W poniedziałek Minister Magii Kingsley Shacklebolt
od samego rana miał wiele pracy. Jego zastępca tak cieszył się z odzyskania
swojej rodziny, że wziął sobie dwa tygodnie urlopu. Nie można było się temu
dziwić, każdy na jego miejscu postąpiłby tak samo. Mężczyzna przeglądał
dostarczone raporty z misji, które miały miejsce w tym miesiącu. Zważywszy na
to, że coraz częściej dostawali cynk o pobycie śmierciożerców w miejscach
publicznych, misji było bardzo dużo, a przy tym wiele papierkowej roboty. Na
biurku panował chaos, więc układał przeczytane raporty na trzy stosy: pierwszy
— raporty idealne, drugi — raporty z drobnymi błędami i trzeci — raporty nie do
przyjęcia, które najchętniej wyrzuciłby do kosza. Złapał się za głowę, kiedy przejrzał
wypociny jednego z najmniej doświadczonych aurorów i z obrzydzeniem rzucił je
na trzeci stos. Napił się kawy, którą w między czasie przyniosła Amanda. Aż
jęknął z zadowolenia, gdy poczuł w ustach smak napoju. Czarna kawa w
poniedziałkowy poranek to cudowny pomysł. Szczególnie kiedy trzeba zajmować się
papierkową robotą. Pokręcił z dezaprobatą głową i pracował dalej.
Półtorej godziny później
na biurku leżały trzy stosy raportów. Oczywiście najmniej było tych idealnie
wypełnionych. Wziął do ręki plik kartek i przejrzał do jeszcze raz. Większość
była wypełniana przez Hermionę Granger. Uśmiechnął się z satysfakcją, po razu
kolejny cicho gratulując sobie pomysłu zatrudnienia jej jako aurora. Ta
dziewczyna była znakomitą czarownicą i inteligentną kobietą. W sytuacjach
kryzysowych potrafiła logicznie myśleć i sprytnie poradzić sobie z problemem.
Cenił w niej to, że nigdy się nie skarżyła, nawet kiedy dawał jej dodatkowe
obowiązki. Wiedział, że nie powinien nalegać, aby opisywała każdą misję, no ale
nie było nikogo innego, kto mógłby się tego podjąć. Na dodatek niedługo
rozpocznie się październik i Olivia zamieszka w Londynie. Domyślał się, że
opieka nad nią nie będzie należała do najłatwiejszych. Popatrzył na zdjęcie
swojej rodziny, stojące na biurku. Olivia przytulała się do Anny i Lucasa.
Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Uśmiechnął się, przypominając sobie ich
ostatnią rozmowę.
Tak jak przypuszczał,
Olivia nie była zachwycona z tego, że „będzie miała ogon”, ale nie sprzeciwiała
się, bo chyba powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Kingsley
obawiał się, że Hermiona zwątpi w swoje możliwości przywódcze, kiedy stanie
twarzą w twarz z dziewczyną. Panna Morgan miała trudny charakter i nigdy nie
owijała w bawełnę. Jak coś jej się nie podobało, mówiła to od razu, nawet jeśli
miałaby przy tym kogoś urazić. Jeszcze raz popatrzył na zdjęcie. Obiecał
siostrze, że Olivii nic się nie stanie. Zrobi wszystko żeby tak było.
Nagle usłyszał
chrząknięcie. Pomyślał, że się przesłyszał, dlatego rozejrzał się nerwowo po
gabinecie, ale nikogo oprócz niego i portretów nie było w pomieszczeniu.
Westchnął i pokręcił głową, po czym wziął z talerzyka ciasteczko czekoladowe,
które Amanda przyniosła razem z kawą. Zajadał się ciastkiem, kiedy usłyszał
coś, czego nigdy się nie spodziewał:
– Do Ministra Magii.
Konieczne pilne spotkanie. Proszę o natychmiastową odpowiedź. Pozdrawiam,
Stuart Martin, Premier Mugoli.
Kingsley z szoku
zakrztusił się ciastkiem. Kiedy przestał kasłać, rozejrzał się nerwowo po
pomieszczeniu, w poszukiwaniu miejsca skąd dobiegał głos. Popatrzył na
portrety, ale osoby na nich przedstawione, wyraźnie go ignorowały.
– Ekhm, Kingsley –
usłyszał ten sam głos. – Jestem tutaj, nad kominkiem.
Mężczyzna spojrzał w
wyznaczone miejsce i zdębiał. Patrzył na niego mężczyzna wyglądem
przypominający żabę ze srebrną peruką na głowie. Postać miała na twarzy dziwny
grymas — coś na kształt uśmiechu i machała do niego ręką. Nie przypominał sobie
żeby kiedykolwiek widział ten obraz. Zresztą nie dziwił się, bo to malowidło nie
należało do zbyt pięknych. Kingsley skinął głową i podszedł bliżej.
– Możesz powtórzyć to, co
powiedziałeś parę minut temu? – zapytał, kiedy otrząsnął się z szoku.
– Naturalnie. Do Ministra
Magii. Konieczne pilne spotkanie. Proszę o natychmiastową odpowiedź.
Pozdrawiam, Stuart Martin, Premier Mugoli. – odparł spokojnie człowiek.
Minister Magii podrapał
się po głowie i popatrzył przed siebie.
– Premier Mugoli do mnie?
Co on może ode mnie chcieć?
Człowieczek wzruszył
ramionami i chrząknął. Popatrzył na Kingsleya z pogardą.
– Nie wiem, ja jestem
tylko pośrednikiem. Ale wydaje mi się, że ma poważny problem.
– A co ja mam z tym
wspólnego? – zapytał minister.
– Nie ty, Kingsley –
odparł człowieczek coraz bardziej się krzywiąc.
– A kto? – spytał z
irytacją w głosie.
– Magiczny świat.
Shacklebolt kolejny raz
tego dnia bardzo się zdziwił. Podrapał się po brodzie i przechadzał się po
pokoju, zastanawiając się, o co może chodzić Premierowi Mugoli. Co magiczny
świat ma wspólnego z jego światem? To musi być coś ważnego, bo chyba w błahej
sprawie nie kontaktowałby się z samym Ministrem Magii. Zatrzymał się w miejscu
i zapytał człowieczka z portretu:
– Jak ja mam się z nim
skontaktować?
Mężczyzna wzdrygnął się,
bo chyba przysnął i popatrzył rozmarzonym wzrokiem, po czym chrząknął i
poprawił perukę.
