mógłby się tego podjąć. Na dodatek niedługo rozpocznie się październik i Olivia zamieszka w Londynie. Domyślał się, że opieka nad nią nie będzie należała do najłatwiejszych. Popatrzył na zdjęcie swojej rodziny, stojące na biurku. Olivia przytulała się do Anny i Lucasa. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Uśmiechnął się, przypominając sobie ich ostatnią rozmowę.
Tak jak przypuszczał, Olivia nie była zachwycona z tego, że „będzie miała ogon”, ale nie sprzeciwiała się, bo chyba powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Kingsley obawiał się, że Hermiona zwątpi w swoje możliwości przywódcze, kiedy stanie twarzą w twarz z dziewczyną. Panna Morgan miała trudny charakter i nigdy nie owijała w bawełnę. Jak coś jej się nie podobało, mówiła to od razu, nawet jeśli miałaby przy tym kogoś urazić. Jeszcze raz popatrzył na zdjęcie. Obiecał siostrze, że Olivii nic się nie stanie. Zrobi wszystko żeby tak było.
Nagle usłyszał chrząknięcie. Pomyślał, że się przesłyszał, dlatego rozejrzał się nerwowo po gabinecie, ale nikogo oprócz niego i portretów nie było w pomieszczeniu. Westchnął i pokręcił głową, po czym wziął z talerzyka ciasteczko czekoladowe, które Amanda przyniosła razem z kawą. Zajadał się ciastkiem, kiedy usłyszał coś, czego nigdy się nie spodziewał:
– Do Ministra Magii. Konieczne pilne spotkanie. Proszę o natychmiastową odpowiedź. Pozdrawiam, Stuart Martin, Premier Mugoli.
Kingsley z szoku zakrztusił się ciastkiem. Kiedy przestał kasłać, rozejrzał się nerwowo po pomieszczeniu, w poszukiwaniu miejsca skąd dobiegał głos. Popatrzył na portrety, ale osoby na nich przedstawione, wyraźnie go ignorowały.
– Ekhm, Kingsley – usłyszał ten sam głos. – Jestem tutaj, nad kominkiem.
Mężczyzna spojrzał w wyznaczone miejsce i zdębiał. Patrzył na niego mężczyzna wyglądem przypominający żabę ze srebrną peruką na głowie. Postać miała na twarzy dziwny grymas — coś na kształt uśmiechu i machała do niego ręką. Nie przypominał sobie żeby kiedykolwiek widział ten obraz. Zresztą nie dziwił się, bo to malowidło nie należało do zbyt pięknych. Kingsley skinął głową i podszedł bliżej.
– Możesz powtórzyć to, co powiedziałeś parę minut temu? – zapytał, kiedy otrząsnął się z szoku.
– Naturalnie. Do Ministra Magii. Konieczne pilne spotkanie. Proszę o natychmiastową odpowiedź. Pozdrawiam, Stuart Martin, Premier Mugoli. – odparł spokojnie człowiek.
Minister Magii podrapał się po głowie i popatrzył przed siebie.
– Premier Mugoli do mnie? Co on może ode mnie chcieć?
Człowieczek wzruszył ramionami i chrząknął. Popatrzył na Kingsleya z pogardą.
– Nie wiem, ja jestem tylko pośrednikiem. Ale wydaje mi się, że ma poważny problem.
– A co ja mam z tym wspólnego? – zapytał minister.
– Nie ty, Kingsley – odparł człowieczek coraz bardziej się krzywiąc.
– A kto? – spytał z irytacją w głosie.
– Magiczny świat.
Shacklebolt kolejny raz tego dnia bardzo się zdziwił. Podrapał się po brodzie i przechadzał się po pokoju, zastanawiając się, o co może chodzić Premierowi Mugoli. Co magiczny świat ma wspólnego z jego światem? To musi być coś ważnego, bo chyba w błahej sprawie nie kontaktowałby się z samym Ministrem Magii. Zatrzymał się w miejscu i zapytał człowieczka z portretu:
– Jak ja mam się z nim skontaktować?
Mężczyzna wzdrygnął się, bo chyba przysnął i popatrzył rozmarzonym wzrokiem, po czym chrząknął i poprawił perukę.
– Kingsley, czy ty aby na pewno jesteś Ministrem Magii? – zapytał ironicznie.
– Oczywiście – odparł krótko, po czym dodał: – Jestem nim od paru lat. Mniemam, że jesteś częstym gościem w tym gabinecie i zazwyczaj widzisz mnie jak pracuję przy biurku albo rozmawiam z gośćmi.
– Tak, widzę, ale śmiem w to wątpić, skoro pomimo tylu lat bycia Ministrem Magii nie wiesz w jaki sposób kontaktować się z Premierem Mugoli! – wrzasnął.
Kingsley zastanowił się chwilę. Faktycznie nie miał pojęcia, że Minister Magii ma prawo kontaktować się z Premierem Mugoli. Nikt mu o tym nie wspomniał, a on się tym nie interesował, bo nie widział takiej potrzeby.
– Zapewne któryś z moich poprzedników się z nim kontaktował?
Człowieczek skinął głowę i wypiął dumnie pierś.
– Oczywiście, Korneliusz Knot pod tym względem był o wiele lepiej zorganizowany od ciebie. Potrafił korzystać z każdej pomocy. Odkąd Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać powrócił i Harry Potter pojawił się w Hogwarcie, Korneliusz był częstym gościem u Premiera Mugoli.
Kingsley uśmiechnął się pod nosem. Knot mimo swojego dziwnego charakteru potrafił się ustawić. Zapewne Premier Mugoli nie był zadowolony z jego odwiedzin, ale znając Knota zapowiadał się tuż przed swoim przybyciem i nie zważał na to, czy tamten wyraża zgodę.
– Dobrze, więc w jaki sposób mam się z nim skontaktować? – ponowił pytanie.
Człowieczek westchnął i wskazał kominek pod portretem.
– Użyj sieci Fiuu. Twój kominek jest połączony z kominkiem w gabinecie Premiera Mugoli. Wystarczy, że powiesz Gabinet Premiera Mugoli. Zresztą, nie pierwszy raz korzystasz z kominka, więc wiesz co masz robić.
Kingsley skinął głową i podszedł do kominka. Wziął w garść trochę proszku i wszedł do środka.
– Gabinet Premiera Mugoli! – krzyknął, rzucając proszek w płomienie.
Zobaczył zielone płomienie i zamknął oczy. Kiedy je otworzył zauważył mężczyznę, który stał przed kominkiem. Wyszedł na ładny, zabytkowy dywanik i rozejrzał się dookoła. Gabinet Premiera Mugoli różnił się od tego, który dostał obejmując stanowisko Ministra Magii. Meble były dopasowane kolorystycznie, wszystko ze sobą współgrało. Ściany pomalowane na jasny kolor ozdabiały obrazy przedstawiające krajobraz Anglii. Zdziwiło go, że się nie ruszają, ale przypomniał sobie co kiedyś mówił Harry: obrazy i zdjęcia wykonane przez mugoli nie poruszają się. Rozglądając się, zauważył mężczyznę stojącego przed nim i patrzącego z przerażeniem. Wzdrygnął się nieznacznie, ale uśmiechnął się przyjaźnie.
– Kingsley Shacklebolt, Minister Magii – powiedział, wyciągając rękę na powitanie.
Mężczyzna przełknął ślinę i nieznacznie wyciągnął rękę przed siebie. – Stuart Martin, Premier Anglii, to znaczy Premier Mugoli.
– Miło mi pana poznać. Doszły mnie słuchy, że potrzebuje pan mojej pomocy.
Stuart cały czas dziwnie mu się przypatrywał.
– Jestem brudny? – zapytał Kingsley, szukając różdżki w kieszeni.
– Nie, nie. Tylko…
– Tylko co?
– Jest pan bardzo miły. Nie to co tamten Kmiot czy jakoś tak...
– Knot – poprawił go automatycznie Kingsley.
– No tak, Knot. Nie znałem go osobiście, ale byłem świadkiem jego rozmowy z moim poprzednikiem. Dziwny człowiek – odparł Stuart, uśmiechając się przepraszająco.
Kingsley roześmiał się serdecznie, a premier mu zawtórował.
– Cóż, Korneliusz nie ma łatwego charakteru.
– Nie ma także manier. Wiele razy zabrudził popiołem ten zabytkowy dywan, ale nie mieliśmy sumienia go wyrzucić.
Minister Magii trochę się zmieszał. Popatrzył na swoją szatę i westchnął. Była brudna popiołem, ale nie chciał zrzucać go na dywan. Sięgnął do kieszeni i wyjął różdżkę. Skierował ją na rękaw i powiedział: – Chłoszczyść.
Po paru sekundach szata lśniła czystością. Spojrzał na swojego towarzysza i uśmiechnął się serdecznie. Mężczyzna stał z otwartymi ustami i patrzył jak zaczarowany. Wyglądał jak małe dziecko, które pierwszy raz w życiu coś zobaczyło. Kingsley chrząknął i Stuart otrząsnął się z szoku. Uśmiechnął się z zakłopotaniem.
– Pan wybaczy moją reakcję, ale pierwszy raz w życiu widzę jak ktoś czaruje.
– Nic nie szkodzi. Przejdźmy do konkretów. Podobno chciał się pan ze mną widzieć?
Stuart skinął głową i wskazał Ministrowi Magii krzesło obok biurka. Kiedy usiedli na swoich miejscach, zaczął nerwowo przeglądać dokumenty leżące na biurku. W końcu znalazł jakieś zdjęcie i kopertę. Popatrzył na swojego towarzysza i rozluźnił krawat pod szyją.
– Widzi pan, sprawa jest dość delikatna. Robiłem wszystko co mogłem, ale bez rezultatu…
– Najlepiej będzie jak wyjaśni pan wszystko dokładnie – odparł Kingsley spokojnie, po czym dodał: – Proszę się nie krępować. To co pan powie, zostanie w tym pokoju.
Martin skinął głową i napił się wody.
– Z tego wszystkiego zapomniałem zaproponować coś do picia. Kawy? Herbaty? Albo wody?
Kingsley pokręcił głową i odparł krótko: – Nie trzeba, dziękuję. Przejdźmy do konkretów.
– Dobrze. Panie ministrze, sprawa dotyczy mojej rodziny. A konkretnie mojego syna Kena. Jakiś czas temu jego opiekunka, Monica, była z nim na osiedlowym placu zabaw. To spokojna okolica i zawsze tam chodzili. Tego dnia również nic nie zwiastowało najgorszego. Monica cały czas go obserwowała. Bawił się w piaskownicy z kolegą. Jednak niespodziewanie zadzwonił jej telefon i dosłownie na chwilę obróciła się, żeby porozmawiać. Powiedziała mi, że dzwonił jej ojciec, ale to nie istotne. Istotne jest to, że kiedy skończyła rozmowę i obejrzała się za siebie, Kena nigdzie nie było. Rozglądała się za nim, biegała po placu zabaw, wykrzykiwała jego imię. Bez rezultatu. Przepadł jak kamień w wodę. Oczywiście Monica powiadomiła mnie i żonę o zniknięciu naszego syna. Od razu zaczęliśmy poszukiwania. Zgłosiliśmy zaginięcie, daliśmy informację do prasy i telewizji. Wszyscy go szukali, ale bez skutku. Myśleliśmy, że ktoś go porwał. Czekaliśmy na telefon od porywaczy z żądaniem okupu, ale nic takiego nie miało miejsca. Żona płacze po nocach i snuje się po domu jak cień. Ja jestem kłębkiem nerwów. Boimy się o syna.
– Bardzo mi przykro z powodu pana syna – powiedział Kingsley cicho, po czym dodał: – Ale nie bardzo rozumiem co ja mam z tym wspólnego?
Stuart spojrzał zdumiony, po czym wziął go ręki kopertę.
– Właśnie do tego zmierzam. Widzi pan, dwa dni temu wraz z pocztą otrzymałem dziwny list. Nie ma na nim nadawcy, a ta koperta wygląda dość… staromodnie. Bez zastanowienia zajrzałem do środka i zobaczyłem list, którego treść bardzo mnie zaskoczyła. Ktoś napisał list dotyczący mnie i mojego syna. Zresztą, niech pan sam przeczyta.
Podał list Kingsleyowi. Mężczyzna skinął głową i przyjrzał się kopercie. Na milę było czuć od niej magię. Przeraził się, ale nie dał tego po sobie poznać. Otworzył ją i wyjął zapisany drobnym pismem pergamin, po czym przeczytał:

Uważasz, że Ty i Twoja rodzina jesteście bezpieczni? Zło czai się z każdej strony. W każdej chwili możesz utracić to, na czym tak bardzo Ci zależy. Twój syn to taki mały i uczynny chłopiec. Chyba nie chcesz żeby coś mu się stało? Zło czai się wszędzie. Pamiętaj o tym.

Minister Magii przeczytał treść parę razy. Charakter pisma wydawał mu się znajomy, ale nie miał pewności do kogo należy. Obejrzał pergamin z obu stron. Popatrzył na swojego towarzysza, który przyglądał mu się z zainteresowaniem. Kingsley wziął do ręki swoją różdżkę i w myślach wymówił zaklęcie. Pergamin pojaśniał, ale oprócz tego nic się nie stało.
– Co pan robi? – zapytał Stuart.
– Musiałem coś sprawdzić. Wygląda na to, że słusznie mnie pan wezwał. Ten list jest przesiąknięty magią.
Premier zakrył usta dłonią i zrobił się bardzo blady. Kingsley szybko podał mu szklankę z wodą. Mężczyzna wypił ją jednym haustem, po czym westchnął ciężko.
– Wiedziałem, wiedziałem… Ale, co oni, to znaczy ludzie z waszego świata mogą ode mnie chcieć? – zapytał przerażony.
– Jeszcze nie wiem, ale na pewno się dowiem. Proszę mi powiedzieć, czy wcześniej dostawał pan podobne listy? Albo działo się coś hmm… dziwnego? – zapytał Minister Magii.
Stuart wstał z fotela i zaczął przechadzać się po pokoju. Podrapał się po brodzie i nagle zatrzymał się obok kominka. Podszedł bliżej i wskazał ręką na drewno.
– Czasami kiedy zostawałem w pracy do późna, zdawało mi się, że widzę w kominku jakąś twarz. Wiem, że to dziwne. Może tylko mi się wydawało.
Kingsley podszedł do swojego towarzysza i pokręcił głową.
– Jestem przekonany, że nie miał pan halucynacji. My czarodzieje potrafimy pojawiać się w kominkach. Wie pan, czarami można zrobić wszystko. Czy wtedy, kiedy widział pan tą twarz, robił pan coś ważnego? Jakieś ważne interesy, albo transakcje?
Stuart skinął głową i powiedział: – Tak, rozmawiałem przez telefon z premierem Francji. Wie pan, czasem się kontaktujemy, bo jesteśmy partnerami biznesowymi. Wtedy uzgadnialiśmy zasady współpracy na kolejne lata.
– Rozumiem. Cóż, postaram się panu pomóc, ale od razu powiem, że nie wygląda to dość optymistycznie.
Premier skinął głową i posmutniał.
– Mimo wszystko dziękuję za pomoc. To wiele dla mnie znaczy.
Kingsley położył mu rękę na ramieniu i powiedział: – Zrobię wszystko, aby odnaleźć pana syna. Porozmawiam z aurorami z ministerstwa i na pewno go znajdziemy. Jeszcze dziś się tym zajmę.
Stuart uśmiechnął się. – Dziękuję.
– Pozwoli pan, że dzisiaj zjawią się tu najlepsi aurorzy i sprawdzą pańskie biuro. Być może ktoś nałożył tu jakieś zaklęcia. Proszę także o skompletowanie informacji o synu i mugolskie gazety, w których wspomniano o chłopcu. Każdy szczegół może być istotny.
– Naturalnie, dziś wszystko skompletuję. Kiedy mniej więcej mogę spodziewać się wizyty aurorów? – zapytał Martin.
Kingsley zastanowił się przez chwilę, po czym odparł: – Myślę, że około południa. Za godzinę zorganizuję zebranie i po nim wyślę do pana moich najlepszych ludzi.
Premier skinął głową i wyciągnął rękę w kierunku ministra.
– Nie wiem jak mam panu dziękować – powiedział, ściskając dłoń mężczyzny.
– Podziękuje pan jak odnajdziemy chłopca – powiedział Kingsley, po czym skierował się do kominka. Wyjął z kieszeni woreczek z proszkiem Fiuu i wszedł do środka. Widząc przerażenie w oczach premiera, dodał: – Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze. Do widzenia. Gabinet Ministra Magii!
W kominku pojawiły się zielone płomienie i Minister Magii zniknął. Stuart Martin przez chwilę stał w miejscu, po czym skierował się do biurka i wziął do ręki zdjęcie swojej żony z synem.
– Wszystko będzie dobrze synku. Niedługo się zobaczymy – powiedział, uśmiechając się do syna. Wierzył, że tak będzie. Kingsley Shacklebolt był ostatnią deską ratunku.

Godzinę później w Ministerstwie Magii

Na Sali Konferencyjnej Ministerstwa Magii siedziało wielu aurorów i pracowników ministerstwa. Wśród nich byli Hermiona Granger, Harry Potter, Dean Thomas i Luna Lovegood. Kingsley Shacklebolt opowiadał o sytuacji Premiera Mugoli. Opowiedział wszystko czego się dowiedział. Streścił list, który pokazał mu Stuart. Aurorzy słuchali z przejęciem. Co chwila słychać było szepty.
– Tak mniej więcej wygląda sytuacja – mówił Kingsley. – Ta sprawa jest teraz priorytetowa. Wszystkie inne odsuwamy na bok. Tak wiem, Jimmy – powiedział do blondyna, który uniósł rękę w geście sprzeciwu – według ciebie wszystkie sprawy, które mamy są priorytetowe. A szczególnie te, w których bierzesz czynny udział, ale tu chodzi o dziecko Premiera Mugoli. Widziałem się z nim, jest kłębkiem nerwów. Bardzo liczy na naszą pomoc. Więc, jeśli to nie problem, skupcie się na tej sprawie i zróbmy wszystko, aby odnaleźć Kena.
Aurorzy zaczęli potakiwać i szeptać. Jimmy opuścił rękę i widząc wzrok swoich współpracowników, poddał się bez walki. Minister Magii uśmiechnął się triumfalnie. Wiedział, że ich przekonał. Zawsze umieli ze sobą współpracować, a teraz praca zespołowa jest najważniejsza.
– Przepraszam? – usłyszał cichy głos. Spojrzał w prawą stronę i zobaczył Hermionę Granger.
– Tak, Hermiono?
– Chciałam zapytać o jedną kwestię. Mówił pan, że Stuart Martin prowadził rozmowy z premierem Francji tak?
– Zgadza się.
– Czy nie sądzi pan, że to może mieć jakiś związek z… z tą sprawą, o której rozmawialiśmy niedawno – dokończyła ruszając sugestywnie brwiami.
Kingsley popatrzył na nią zdumiony. Nie wiedział, o co jej chodzi. Widząc niezrozumienie w jego oczach, dziewczyna spojrzała na Harry’ego, który napisał coś na pergaminie i za pomocą różdżki przetransportował kartkę wprost w ręce mężczyzny. Rozwinął rulon i przeczytał:

Z Olivią i Pana rodziną

Popatrzył na Hermionę i Harry’ego, a potem na kartkę. Szczerze mówiąc, nawet o tym nie pomyślał. Zastanowił się chwilę. Lucas mówił, że list Lucjusza dotyczył sposobów wyłapywania śmierciożerców we Francji. Co jeśli francuski Minister Magii powiadomił ich Premiera Mugoli o sytuacji w magicznym świecie? Oczywiście miał taką możliwość. Może rzeczywiście obie te sprawy się łączą? Spojrzał na Hermionę. Cały czas przyglądała mu się podejrzliwie.
– Nie wiem, Hermiono. Możliwe, że obie sprawy łączą się ze sobą. Oczywiście spróbujemy się tego dowiedzieć, ale teraz najważniejszy jest Ken Martin.
Panna Granger skinęła głową i spojrzała na Harry’ego, który uśmiechnął się do niej przyjaźnie. W pomieszczeniu panował taki harmider, że nikt nie słyszał ich wymiany zdań. Kingsley wyprostował się i chrząknął. Szepty ucichły i wszyscy momentalnie zwrócili się w jego stronę.
– Dobrze, teraz czas na podział obowiązków. Każdemu z was przydzielę inne zadanie. Być może to pozwoli na szybkie rozwiązanie. Liczę, że przyłożycie się do pracy z takim zaangażowaniem jak w ostatnim miesiącu.
Aurorzy skinęli głowami i oczekiwali w napięciu na rozwój wydarzeń.
– Hermiona Granger, Harry Potter i Tony Adams udacie się dzisiaj do gabinetu Stuarta Martina. Da wam zdjęcie chłopca i wszystkie artykuły dotyczące jego zniknięcia. Przy okazji sprawdzicie, czy w jego gabinecie nie zostały nałożone czary.
Cała trójka skinęła głowami, więc Kingsley kontynuował: – Dean Thomas, Luna Lovegood i Jimmy ze swoim zespołem teleportujecie się do domu Stuarta i przeszukacie posiadłość. Zdajcie się na Lunę, ona wyczuwa magię na milę.
– Każdy z nas ją wyczuwa – odparła spokojnym głosem blondynka, po czym dodała: – W tym pomieszczeniu jest tyle silnej magii, że można by nią wysadzić cały Londyn.
Wszyscy spojrzeli na nią sceptycznie. Hermiona pokręciła głową, a Harry parsknął śmiechem. Kingsley uśmiechnął się nieznacznie.
– Dobrze wiedzieć, Luno. Albert, zbierz swoich ludzi i wyznaczcie kogoś, kto będzie chodził za Stuartem. Dobrze by było, gdyby miał ochronę. Nie wiemy, czy śmierciożercy nie mają w planach ataku na niego.
Albert skinął głową i pogrążył się w rozmowie ze swoimi współpracownikami. Aurorzy, którzy nie mieli wyznaczonego zadania obserwowali Ministra Magii i czekali na dalsze instrukcje.
– Reszta z was zajmie się przeszukiwaniem naszej prasy. Możliwe, że w którymś z artykułów jest jakaś informacja dotycząca Kena i miejsca jego pobytu. Wiem, że to mało prawdopodobne, ale pamiętajcie, że niedawno dzięki małemu artykułowi w Proroku Codziennym odkryliśmy miejsce pobytu jednego ze śmierciożerców. Więc, do roboty!
Aurorzy wstali ze swoich miejsc i zaczęli wychodzić na zewnątrz. Kingsley pozbierał dokumenty, które ze sobą przyniósł. Zauważył, że Hermiona i Harry ociągają się z wyjściem, dlatego gestem ręki poprosił ich do siebie. Szybko stanęli obok niego.
– Naprawdę myślicie, że ta sprawa ma coś wspólnego z moją rodziną? – zapytał nerwowo.
Hermiona zagryzła wargę i skinęła głową.
– To tylko moje przypuszczenia, ale cała ta sprawa wydaje się mieć związek ze śmierciożercami we Francji – odparła dziewczyna cicho, po czym dodała: – Panie ministrze, niech pan pomyśli: dlaczego czyjaś twarz pojawia się w kominku, kiedy Stuart Martin rozmawia z premierem Francji?
– To może być zbieg okoliczności…
– Tak panie ministrze, to może być zbieg okoliczności – przerwał mu Harry. – Ale nie możemy wykluczyć, że te sprawy mają jakiś związek.
– Wszystko niedługo się wyjaśni – dodała Hermiona z uśmiechem.
– Wiem, Hermiono. Znam wasze możliwości i dobrze wiem, że zrobicie wszystko żeby rozwiązać tą zagadkę – powiedział Kingsley spokojnie, po czym dodał: – Ale teraz najważniejszy jest Ken. Musicie jak najszybciej zjawić się u Stuarta. Chodźcie do mojego gabinetu. Stamtąd kominkiem udacie się do Premiera Mugoli.
Hermiona i Harry skinęli głowami i cała trójka wyszła na korytarz, gdzie czekał Tony. Szli w milczeniu. Wyczuwało się podniecenie związane z nową misją. Pracownicy ministerstwa z zaciekawieniem ich obserwowali. Minister rozglądał się z dezaprobatą, ale nic nie powiedział. Parę minut później byli w jego gabinecie i stali blisko kominka. Patrzyli na obraz przedstawiający mężczyznę wyglądającego jak żaba ze srebrną peruką na głowie. Kingsley podszedł bliżej i powiedział:
– Przekaż wiadomość Premierowi Mugoli: Aurorzy oddelegowani przez Ministra Magii proszą o pilne spotkanie, w celu przekazania ważnych dokumentów. Proszę o szybką odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie, Minister Magii.
Człowieczek skinął głową i zniknął z obrazu. Hermiona i Harry poparzyli na siebie i uśmiechnęli się kpiąco.
– Urodą to on nie grzeszy – mruknął Wybraniec.
– Nie wszyscy są idealni – odparła panna Granger, po czym dodała rozbawionym tonem: – Widziałeś tą perukę? Myślałam, że mu zaraz spadnie.
Obydwoje zaczęli chichotać, nawet Kingsley uśmiechnął się wesoło. Tony pokręcił głową z dezaprobatą, ale widać było, że na jego twarzy błąka się ironiczny uśmieszek.
Nagle usłyszeli pomrukiwanie i spojrzeli w stronę obrazu. Człowieczek pojawił się na swoim miejscu i popatrzył na nich z odrazą.
– Premier Mugoli wyraził zgodę na przybycie gości. Wiecie, co macie robić.
Aurorzy popatrzyli po sobie i podeszli do miski z proszkiem Fiuu. Każde z nich wzięło trochę w garść. Najpierw do kominka weszła Hermiona.
– Gabinet Premiera Mugoli! – krzyknęła i zniknęła wśród zielonych płomieni.
Tak samo zrobili Harry i Tony. Parę minut później Minister Magii siedział sam w gabinecie i zastanawiał się nad słowami Hermiony. Czy ta sprawa ma związek z jego rodziną? Czas pokaże…