– Kingsley, czy ty aby na
pewno jesteś Ministrem Magii? – zapytał ironicznie.
– Oczywiście – odparł
krótko, po czym dodał: – Jestem nim od paru lat. Mniemam, że jesteś częstym
gościem w tym gabinecie i zazwyczaj widzisz mnie jak pracuję przy biurku albo
rozmawiam z gośćmi.
– Tak, widzę, ale śmiem w
to wątpić, skoro pomimo tylu lat bycia Ministrem Magii nie wiesz w jaki sposób
kontaktować się z Premierem Mugoli! – wrzasnął.
Kingsley zastanowił się
chwilę. Faktycznie nie miał pojęcia, że Minister Magii ma prawo kontaktować się
z Premierem Mugoli. Nikt mu o tym nie wspomniał, a on się tym nie interesował,
bo nie widział takiej potrzeby.
– Zapewne któryś z moich
poprzedników się z nim kontaktował?
Człowieczek skinął głowę i
wypiął dumnie pierś.
– Oczywiście, Korneliusz
Knot pod tym względem był o wiele lepiej zorganizowany od ciebie. Potrafił
korzystać z każdej pomocy. Odkąd Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać
powrócił i Harry Potter pojawił się w Hogwarcie, Korneliusz był częstym gościem
u Premiera Mugoli.
Kingsley uśmiechnął się
pod nosem. Knot mimo swojego dziwnego charakteru potrafił się ustawić. Zapewne
Premier Mugoli nie był zadowolony z jego odwiedzin, ale znając Knota zapowiadał
się tuż przed swoim przybyciem i nie zważał na to, czy tamten wyraża zgodę.
– Dobrze, więc w jaki
sposób mam się z nim skontaktować? – ponowił pytanie.
Człowieczek westchnął i
wskazał kominek pod portretem.
– Użyj sieci Fiuu. Twój
kominek jest połączony z kominkiem w gabinecie Premiera Mugoli. Wystarczy, że
powiesz Gabinet Premiera Mugoli.
Zresztą, nie pierwszy raz korzystasz z kominka, więc wiesz co masz robić.
Kingsley skinął głową i
podszedł do kominka. Wziął w garść trochę proszku i wszedł do środka.
– Gabinet Premiera Mugoli!
– krzyknął, rzucając proszek w płomienie.
Zobaczył zielone płomienie
i zamknął oczy. Kiedy je otworzył zauważył mężczyznę, który stał przed
kominkiem. Wyszedł na ładny, zabytkowy dywanik i rozejrzał się dookoła. Gabinet
Premiera Mugoli różnił się od tego, który dostał obejmując stanowisko Ministra
Magii. Meble były dopasowane kolorystycznie, wszystko ze sobą współgrało.
Ściany pomalowane na jasny kolor ozdabiały obrazy przedstawiające krajobraz
Anglii. Zdziwiło go, że się nie ruszają, ale przypomniał sobie co kiedyś mówił
Harry: obrazy i zdjęcia wykonane przez mugoli nie poruszają się. Rozglądając
się, zauważył mężczyznę stojącego przed nim i patrzącego z przerażeniem.
Wzdrygnął się nieznacznie, ale uśmiechnął się przyjaźnie.
– Kingsley Shacklebolt,
Minister Magii – powiedział, wyciągając rękę na powitanie.
Mężczyzna przełknął ślinę
i nieznacznie wyciągnął rękę przed siebie. – Stuart Martin, Premier Anglii, to
znaczy Premier Mugoli.
– Miło mi pana poznać.
Doszły mnie słuchy, że potrzebuje pan mojej pomocy.
Stuart cały czas dziwnie
mu się przypatrywał.
– Jestem brudny? – zapytał
Kingsley, szukając różdżki w kieszeni.
– Nie, nie. Tylko…
– Tylko co?
– Jest pan bardzo miły.
Nie to co tamten Kmiot czy jakoś tak...
– Knot – poprawił go
automatycznie Kingsley.
– No tak, Knot. Nie znałem
go osobiście, ale byłem świadkiem jego rozmowy z moim poprzednikiem. Dziwny
człowiek – odparł Stuart, uśmiechając się przepraszająco.
Kingsley roześmiał się
serdecznie, a premier mu zawtórował.
– Cóż, Korneliusz nie ma
łatwego charakteru.
– Nie ma także manier.
Wiele razy zabrudził popiołem ten zabytkowy dywan, ale nie mieliśmy sumienia go
wyrzucić.
Minister Magii trochę się
zmieszał. Popatrzył na swoją szatę i westchnął. Była brudna popiołem, ale nie
chciał zrzucać go na dywan. Sięgnął do kieszeni i wyjął różdżkę. Skierował ją
na rękaw i powiedział: – Chłoszczyść.
Po paru sekundach szata
lśniła czystością. Spojrzał na swojego towarzysza i uśmiechnął się serdecznie.
Mężczyzna stał z otwartymi ustami i patrzył jak zaczarowany. Wyglądał jak małe
dziecko, które pierwszy raz w życiu coś zobaczyło. Kingsley chrząknął i Stuart
otrząsnął się z szoku. Uśmiechnął się z zakłopotaniem.
– Pan wybaczy moją
reakcję, ale pierwszy raz w życiu widzę jak ktoś czaruje.
– Nic nie szkodzi.
Przejdźmy do konkretów. Podobno chciał się pan ze mną widzieć?
Stuart skinął głową i
wskazał Ministrowi Magii krzesło obok biurka. Kiedy usiedli na swoich
miejscach, zaczął nerwowo przeglądać dokumenty leżące na biurku. W końcu
znalazł jakieś zdjęcie i kopertę. Popatrzył na swojego towarzysza i rozluźnił
krawat pod szyją.
– Widzi pan, sprawa jest
dość delikatna. Robiłem wszystko co mogłem, ale bez rezultatu…
– Najlepiej będzie jak
wyjaśni pan wszystko dokładnie – odparł Kingsley spokojnie, po czym dodał: –
Proszę się nie krępować. To co pan powie, zostanie w tym pokoju.
Martin skinął głową i
napił się wody.
– Z tego wszystkiego
zapomniałem zaproponować coś do picia. Kawy? Herbaty? Albo wody?
Kingsley pokręcił głową i
odparł krótko: – Nie trzeba, dziękuję. Przejdźmy do konkretów.
– Dobrze. Panie ministrze,
sprawa dotyczy mojej rodziny. A konkretnie mojego syna Kena. Jakiś czas temu
jego opiekunka, Monica, była z nim na osiedlowym placu zabaw. To spokojna
okolica i zawsze tam chodzili. Tego dnia również nic nie zwiastowało
najgorszego. Monica cały czas go obserwowała. Bawił się w piaskownicy z kolegą.
Jednak niespodziewanie zadzwonił jej telefon i dosłownie na chwilę obróciła
się, żeby porozmawiać. Powiedziała mi, że dzwonił jej ojciec, ale to nie
istotne. Istotne jest to, że kiedy skończyła rozmowę i obejrzała się za siebie,
Kena nigdzie nie było. Rozglądała się za nim, biegała po placu zabaw,
wykrzykiwała jego imię. Bez rezultatu. Przepadł jak kamień w wodę. Oczywiście
Monica powiadomiła mnie i żonę o zniknięciu naszego syna. Od razu zaczęliśmy poszukiwania.
Zgłosiliśmy zaginięcie, daliśmy informację do prasy i telewizji. Wszyscy go
szukali, ale bez skutku. Myśleliśmy, że ktoś go porwał. Czekaliśmy na telefon
od porywaczy z żądaniem okupu, ale nic takiego nie miało miejsca. Żona płacze
po nocach i snuje się po domu jak cień. Ja jestem kłębkiem nerwów. Boimy się o
syna.
– Bardzo mi przykro z
powodu pana syna – powiedział Kingsley cicho, po czym dodał: – Ale nie bardzo
rozumiem co ja mam z tym wspólnego?
Stuart spojrzał zdumiony,
po czym wziął go ręki kopertę.
– Właśnie do tego
zmierzam. Widzi pan, dwa dni temu wraz z pocztą otrzymałem dziwny list. Nie ma
na nim nadawcy, a ta koperta wygląda dość… staromodnie. Bez zastanowienia
zajrzałem do środka i zobaczyłem list, którego treść bardzo mnie zaskoczyła.
Ktoś napisał list dotyczący mnie i mojego syna. Zresztą, niech pan sam
przeczyta.
Podał list Kingsleyowi.
Mężczyzna skinął głową i przyjrzał się kopercie. Na milę było czuć od niej
magię. Przeraził się, ale nie dał tego po sobie poznać. Otworzył ją i wyjął
zapisany drobnym pismem pergamin, po czym przeczytał:
Uważasz, że Ty i Twoja rodzina jesteście bezpieczni? Zło czai się
z każdej strony. W każdej chwili możesz utracić to, na czym tak bardzo Ci
zależy. Twój syn to taki mały i uczynny chłopiec. Chyba nie chcesz żeby coś mu
się stało? Zło czai się wszędzie. Pamiętaj o tym.
Minister Magii przeczytał
treść parę razy. Charakter pisma wydawał mu się znajomy, ale nie miał pewności
do kogo należy. Obejrzał pergamin z obu stron. Popatrzył na swojego towarzysza,
który przyglądał mu się z zainteresowaniem. Kingsley wziął do ręki swoją
różdżkę i w myślach wymówił zaklęcie. Pergamin pojaśniał, ale oprócz tego nic
się nie stało.
– Co pan robi? – zapytał
Stuart.
– Musiałem coś sprawdzić.
Wygląda na to, że słusznie mnie pan wezwał. Ten list jest przesiąknięty magią.
Premier zakrył usta dłonią
i zrobił się bardzo blady. Kingsley szybko podał mu szklankę z wodą. Mężczyzna
wypił ją jednym haustem, po czym westchnął ciężko.
– Wiedziałem, wiedziałem…
Ale, co oni, to znaczy ludzie z waszego świata mogą ode mnie chcieć? – zapytał
przerażony.
– Jeszcze nie wiem, ale na
pewno się dowiem. Proszę mi powiedzieć, czy wcześniej dostawał pan podobne
listy? Albo działo się coś hmm… dziwnego? – zapytał Minister Magii.
Stuart wstał z fotela i
zaczął przechadzać się po pokoju. Podrapał się po brodzie i nagle zatrzymał się
obok kominka. Podszedł bliżej i wskazał ręką na drewno.
– Czasami kiedy zostawałem
w pracy do późna, zdawało mi się, że widzę w kominku jakąś twarz. Wiem, że to
dziwne. Może tylko mi się wydawało.
Kingsley podszedł do
swojego towarzysza i pokręcił głową.
– Jestem przekonany, że
nie miał pan halucynacji. My czarodzieje potrafimy pojawiać się w kominkach.
Wie pan, czarami można zrobić wszystko. Czy wtedy, kiedy widział pan tą twarz,
robił pan coś ważnego? Jakieś ważne interesy, albo transakcje?
Stuart skinął głową i
powiedział: – Tak, rozmawiałem przez telefon z premierem Francji. Wie pan,
czasem się kontaktujemy, bo jesteśmy partnerami biznesowymi. Wtedy
uzgadnialiśmy zasady współpracy na kolejne lata.
– Rozumiem. Cóż, postaram
się panu pomóc, ale od razu powiem, że nie wygląda to dość optymistycznie.
Premier skinął głową i
posmutniał.
– Mimo wszystko dziękuję
za pomoc. To wiele dla mnie znaczy.
Kingsley położył mu rękę
na ramieniu i powiedział: – Zrobię wszystko, aby odnaleźć pana syna.
Porozmawiam z aurorami z ministerstwa i na pewno go znajdziemy. Jeszcze dziś
się tym zajmę.
Stuart uśmiechnął się. –
Dziękuję.
– Pozwoli pan, że dzisiaj
zjawią się tu najlepsi aurorzy i sprawdzą pańskie biuro. Być może ktoś nałożył
tu jakieś zaklęcia. Proszę także o skompletowanie informacji o synu i mugolskie
gazety, w których wspomniano o chłopcu. Każdy szczegół może być istotny.
– Naturalnie, dziś
wszystko skompletuję. Kiedy mniej więcej mogę spodziewać się wizyty aurorów? –
zapytał Martin.
Kingsley zastanowił się
przez chwilę, po czym odparł: – Myślę, że około południa. Za godzinę
zorganizuję zebranie i po nim wyślę do pana moich najlepszych ludzi.
Premier skinął głową i
wyciągnął rękę w kierunku ministra.
– Nie wiem jak mam panu
dziękować – powiedział, ściskając dłoń mężczyzny.