Tymczasem w gabinecie Premiera Mugoli

Hermiona, Harry i Tony stali koło kominka i witali się z Premierem Mugoli. Mężczyzna uśmiechał się serdecznie i zaprosił ich na krzesła obok biurka. Harry i Hermiona usiedli naprzeciwko Stuarta, a Tony zaczął chodzić po pokoju i sprawdzać, czy w pomieszczeniu nie rzucono zaklęć.
– Proszę nie zwracać na niego uwagi – odparł Harry spokojnie, po czym dodał: – Tony wykonuje swoją pracę. Sprawdza czy w pańskim gabinecie rzucono jakieś zaklęcia.
Stuart skinął głową. – Rozumiem. Może chcą państwo czegoś do picia? Kawy? Herbaty?
– Proszę sobie nie robić kłopotu – powiedziała Hermiona.
Harry uśmiechnął się serdecznie i mruknął: – Nie mamy zbyt wiele czasu. Minister nalegał aby dzisiaj dostarczyć zdjęcia i gazety, w których opisano zaginięcie pańskiego syna.
Premier zaczął przeglądać biurko i wyjął z szafki plik gazet związanych sznurkiem. Na wierzch położył staromodną kopertę i zdjęcie chłopca. Hermiona wzięła je do ręki i przyjrzała mu się. Ken wyglądał uroczo. Niebieskie oczy, duże usta i mały sterczący nosek. Jego głowę ozdabiały blond włosy. Wyglądał jak mały aniołek.
– Ma pan uroczego synka – powiedziała, uśmiechając się do mężczyzny. – Jest bardzo do pana podobny.
Mężczyzna uśmiechnął się i popatrzył na zdjęcie stojące na biurku.
– Żona mówi, że jest podobny do niej. Myślę, że jest taką naszą mieszanką. Ma w sobie trochę z aniołka i trochę z diabełka.
Panna Granger zachichotała, a Harry i Stuart jej zawtórowali.
– Nie wygląda na rozrabiakę – mruknął Harry.
– Cóż, może i nie wygląda, ale czasem przyprawia nas o zawał serca. Wszędzie go pełno. Monica często narzeka, że Ken ma za dużo energii.
– Może nam pan powiedzieć coś więcej o synu? Gdzie chodzi do szkoły? Czym się interesuje? – zapytała panna Granger.
– Tak oczywiście. Ken chodzi do Szkoły Króla Alfreda na North End Road do trzeciej klasy. Radzi sobie całkiem nieźle, ale nie jest prymusem. Nauczyciele skarżą się na jego charakter, bo czasem jest za bardzo aktywny, ale nie mieliśmy z nim żadnych większych problemów. Jest bardzo żywym dzieckiem, dlatego chodzi na zajęcia sportowe organizowane przez osiedlowy klub sportowy. Monica zaprowadza go tam dwa razy w tygodniu. My z żoną niestety mamy mało wolnego czasu i nie możemy się nim zajmować tak jakbyśmy chcieli. Monica to wspaniała kobieta. Kocha Kena i ma do niego wiele cierpliwości.
Hermiona skrupulatnie notowała wszystkie informacje. Widziała, że Stuart jest bardzo przywiązany do syna, pomimo tego, że nie ma dla niego zbyt wiele czasu. Zauważyła rodzinne zdjęcia i pluszowego misia, którego najprawdopodobniej pan premier dostał od syna. Mężczyzna wziął zabawkę do ręki i uśmiechnął się nieśmiało.
– Dostałem go od Kena na urodziny. Chciał żeby Teodor się mną opiekował. Jak dotąd nic złego się nie przytrafiało. Aż do teraz…
– Proszę się nie martwić – odparła Hermiona, po czym dodała: – Zrobimy wszystko żeby pana syn się odnalazł. Obiecuję.
– Hermiona zawsze dotrzymuje obietnic, więc może być pan spokojny – dodał Harry.
Stuart skinął głową i uśmiechnął się serdecznie.
– Dziękuję wam. Kiedy nasze poszukiwania nie przyniosły rezultatu, straciłem nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę mojego syna.
– A skąd pomysł aby skontaktować się z Ministrem Magii? – zapytał Harry.
Premier wyprostował się na krześle i wskazał głową obraz wiszący nad kominkiem.
– Któregoś dnia bezowocnych poszukiwań siedziałem załamany w fotelu i zastanawiałem się co robić. Wtedy przyszedł ten podejrzany list. Odczytałem go na głos i mężczyzna z obrazu zaproponował żebym skontaktował się z Ministrem Magii.
Harry spojrzał sceptycznie i zapytał: – Tak od razu go pan posłuchał? Nie był pan zaskoczony, że ma pan w gabinecie taki obraz?
Stuart pokręcił głową i powiedział: – Nie, panie Potter. Nikomu tego nie mówiłem, ale czasami kiedy jestem sam w gabinecie rozmawiam z mężczyzną z obrazu. Pomimo tak odstraszającej aparycji, to inteligentny człowiek i czasem podsuwa mi rewolucyjne pomysły. Wtedy byłem załamany i nie wiedziałem co robić. On od razu wyczuł, że ten list jest podejrzany i zaproponował spotkanie z waszym ministrem.
Wybraniec skinął głową i popatrzył na Hermionę, która uśmiechnęła się serdecznie. Spojrzał na Tony’ego, który przyglądał się jednej z szaf. Stał przy niej od paru minut i wymachiwał różdżką.
– Wszystko w porządku, Tony? – zapytał, podchodząc do Aurora.
Mężczyzna obrócił się w jego kierunku i westchnął. Różdżką wskazał deskę dziwnego koloru.
– Nie wiem czy to istotne, ale ta deska ma inny kolor od innych i wygląda jakby ktoś ją tu dodał. Po za tym wyczuwam tu jakieś czary. Wydaje mi się, że ktoś tu majstrował.
Harry podszedł bliżej i dotknął ręką deski. Faktycznie miała inną fakturę powierzchni: była chropowata, a inne gładkie. W między czasie podeszła do nich Hermiona i tak samo jak Harry dotykała deski. Zmarszczyła brwi i dotknęła szafy różdżką.
Ostende Exponentia – powiedziała cicho.
Deska pojaśniała i wydawało się, że nic oprócz tego się nie stanie. Jednak po chwili usłyszeli głos, który wypowiada nieznane zaklęcia: Vigilate i Recorde.
Harry popatrzył ze zdziwieniem na Hermionę, która z zamyśleniem przyglądała się szafie. Tony podrapał się po głowie i pokręcił głową.
– Hermiono? – zapytał Harry.
– Tak, Harry?
– Znasz te zaklęcia?
Skinęła głową i spojrzała w jego kierunku.
– Tak, znam. Wygląda na to, że ktoś rzucił tu zaklęcia nagrywające i podglądające wszystko co dzieje się w tym gabinecie.
– Ktoś mnie podgląda i nagrywa? – zapytał Stuart oburzonym tonem. – Kto by się na to odważył? Przecież jestem premierem Anglii!
Panna Granger popatrzyła na niego i odparła spokojnie: – Nie wiemy kto, ale na pewno się dowiemy. Musimy zrobić to jak najszybciej. Podejrzewam, że ten kto rzucił te zaklęcia, może wykorzystać zebrane informacje przeciwko panu.
Premier podszedł bliżej i spojrzał na całą trójkę.
– Proszę was, pomóżcie mi.
Harry położył mu rękę na ramieniu i powiedział: – Spokojnie panie premierze, obiecuję, że zrobimy wszystko aby panu pomóc.
Mężczyzna skinął głową i uśmiechnął się serdecznie. Hermiona podeszła do biurka i wzięła z niego potrzebne dokumenty, po czym skierowała się w stronę kominka.
– Musimy wracać do ministerstwa i jak najszybciej się tym zająć.
Harry i Tony skinęli głowami, po czym uścisnęli rękę premierowi i stanęli obok panny Granger. Wzięli do ręki trochę proszku Fiuu i weszli do kominka.
– Do widzenia, panie premierze – powiedziała Hermiona, po czym dodała: – Gabinet Ministra Magii!
Zobaczyli zielone płomienie i kobieta zniknęła. Po niej to samo uczynili Harry i Tony. Premier przez chwilę stał w miejscu i patrzył jak zielone płomienie przygasają.
– Myślisz, że są tak dobrzy, jak mówią? – zapytał mężczyznę na obrazie.
Człowieczek wyprostował się i chrząknął, po czym odparł: – Jeszcze lepsi Stuart. Jeszcze lepsi.