– Podziękuje pan jak
odnajdziemy chłopca – powiedział Kingsley, po czym skierował się do kominka.
Wyjął z kieszeni woreczek z proszkiem Fiuu i wszedł do środka. Widząc
przerażenie w oczach premiera, dodał: – Proszę się nie martwić, wszystko będzie
dobrze. Do widzenia. Gabinet Ministra Magii!
W kominku pojawiły się
zielone płomienie i Minister Magii zniknął. Stuart Martin przez chwilę stał w
miejscu, po czym skierował się do biurka i wziął do ręki zdjęcie swojej żony z
synem.
– Wszystko będzie dobrze
synku. Niedługo się zobaczymy – powiedział, uśmiechając się do syna. Wierzył,
że tak będzie. Kingsley Shacklebolt był ostatnią deską ratunku.
Godzinę
później w Ministerstwie Magii
Na Sali Konferencyjnej
Ministerstwa Magii siedziało wielu aurorów i pracowników ministerstwa. Wśród nich byli Hermiona Granger, Harry
Potter, Dean Thomas i Luna Lovegood. Kingsley Shacklebolt
opowiadał o sytuacji Premiera Mugoli. Opowiedział wszystko czego się
dowiedział. Streścił list, który pokazał mu Stuart. Aurorzy słuchali z
przejęciem. Co chwila słychać było szepty.
– Tak mniej więcej wygląda
sytuacja – mówił Kingsley. – Ta sprawa jest teraz priorytetowa. Wszystkie inne
odsuwamy na bok. Tak wiem, Jimmy – powiedział do blondyna, który uniósł rękę w
geście sprzeciwu – według ciebie wszystkie sprawy, które mamy są priorytetowe.
A szczególnie te, w których bierzesz czynny udział, ale tu chodzi o dziecko
Premiera Mugoli. Widziałem się z nim, jest kłębkiem nerwów. Bardzo liczy na
naszą pomoc. Więc, jeśli to nie problem, skupcie się na tej sprawie i zróbmy
wszystko, aby odnaleźć Kena.
Aurorzy zaczęli potakiwać
i szeptać. Jimmy opuścił rękę i widząc wzrok swoich współpracowników, poddał
się bez walki. Minister Magii uśmiechnął się triumfalnie. Wiedział, że ich
przekonał. Zawsze umieli ze sobą współpracować, a teraz praca zespołowa jest
najważniejsza.
– Przepraszam? – usłyszał
cichy głos. Spojrzał w prawą stronę i zobaczył Hermionę Granger.
– Tak, Hermiono?
– Chciałam zapytać o jedną
kwestię. Mówił pan, że Stuart Martin prowadził rozmowy z premierem Francji tak?
– Zgadza się.
– Czy nie sądzi pan, że to
może mieć jakiś związek z… z tą sprawą, o której rozmawialiśmy niedawno –
dokończyła ruszając sugestywnie brwiami.
Kingsley popatrzył na nią
zdumiony. Nie wiedział, o co jej chodzi. Widząc niezrozumienie w jego oczach,
dziewczyna spojrzała na Harry’ego, który napisał coś na pergaminie i za pomocą
różdżki przetransportował kartkę wprost w ręce mężczyzny. Rozwinął rulon i
przeczytał:
Z Olivią i Pana rodziną
Popatrzył na Hermionę i
Harry’ego, a potem na kartkę. Szczerze mówiąc, nawet o tym nie pomyślał.
Zastanowił się chwilę. Lucas mówił, że list Lucjusza dotyczył sposobów
wyłapywania śmierciożerców we Francji. Co jeśli francuski Minister Magii
powiadomił ich Premiera Mugoli o sytuacji w magicznym świecie? Oczywiście miał
taką możliwość. Może rzeczywiście obie te sprawy się łączą? Spojrzał na
Hermionę. Cały czas przyglądała mu się podejrzliwie.
– Nie wiem, Hermiono.
Możliwe, że obie sprawy łączą się ze sobą. Oczywiście spróbujemy się tego
dowiedzieć, ale teraz najważniejszy jest Ken Martin.
Panna Granger skinęła
głową i spojrzała na Harry’ego, który uśmiechnął się do niej przyjaźnie. W
pomieszczeniu panował taki harmider, że nikt nie słyszał ich wymiany zdań.
Kingsley wyprostował się i chrząknął. Szepty ucichły i wszyscy momentalnie
zwrócili się w jego stronę.
– Dobrze, teraz czas na
podział obowiązków. Każdemu z was przydzielę inne zadanie. Być może to pozwoli
na szybkie rozwiązanie. Liczę, że przyłożycie się do pracy z takim
zaangażowaniem jak w ostatnim miesiącu.
Aurorzy skinęli głowami i
oczekiwali w napięciu na rozwój wydarzeń.
– Hermiona Granger, Harry
Potter i Tony Adams udacie się dzisiaj do gabinetu Stuarta Martina. Da wam
zdjęcie chłopca i wszystkie artykuły dotyczące jego zniknięcia. Przy okazji
sprawdzicie, czy w jego gabinecie nie zostały nałożone czary.
Cała trójka skinęła
głowami, więc Kingsley kontynuował: – Dean Thomas, Luna Lovegood i Jimmy ze
swoim zespołem teleportujecie się do domu Stuarta i przeszukacie posiadłość.
Zdajcie się na Lunę, ona wyczuwa magię na milę.
– Każdy z nas ją wyczuwa –
odparła spokojnym głosem blondynka, po czym dodała: – W tym pomieszczeniu jest
tyle silnej magii, że można by nią wysadzić cały Londyn.
Wszyscy spojrzeli na nią
sceptycznie. Hermiona pokręciła głową, a Harry parsknął śmiechem. Kingsley
uśmiechnął się nieznacznie.
– Dobrze wiedzieć, Luno.
Albert, zbierz swoich ludzi i wyznaczcie kogoś, kto będzie chodził za Stuartem.
Dobrze by było, gdyby miał ochronę. Nie wiemy, czy śmierciożercy nie mają w
planach ataku na niego.
Albert skinął głową i
pogrążył się w rozmowie ze swoimi współpracownikami. Aurorzy, którzy nie mieli
wyznaczonego zadania obserwowali Ministra Magii i czekali na dalsze instrukcje.