Parę minut później w gabinecie Ministra Magii

– Ta szafa od razu wydała mi się podejrzana. Na milę czuć było od niej magię – relacjonował Tony. – Szczególnie zainteresowała mnie ta odróżniająca się kolorem deska. Dotknąłem jej i poczułem inną fakturę powierzchni.
Kingsley przysłuchiwał się opowieści Tony’ego z zaciekawieniem. Spojrzał na Harry’ego i Hermionę, którzy patrzyli na swojego towarzysza.
– Potem Harry dotknął ją ręką i podeszła Hermiona – kontynuował Tony. – Wypowiedziała jakieś zaklęcie, którego nie znam i…
– Jakie zaklęcie? – zapytał Kingsley, patrząc na dziewczynę.
Ostende Exponentia – odparła cicho.
– Skąd je znasz? Nie jest zbyt popularne.
– Kiedyś przeglądałam stare księgi i na nie natrafiłam. Oczywiście całkiem przypadkowo – powiedziała Hermiona, rumieniąc się nieznacznie.
Minister uśmiechnął się i pokiwał głową z uznaniem.
– Dlaczego mnie to nie dziwi? – zapytał ironicznie.
– Bo to Hermiona – wypalił Harry bez zastanowienia.
Panna Granger posłała mu mordercze spojrzenie, a chłopak roześmiał się serdecznie. Kingsley uśmiechnął się na ten widok i zachichotał. Popatrzył na Tony’ego, który najwyraźniej chciał kontynuować swoją opowieść. Chrząknął i kontynuował: – Dobrze, co było dalej?
– Deska pojaśniała i usłyszeliśmy głos, który wypowiedział dwa nieznane nam zaklęcia – powiedział Harry.
– Ja je znam – odparła cicho Hermiona, po czym dodała: – Ktoś nagrywał i oglądał wszystko co działo się w gabinecie premiera.
– Domyślacie się kto? – zapytał minister.
Cała trójka pokręciła przecząco głowami.
– Jeszcze nie wiemy, ale… – zaczęła Hermiona.
– … na pewno się dowiemy – dokończył Harry z uśmiechem.
Minister skinął głową i uśmiechnął się do swoich pracowników.
– Dobrze. Mam nadzieję, że uda nam się rozwiązać tą zagadkę i odnaleźć syna Premiera Mugoli. Możecie iść do domu. Dość wrażeń na dziś. Od jutra zaczynamy poszukiwania.
Aurorzy skinęli głowami i skierowali się do wyjścia.
– Do widzenia, panie ministrze – powiedziała Hermiona, stojąc przy drzwiach.
– Do widzenia – odparł z uśmiechem, po czym dodał: – Miłego po południa.
Panna Granger lekko się uśmiechnęła i powiedziała: – Dziękuję i wzajemnie.
Po czym wyszła, a Harry i Tony krok w krok za nią. Pożegnali się z Amandą i wyszli na korytarz. Tony skręcił w lewo, a Harry i Hermiona w prawo. Szli w milczeniu, a w pewnym momencie Wybraniec chrząknął, aby zwrócić uwagę swojej przyjaciółki. Panna Granger spojrzała na niego ze zdziwieniem. Chłopak uśmiechnął się i zapytał: – Jakie plany na po południe?
Hermiona zamyśliła się chwilę i powiedziała: – Marzy mi się kawa i moje ulubione ciastka z Chez Antoinette.
– Kawa o tej porze?
– Na kawę z Chez Antoinette nigdy nie jest za późno – odparła z uśmiechem. – A dlaczego pytasz?
– Tak z ciekawości – odpowiedział wymijająco.
Spojrzała na niego sugestywnie.
– Na pewno?
– Eee… tak.
– Harry, znamy się tyle lat. Nie oszukasz mnie. Widzę, że coś kombinujesz.
– Wydaje ci się – powiedział, machając ręką.
– Pewnie… – mruknęła cicho.
Zatrzymali się koło gabinetu Harry’ego. Chłopak próbował nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z Hermioną. Nacisnął klamkę i wszedł do środka, mówiąc: – No to ja będę się zbierał. Zobaczymy się jutro. Miłego dnia, Hermiono!
Po czym zamknął drzwi, pozostawiając dziewczynę samą na korytarzu. Stała zszokowana, ale po chwili ruszyła w kierunku swojego gabinetu. Zachowanie Harry’ego bardzo ją zdziwiło.
– Co ty kombinujesz, Harry Potterze? – zapytała samą siebie, wchodząc do pomieszczenia. Miała przeczucie, że jej przyjaciel jeszcze nie raz ją zaskoczy.

Ostende Exponentia – pokaż zaklęcia
Vigilate ­ – obejrzyj
Recorde – nagrywaj
_________

Witajcie :) Po dłuższej przerwie wracam z nowym rozdziałem :) Planowałam dodać go jutro, ale po namyśle stwierdziłam, że i tak nic więcej do niego nie dopiszę i wstawiam go dziś. Mam nadzieję, że chociaż trochę Was zaskoczyłam. Zmieniłam koncepcję i myślę, że ten rozdział w przyszłości okaże się bardzo pomocny do rozwiązania zagadki. 
Kolejny rozdział powinien pojawić się przed świętami. Mam już w głowie jego zarys, tylko potrzeba czasu na napisanie. Powiem tylko, że w tym rozdziale Hermiona pozna tajemniczego bruneta :D
To chyba tyle. Komentujcie, oceniajcie i miłego tygodnia :) Enjoy!

25 komentarzy:

  1. Super, że dodałaś kolejny rozdział. Jestem zaintrygowana i zaciekawiana. Myślę, że te dwie sprawy są ze sobą powiązane. Luna jak zwykle urocza, a inni najlepsi w swoim fachu. Jestem bardzo ciekawa i czekam na kolejny rozdział. Zapraszam na 4 rozdział mojego bloga.
    Pozdrawiam, Luna
    with-you-dramione.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję fajnie, że się podobało :) Wszystko oczywiście się wyjaśni
      Oczywiście wpadnę :)
      Również pozdrawiam

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział i przede wszystkim dluuugi :D
    Współczuję poprzedniemu premierowi mugoli... Ten KMIOT naprawdę musiał dać mu się we znaki :P
    Fajnie tez że kreujesz Herm na jedną z najbardziej ogarniętych czarownic w ministerstwie :P
    Nie mogę sie doczekać jej spotkania z przystojnym brunetem :P
    Pozdrawiam, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam pisać dłuuugie rozdziały :D
      Oj tak Premier Mugoli nie miał łatwego życia ;)
      Nie było innej opcji, bo wg mnie Hermiona jest idealna *.*
      Wiem wiem dlatego trzeci rozdział będzie szybciej niż ten
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Czekałam na niego ! :) Spotkanie z bruntem...może być ciekawie :)Cieszę się, że w tej opowieści jest Harry :) Hermiona jako najbardziej ogarnięta osoba :) Historia ogólnie jest wciągająca :) Czekam na nexta :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję fajnie, że się podobało :) Oj tak na pewno będzie ciekawe :D
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Bardzo podoba mi się taka współpraca Ministra Magii z Premierem ;) Z takim wątkiem jeszcze się nie spotkałam i jestem pewna, że to się bardzo ciekawie rozwinie. No i cóż ten nasz Harry kombinuje?!
    Niecierpliwie czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam Was zaskoczyć i chyba kolejny raz się udało :D Wszystko wyjaśni się niedługo :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Spodobała mi się współpraca między ministrami :) Z takim wątkiem się nie spotkałam jeszcze :)
    Mam nadzieję, że znajdą chłopca. Cóż... nie wiem co więcej by pisać. Życzę dużo weny i czasu :)
    Pozdrawiam
    Arabella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Fajnie, że się podobało :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Bardzo obfity rozdział ;) fajny pomysł z połączeniem wątków dwóch ministrów. Rzadko spotyka się ff, w których mugole mają jakiś większe role :)
    Jestem ciekawa, w jaki sposób wątki Olivii i Kena się połączą. Bo w to, że mają coś wspólnego, nie wątpię.
    Intryguje mnie tajemniczy brunet, ale i zachowanie Harry'ego ;)
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam żeby to opowiadanie się wyróżniało i wygląda na to, że tak będzie :)
      Te oba wątki mają ze sobą coś wspólnego i na pewno się to wyjaśni. Brunet pojawi się w kolejnym rozdziale, a co do Harry'ego wszystko niebawem wyjaśnię :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Hermiona jak zwykle cwaniara, (bez tego to nie była by ona). Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś musi być cwany i wybrałam Hermionę :) Dziękuję ;)

      Usuń
  8. No jestem, jestem i już piszę, co i jak :D
    " Jest pan bardzo miły. Nie to co tamten Kmiot czy jakoś tak... "
    Jestem w tak dobrym humorze dzisiaj, przed momentem czytałam mega zabawne opowiadanie na Wzorze Spod Pióra i jak przeczytałam to zdanie powyżej, to wybuchłam śmiechem. Jakiś Kmiot, czy jak mu tam. Tak, Knot był takim trochę kmiotem :D
    Ale teraz tak na poważnie. Ty wiesz, że bardzo dobrze piszesz, prawda? Bardzo dobrze idzie ci wczuwanie się w magiczną tematykę, dobrze odtwarzasz postacie, tylko do tej Luny bym się trochę doczepiła. Wolę ją jako taką cichą, zamkniętą w sobie, która odzywa się tylko, jak ma do wypowiedzenia jakąś pouczającą sentencję. Tutaj jest trochę zbyt odważna, ale w końcu to Twoja Postać, więc się nie czepiam już :D
    Świetna fabuła, rozdział strasznie obszerny ! Ale dobrze się go czytało, gratuluję!
    Weny życzę! :)
    A i co do zabawnych sytuacji, to...
    Kingsley, w roli bezbronnego faceta, który nie ma pojęcia, jak dostać się do gabinetu Ministra Mugoli był cudowny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że Ci się podobało :) Momentami miało być zabawnie i było :D Knot wg mnie zawsze był taki hmm oryginalny, a pomysł, że Kingsley nie wie jak tam się dostać wpadł mi do głowy przez przypadek. W końcu Minister Magii może mieć jakieś wady, prawda? :D
      Staram się pisać coraz lepiej, miło, że ktoś to zauważa :) Przyznam szczerze, że Luna wg Rowling była trochę wycofana. Moja Luna jest bardziej otwarta i chyba taka pozostanie ;)
      Rozdział miał być jeszcze dłuższy ale doszłam do wniosku, że podzielę na dwa :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Cudowny rozdział.
    Piszesz wspaniale. Robi się coraz ciekawiej. Już nie mogę się doczekać aż Hermiona pozna Olivię. Świetny pomysł z porwaniem Kena. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i zapraszam na swojego bloga.
    http://dramionebowystarczypokochac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Fajnie, że Ci się spodobało. Olivia pojawi się niedługo, prawdopodobnie w czwartym rozdziale ;) Chciałam połączyć mugolski i magiczny świat i mam nadzieję, że ten pomysł się uda :D
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Bardzo ciekawie było wejść na bloga, który jest po prostu o Hermionie. Nie o Dramione. Szczerze mówiąc, nieczęsto czytam takie opowiadania, ale cieszę się, że mogłam tu trafić.