– Reszta z was zajmie się
przeszukiwaniem naszej prasy. Możliwe, że w którymś z artykułów jest jakaś
informacja dotycząca Kena i miejsca jego pobytu. Wiem, że to mało
prawdopodobne, ale pamiętajcie, że niedawno dzięki małemu artykułowi w Proroku Codziennym odkryliśmy miejsce
pobytu jednego ze śmierciożerców. Więc, do roboty!
Aurorzy wstali ze swoich
miejsc i zaczęli wychodzić na zewnątrz. Kingsley pozbierał dokumenty, które ze
sobą przyniósł. Zauważył, że Hermiona i Harry ociągają się z wyjściem, dlatego
gestem ręki poprosił ich do siebie. Szybko stanęli obok niego.
– Naprawdę myślicie, że ta
sprawa ma coś wspólnego z moją rodziną? – zapytał nerwowo.
Hermiona zagryzła wargę i
skinęła głową.
– To tylko moje
przypuszczenia, ale cała ta sprawa wydaje się mieć związek ze śmierciożercami
we Francji – odparła dziewczyna cicho, po czym dodała: – Panie ministrze, niech
pan pomyśli: dlaczego czyjaś twarz pojawia się w kominku, kiedy Stuart Martin
rozmawia z premierem Francji?
– To może być zbieg
okoliczności…
– Tak panie ministrze, to
może być zbieg okoliczności – przerwał mu Harry. – Ale nie możemy wykluczyć, że
te sprawy mają jakiś związek.
– Wszystko niedługo się
wyjaśni – dodała Hermiona z uśmiechem.
– Wiem, Hermiono. Znam wasze
możliwości i dobrze wiem, że zrobicie wszystko żeby rozwiązać tą zagadkę –
powiedział Kingsley spokojnie, po czym dodał: – Ale teraz najważniejszy jest
Ken. Musicie jak najszybciej zjawić się u Stuarta. Chodźcie do mojego gabinetu.
Stamtąd kominkiem udacie się do Premiera Mugoli.
Hermiona i Harry skinęli
głowami i cała trójka wyszła na korytarz, gdzie czekał Tony. Szli w milczeniu.
Wyczuwało się podniecenie związane z nową misją. Pracownicy ministerstwa z
zaciekawieniem ich obserwowali. Minister rozglądał się z dezaprobatą, ale nic
nie powiedział. Parę minut później byli w jego gabinecie i stali blisko
kominka. Patrzyli na obraz przedstawiający mężczyznę wyglądającego jak żaba ze
srebrną peruką na głowie. Kingsley podszedł bliżej i powiedział:
– Przekaż wiadomość
Premierowi Mugoli: Aurorzy oddelegowani przez Ministra Magii proszą o pilne
spotkanie, w celu przekazania ważnych dokumentów. Proszę o szybką odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie, Minister Magii.
Człowieczek skinął głową i
zniknął z obrazu. Hermiona i Harry poparzyli na siebie i uśmiechnęli się
kpiąco.
– Urodą to on nie grzeszy
– mruknął Wybraniec.
– Nie wszyscy są idealni –
odparła panna Granger, po czym dodała rozbawionym tonem: – Widziałeś tą perukę?
Myślałam, że mu zaraz spadnie.
Obydwoje zaczęli chichotać,
nawet Kingsley uśmiechnął się wesoło. Tony pokręcił głową z dezaprobatą, ale
widać było, że na jego twarzy błąka się ironiczny uśmieszek.
Nagle usłyszeli
pomrukiwanie i spojrzeli w stronę obrazu. Człowieczek pojawił się na swoim
miejscu i popatrzył na nich z odrazą.
– Premier Mugoli wyraził
zgodę na przybycie gości. Wiecie, co macie robić.
Aurorzy popatrzyli po
sobie i podeszli do miski z proszkiem Fiuu. Każde z nich wzięło trochę w garść.
Najpierw do kominka weszła Hermiona.
– Gabinet Premiera Mugoli!
– krzyknęła i zniknęła wśród zielonych płomieni.
Tak samo zrobili Harry i
Tony. Parę minut później Minister Magii siedział sam w gabinecie i zastanawiał
się nad słowami Hermiony. Czy ta sprawa ma związek z jego rodziną? Czas pokaże…
Tymczasem
w gabinecie Premiera Mugoli
Hermiona, Harry i Tony
stali koło kominka i witali się z Premierem Mugoli. Mężczyzna uśmiechał się
serdecznie i zaprosił ich na krzesła obok biurka. Harry i Hermiona usiedli
naprzeciwko Stuarta, a Tony zaczął chodzić po pokoju i sprawdzać, czy w
pomieszczeniu nie rzucono zaklęć.
– Proszę nie zwracać na
niego uwagi – odparł Harry spokojnie, po czym dodał: – Tony wykonuje swoją
pracę. Sprawdza czy w pańskim gabinecie rzucono jakieś zaklęcia.
Stuart skinął głową. –
Rozumiem. Może chcą państwo czegoś do picia? Kawy? Herbaty?
– Proszę sobie nie robić
kłopotu – powiedziała Hermiona.
Harry uśmiechnął się
serdecznie i mruknął: – Nie mamy zbyt wiele czasu. Minister nalegał aby dzisiaj
dostarczyć zdjęcia i gazety, w których opisano zaginięcie pańskiego syna.
Premier zaczął przeglądać
biurko i wyjął z szafki plik gazet związanych sznurkiem. Na wierzch położył
staromodną kopertę i zdjęcie chłopca. Hermiona wzięła je do ręki i przyjrzała
mu się. Ken wyglądał uroczo. Niebieskie oczy, duże usta i mały sterczący nosek.
Jego głowę ozdabiały blond włosy. Wyglądał jak mały aniołek.
– Ma pan uroczego synka –
powiedziała, uśmiechając się do mężczyzny. – Jest bardzo do pana podobny.
Mężczyzna uśmiechnął się i
popatrzył na zdjęcie stojące na biurku.
– Żona mówi, że jest
podobny do niej. Myślę, że jest taką naszą mieszanką. Ma w sobie trochę z
aniołka i trochę z diabełka.
Panna Granger
zachichotała, a Harry i Stuart jej zawtórowali.
– Nie wygląda na
rozrabiakę – mruknął Harry.
– Cóż, może i nie wygląda,
ale czasem przyprawia nas o zawał serca. Wszędzie go pełno. Monica często
narzeka, że Ken ma za dużo energii.
– Może nam pan powiedzieć
coś więcej o synu? Gdzie chodzi do szkoły? Czym się interesuje? – zapytała
panna Granger.
– Tak oczywiście. Ken
chodzi do Szkoły Króla Alfreda na North End Road do trzeciej klasy. Radzi sobie
całkiem nieźle, ale nie jest prymusem. Nauczyciele skarżą się na jego
charakter, bo czasem jest za bardzo aktywny, ale nie mieliśmy z nim żadnych
większych problemów. Jest bardzo żywym dzieckiem, dlatego chodzi na zajęcia
sportowe organizowane przez osiedlowy klub sportowy. Monica zaprowadza go tam
dwa razy w tygodniu. My z żoną niestety mamy mało wolnego czasu i nie możemy
się nim zajmować tak jakbyśmy chcieli. Monica to wspaniała kobieta. Kocha Kena
i ma do niego wiele cierpliwości.
Hermiona skrupulatnie
notowała wszystkie informacje. Widziała, że Stuart jest bardzo przywiązany do
syna, pomimo tego, że nie ma dla niego zbyt wiele czasu. Zauważyła rodzinne
zdjęcia i pluszowego misia, którego najprawdopodobniej pan premier dostał od
syna. Mężczyzna wziął zabawkę do ręki i uśmiechnął się nieśmiało.
– Dostałem go od Kena na
urodziny. Chciał żeby Teodor się mną opiekował. Jak dotąd nic złego się nie
przytrafiało. Aż do teraz…
– Proszę się nie martwić –
odparła Hermiona, po czym dodała: – Zrobimy wszystko żeby pana syn się
odnalazł. Obiecuję.
– Hermiona zawsze
dotrzymuje obietnic, więc może być pan spokojny – dodał Harry.
Stuart skinął głową i
uśmiechnął się serdecznie.
– Dziękuję wam. Kiedy
nasze poszukiwania nie przyniosły rezultatu, straciłem nadzieję, że jeszcze
kiedyś zobaczę mojego syna.
– A skąd pomysł aby
skontaktować się z Ministrem Magii? – zapytał Harry.
Premier wyprostował się na
krześle i wskazał głową obraz wiszący nad kominkiem.
– Któregoś dnia
bezowocnych poszukiwań siedziałem załamany w fotelu i zastanawiałem się co
robić. Wtedy przyszedł ten podejrzany list. Odczytałem go na głos i mężczyzna z
obrazu zaproponował żebym skontaktował się z Ministrem Magii.
Harry spojrzał sceptycznie
i zapytał: – Tak od razu go pan posłuchał? Nie był pan zaskoczony, że ma pan w
gabinecie taki obraz?
Stuart pokręcił głową i
powiedział: – Nie, panie Potter. Nikomu tego nie mówiłem, ale czasami kiedy
jestem sam w gabinecie rozmawiam z mężczyzną z obrazu. Pomimo tak
odstraszającej aparycji, to inteligentny człowiek i czasem podsuwa mi
rewolucyjne pomysły. Wtedy byłem załamany i nie wiedziałem co robić. On od razu
wyczuł, że ten list jest podejrzany i zaproponował spotkanie z waszym
ministrem.
Wybraniec skinął głową i
popatrzył na Hermionę, która uśmiechnęła się serdecznie. Spojrzał na Tony’ego,
który przyglądał się jednej z szaf. Stał przy niej od paru minut i wymachiwał
różdżką.
– Wszystko w porządku,
Tony? – zapytał, podchodząc do Aurora.
Mężczyzna obrócił się w
jego kierunku i westchnął. Różdżką wskazał deskę dziwnego koloru.
– Nie wiem czy to istotne,
ale ta deska ma inny kolor od innych i wygląda jakby ktoś ją tu dodał. Po za
tym wyczuwam tu jakieś czary. Wydaje mi się, że ktoś tu majstrował.
Harry podszedł bliżej i
dotknął ręką deski. Faktycznie miała inną fakturę powierzchni: była chropowata,
a inne gładkie. W między czasie podeszła do nich Hermiona i tak samo jak Harry
dotykała deski. Zmarszczyła brwi i dotknęła szafy różdżką.
– Ostende Exponentia – powiedziała cicho.
Deska pojaśniała i
wydawało się, że nic oprócz tego się nie stanie. Jednak po chwili usłyszeli
głos, który wypowiada nieznane zaklęcia: Vigilate
i Recorde.
Harry popatrzył ze
zdziwieniem na Hermionę, która z zamyśleniem przyglądała się szafie. Tony
podrapał się po głowie i pokręcił głową.
– Hermiono? – zapytał
Harry.
– Tak, Harry?
– Znasz te zaklęcia?
Skinęła głową i spojrzała
w jego kierunku.
– Tak, znam. Wygląda na
to, że ktoś rzucił tu zaklęcia nagrywające i podglądające wszystko co dzieje
się w tym gabinecie.
– Ktoś mnie podgląda i
nagrywa? – zapytał Stuart oburzonym tonem. – Kto by się na to odważył? Przecież
jestem premierem Anglii!
Panna Granger popatrzyła
na niego i odparła spokojnie: – Nie wiemy kto, ale na pewno się dowiemy. Musimy
zrobić to jak najszybciej. Podejrzewam, że ten kto rzucił te zaklęcia, może
wykorzystać zebrane informacje przeciwko panu.
Premier podszedł bliżej i
spojrzał na całą trójkę.
– Proszę was, pomóżcie mi.
Harry położył mu rękę na
ramieniu i powiedział: – Spokojnie panie premierze, obiecuję, że zrobimy
wszystko aby panu pomóc.
Mężczyzna skinął głową i
uśmiechnął się serdecznie. Hermiona podeszła do biurka i wzięła z niego
potrzebne dokumenty, po czym skierowała się w stronę kominka.
– Musimy wracać do
ministerstwa i jak najszybciej się tym zająć.
Harry i Tony skinęli
głowami, po czym uścisnęli rękę premierowi i stanęli obok panny Granger. Wzięli
do ręki trochę proszku Fiuu i weszli do kominka.
– Do widzenia, panie
premierze – powiedziała Hermiona, po czym dodała: – Gabinet Ministra Magii!
Zobaczyli zielone
płomienie i kobieta zniknęła. Po niej to samo uczynili Harry i Tony. Premier
przez chwilę stał w miejscu i patrzył jak zielone płomienie przygasają.
– Myślisz, że są tak
dobrzy, jak mówią? – zapytał mężczyznę na obrazie.