    Szablon baaaaaardzo mi się podoba, od razu zachęca do czytania, a to na pewno działa na Twoją korzyść!

    Co do treści...To dopiero początek, dlatego też nie można wiele powiedzieć. Aczkolwiek przyczepię się do jednej sprawy, która jest dla mnie najważniejsza - opisy.
    Opisy podczas dialogów to esencja. Ubarwiają całą sytuację, sprawiają, że rozmowa staje się ciekawsza...Rozbudowane opisy miejsc...Tego nigdy nie za wiele. Natomiast, tutaj rozdział składa się niemal z samych myślników :D
    Spróbuj nad tym popracować, a będzie superowo!

    U mnie niedawno pojawił się trzeci rozdział Dramione. Jeżeli masz czas i ochotę, to zapraszam Ciebie i Twoich wszystkich czytelników :)
    http://dramione-my-heart.blogspot.com/2016/03/3-dwie-krople-sprytu.html#comment-form
    Pozdrawiam wszystkich ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że wpadłaś :)
      Mam problem z opisami, ale postaram się ubarwić rozdziały opisami :D Dziękuję za rady ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Witaj :) dopiero dziś natrafiłam na Twojego i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały :)
    Opowiadanie czyta się szybko, miło i przyjemnie. Masz lekki styl pisania, co jest naprawdę bardzo dużym plusem :) nie zanudzasz, potrafisz zaciekawić czytelnika. Znalazłam kilka błędów, ale to nieistotne, nie chce o nich wspominać. W świetle pomysłu na tą historię błedy naprawdę nie rzucają się w oczy :)
    Bardzo mi się spodobał pomysł, by wkręcić to wszystko mugoli. Premier Anglii to w końcu bardzo ważna osobistość, tym bardziej podkręca to moją ciekawość ;)
    Hmm.. i ja od razu odniosłam wrażenie, że sprawa Stuarta i Ministra Magii są ze soba powiozane. Aczkolwiek wolę nic nie mówić i cierpliwie czekać na dalszy rozwój wypadków :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo weny :) Nie mogę się już doczekać kolejnej notki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję miło, że Ci się spodobało :) Wiem, że jest kilka błędów no ale na razie nie mam za bardzo czasu na poprawianie.
      Pomysł żeby w opowiadaniu pojawił się premier Anglii wpadł mi do głowy przypadkiem. Chciałam napisać coś oryginalnego i chyba się udało :D
      Te sprawy się łączą ale nie wyjawię w jaki sposób :)
      Zapraszam na nowy rozdział wczoraj go opublikowałam ;)
      Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Cześć :)
    Zacznę od sprawy z premierem mugoli — naprawdę, niewiele osób miesza do opowiadania o czarodziejach mugolskich przywódców, ale bardzo mi się to podoba! Jestem ciekawa, co się stało z jego synem. Relacje między Ministrem a Hermioną wydają się takie luźne (ekhem, to chyba jedyna pracownica przykładająca się do swojej pracy, ekhem xd).
    Pozdrawiam i lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam Was zaskoczyć i chyba się udało :D Wszystko wyjaśni się za parę rozdziałów ;) Minister wielbi Hermionę bo jako jedyna jest ogarnięta :D
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  13. #MagiczneSmakołyki #DyniowePaszteciki dzięki Katalogowi—Granger
    Przepraszam, że do tego rozdziału komentarz będzie krótszy, ale stosunkowo mniej się dzieje niż w poprzednim.
    Pomysł z porwaniem jest ciekawy, chociaż nie do końca poprawnie poprowadzony moim zdaniem. Wydaje mi się, że znalazłam błąd rzeczowy, który nie pozwala w całości poprzeć mi tego pomysłu. Chodzi o wyjście na plac zabaw kobiety z synem najważniejszej, po Królowej, osobie w Państwie bez ochrony. W głowie mi się to nie mieści, bo było, nie było, sporo osób, nie tylko czarodziei, mogłoby to wykorzystać, by pogorszyć stosunki UK z jakimś innym państwem.

    Rany, naprawdę tutaj jest sporo nepotyzmu — inne sprawy odkłada się (a przynajmniej tak zrozumiałam, mogłam źle jednak) na później, by wszyscy skupili się na poszukiwaniach syna Premiera. Rozumiem tutaj, że może wyniknąć spory konflikt, zastraszenie, etc., ale cholera. Jak ktoś zostaje porwany, syn kogoś ważnego, to cała policja nie rzuca swoich obowiązków tylko dla tego kogoś. Nie powiem, źle się czułam, gdy czytałam o tym, jak udowadnia się, że są ważni i ważniejsi.

    Niestety znowu nie pasuje mi tutaj rozmowa dwóch osób na wysokich stanowiskach. Wyobrażasz sobie by Obama tak się odezwał do Merkel?
    Nie pasuje mi też tak częste powtarzanie tytułu Premier Mugoli, szczególnie, że jest on Premierem UK, a nie tylko i konkretnie mugoli.

    Biegnę do kolejnego rozdziału!

    Pozdrawiam,
    Rzan.

    OdpowiedzUsuń

♥ Dziękuję, że weszłaś/wszedłeś na mój blog
♥ Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś, zostaw po sobie ślad. Każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania
♥ Nie spamuj, od tego jest zakładka "Spamownik"

Theme by Lydia