Człowieczek wyprostował
się i chrząknął, po czym odparł: – Jeszcze lepsi Stuart. Jeszcze lepsi.
Parę
minut później w gabinecie Ministra Magii
– Ta szafa od razu wydała
mi się podejrzana. Na milę czuć było od niej magię – relacjonował Tony. – Szczególnie
zainteresowała mnie ta odróżniająca się kolorem deska. Dotknąłem jej i poczułem
inną fakturę powierzchni.
Kingsley przysłuchiwał się
opowieści Tony’ego z zaciekawieniem. Spojrzał na Harry’ego i Hermionę, którzy
patrzyli na swojego towarzysza.
– Potem Harry dotknął ją
ręką i podeszła Hermiona – kontynuował Tony. – Wypowiedziała jakieś zaklęcie,
którego nie znam i…
– Jakie zaklęcie? –
zapytał Kingsley, patrząc na dziewczynę.
– Ostende Exponentia – odparła cicho.
– Skąd je znasz? Nie jest
zbyt popularne.
– Kiedyś przeglądałam
stare księgi i na nie natrafiłam. Oczywiście całkiem przypadkowo – powiedziała
Hermiona, rumieniąc się nieznacznie.
Minister uśmiechnął się i
pokiwał głową z uznaniem.
– Dlaczego mnie to nie
dziwi? – zapytał ironicznie.
– Bo to Hermiona – wypalił
Harry bez zastanowienia.
Panna Granger posłała mu
mordercze spojrzenie, a chłopak roześmiał się serdecznie. Kingsley uśmiechnął
się na ten widok i zachichotał. Popatrzył na Tony’ego, który najwyraźniej
chciał kontynuować swoją opowieść. Chrząknął i kontynuował: – Dobrze, co było
dalej?
– Deska pojaśniała i
usłyszeliśmy głos, który wypowiedział dwa nieznane nam zaklęcia – powiedział
Harry.
– Ja je znam – odparła
cicho Hermiona, po czym dodała: – Ktoś nagrywał i oglądał wszystko co działo
się w gabinecie premiera.
– Domyślacie się kto? –
zapytał minister.
Cała trójka pokręciła
przecząco głowami.
– Jeszcze nie wiemy, ale…
– zaczęła Hermiona.
– … na pewno się dowiemy –
dokończył Harry z uśmiechem.
Minister skinął głową i
uśmiechnął się do swoich pracowników.
– Dobrze. Mam nadzieję, że
uda nam się rozwiązać tą zagadkę i odnaleźć syna Premiera Mugoli. Możecie iść
do domu. Dość wrażeń na dziś. Od jutra zaczynamy poszukiwania.
Aurorzy skinęli głowami i
skierowali się do wyjścia.
– Do widzenia, panie
ministrze – powiedziała Hermiona, stojąc przy drzwiach.
– Do widzenia – odparł z
uśmiechem, po czym dodał: – Miłego po południa.
Panna Granger lekko się
uśmiechnęła i powiedziała: – Dziękuję i wzajemnie.
Po czym wyszła, a Harry i
Tony krok w krok za nią. Pożegnali się z Amandą i wyszli na korytarz. Tony
skręcił w lewo, a Harry i Hermiona w prawo. Szli w milczeniu, a w pewnym
momencie Wybraniec chrząknął, aby zwrócić uwagę swojej przyjaciółki. Panna
Granger spojrzała na niego ze zdziwieniem. Chłopak uśmiechnął się i zapytał: –
Jakie plany na po południe?
Hermiona zamyśliła się
chwilę i powiedziała: – Marzy mi się kawa i moje ulubione ciastka z Chez Antoinette.
– Kawa o tej porze?
– Na kawę z Chez Antoinette nigdy nie jest za późno
– odparła z uśmiechem. – A dlaczego pytasz?
– Tak z ciekawości –
odpowiedział wymijająco.
Spojrzała na niego
sugestywnie.
– Na pewno?
– Eee… tak.
– Harry, znamy się tyle
lat. Nie oszukasz mnie. Widzę, że coś kombinujesz.
– Wydaje ci się –
powiedział, machając ręką.
– Pewnie… – mruknęła
cicho.
Zatrzymali się koło
gabinetu Harry’ego. Chłopak próbował nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z
Hermioną. Nacisnął klamkę i wszedł do środka, mówiąc: – No to ja będę się
zbierał. Zobaczymy się jutro. Miłego dnia, Hermiono!
Po czym zamknął drzwi,
pozostawiając dziewczynę samą na korytarzu. Stała zszokowana, ale po chwili
ruszyła w kierunku swojego gabinetu. Zachowanie Harry’ego bardzo ją zdziwiło.
– Co ty kombinujesz, Harry
Potterze? – zapytała samą siebie, wchodząc do pomieszczenia. Miała przeczucie,
że jej przyjaciel jeszcze nie raz ją zaskoczy.
Ostende
Exponentia – pokaż zaklęcia
Vigilate
– obejrzyj
Recorde –
nagrywaj
_________
Witajcie :) Po dłuższej przerwie wracam z nowym rozdziałem :) Planowałam dodać go jutro, ale po namyśle stwierdziłam, że i tak nic więcej do niego nie dopiszę i wstawiam go dziś. Mam nadzieję, że chociaż trochę Was zaskoczyłam. Zmieniłam koncepcję i myślę, że ten rozdział w przyszłości okaże się bardzo pomocny do rozwiązania zagadki.
Kolejny rozdział powinien pojawić się przed świętami. Mam już w głowie jego zarys, tylko potrzeba czasu na napisanie. Powiem tylko, że w tym rozdziale Hermiona pozna tajemniczego bruneta :D
To chyba tyle. Komentujcie, oceniajcie i miłego tygodnia :) Enjoy!
_________
Witajcie :) Po dłuższej przerwie wracam z nowym rozdziałem :) Planowałam dodać go jutro, ale po namyśle stwierdziłam, że i tak nic więcej do niego nie dopiszę i wstawiam go dziś. Mam nadzieję, że chociaż trochę Was zaskoczyłam. Zmieniłam koncepcję i myślę, że ten rozdział w przyszłości okaże się bardzo pomocny do rozwiązania zagadki.
Kolejny rozdział powinien pojawić się przed świętami. Mam już w głowie jego zarys, tylko potrzeba czasu na napisanie. Powiem tylko, że w tym rozdziale Hermiona pozna tajemniczego bruneta :D
To chyba tyle. Komentujcie, oceniajcie i miłego tygodnia :) Enjoy!
Super, że dodałaś kolejny rozdział. Jestem zaintrygowana i zaciekawiana. Myślę, że te dwie sprawy są ze sobą powiązane. Luna jak zwykle urocza, a inni najlepsi w swoim fachu. Jestem bardzo ciekawa i czekam na kolejny rozdział. Zapraszam na 4 rozdział mojego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Luna
with-you-dramione.blogspot.pl
Dziękuję fajnie, że się podobało :) Wszystko oczywiście się wyjaśni
UsuńOczywiście wpadnę :)
Również pozdrawiam
Bardzo fajny rozdział i przede wszystkim dluuugi :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję poprzedniemu premierowi mugoli... Ten KMIOT naprawdę musiał dać mu się we znaki :P
Fajnie tez że kreujesz Herm na jedną z najbardziej ogarniętych czarownic w ministerstwie :P
Nie mogę sie doczekać jej spotkania z przystojnym brunetem :P
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Uwielbiam pisać dłuuugie rozdziały :D
UsuńOj tak Premier Mugoli nie miał łatwego życia ;)
Nie było innej opcji, bo wg mnie Hermiona jest idealna *.*
Wiem wiem dlatego trzeci rozdział będzie szybciej niż ten
Również pozdrawiam :)
Czekałam na niego ! :) Spotkanie z bruntem...może być ciekawie :)Cieszę się, że w tej opowieści jest Harry :) Hermiona jako najbardziej ogarnięta osoba :) Historia ogólnie jest wciągająca :) Czekam na nexta :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję fajnie, że się podobało :) Oj tak na pewno będzie ciekawe :D
UsuńRównież pozdrawiam :)
Bardzo podoba mi się taka współpraca Ministra Magii z Premierem ;) Z takim wątkiem jeszcze się nie spotkałam i jestem pewna, że to się bardzo ciekawie rozwinie. No i cóż ten nasz Harry kombinuje?!
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na następny :)
Chciałam Was zaskoczyć i chyba kolejny raz się udało :D Wszystko wyjaśni się niedługo :)
UsuńPozdrawiam :)
Spodobała mi się współpraca między ministrami :) Z takim wątkiem się nie spotkałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdą chłopca. Cóż... nie wiem co więcej by pisać. Życzę dużo weny i czasu :)
Pozdrawiam
Arabella
Dziękuję ;) Fajnie, że się podobało :)
UsuńRównież pozdrawiam :)
Bardzo obfity rozdział ;) fajny pomysł z połączeniem wątków dwóch ministrów. Rzadko spotyka się ff, w których mugole mają jakiś większe role :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, w jaki sposób wątki Olivii i Kena się połączą. Bo w to, że mają coś wspólnego, nie wątpię.
Intryguje mnie tajemniczy brunet, ale i zachowanie Harry'ego ;)
Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
Chciałam żeby to opowiadanie się wyróżniało i wygląda na to, że tak będzie :)
UsuńTe oba wątki mają ze sobą coś wspólnego i na pewno się to wyjaśni. Brunet pojawi się w kolejnym rozdziale, a co do Harry'ego wszystko niebawem wyjaśnię :)
Również pozdrawiam :)
Hermiona jak zwykle cwaniara, (bez tego to nie była by ona). Niech wena będzie z tobą
OdpowiedzUsuńKtoś musi być cwany i wybrałam Hermionę :) Dziękuję ;)
UsuńNo jestem, jestem i już piszę, co i jak :D
OdpowiedzUsuń" Jest pan bardzo miły. Nie to co tamten Kmiot czy jakoś tak... "
Jestem w tak dobrym humorze dzisiaj, przed momentem czytałam mega zabawne opowiadanie na Wzorze Spod Pióra i jak przeczytałam to zdanie powyżej, to wybuchłam śmiechem. Jakiś Kmiot, czy jak mu tam. Tak, Knot był takim trochę kmiotem :D
Ale teraz tak na poważnie. Ty wiesz, że bardzo dobrze piszesz, prawda? Bardzo dobrze idzie ci wczuwanie się w magiczną tematykę, dobrze odtwarzasz postacie, tylko do tej Luny bym się trochę doczepiła. Wolę ją jako taką cichą, zamkniętą w sobie, która odzywa się tylko, jak ma do wypowiedzenia jakąś pouczającą sentencję. Tutaj jest trochę zbyt odważna, ale w końcu to Twoja Postać, więc się nie czepiam już :D
Świetna fabuła, rozdział strasznie obszerny ! Ale dobrze się go czytało, gratuluję!
Weny życzę! :)
A i co do zabawnych sytuacji, to...
Kingsley, w roli bezbronnego faceta, który nie ma pojęcia, jak dostać się do gabinetu Ministra Mugoli był cudowny :D
Fajnie, że Ci się podobało :) Momentami miało być zabawnie i było :D Knot wg mnie zawsze był taki hmm oryginalny, a pomysł, że Kingsley nie wie jak tam się dostać wpadł mi do głowy przez przypadek. W końcu Minister Magii może mieć jakieś wady, prawda? :D
UsuńStaram się pisać coraz lepiej, miło, że ktoś to zauważa :) Przyznam szczerze, że Luna wg Rowling była trochę wycofana. Moja Luna jest bardziej otwarta i chyba taka pozostanie ;)
Rozdział miał być jeszcze dłuższy ale doszłam do wniosku, że podzielę na dwa :D
Pozdrawiam :)
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńPiszesz wspaniale. Robi się coraz ciekawiej. Już nie mogę się doczekać aż Hermiona pozna Olivię. Świetny pomysł z porwaniem Kena. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam i zapraszam na swojego bloga.
http://dramionebowystarczypokochac.blogspot.com/
Dziękuję :) Fajnie, że Ci się spodobało. Olivia pojawi się niedługo, prawdopodobnie w czwartym rozdziale ;) Chciałam połączyć mugolski i magiczny świat i mam nadzieję, że ten pomysł się uda :D
UsuńRównież pozdrawiam :)
Bardzo ciekawie było wejść na bloga, który jest po prostu o Hermionie. Nie o Dramione. Szczerze mówiąc, nieczęsto czytam takie opowiadania, ale cieszę się, że mogłam tu trafić.
OdpowiedzUsuńSzablon baaaaaardzo mi się podoba, od razu zachęca do czytania, a to na pewno działa na Twoją korzyść!
Co do treści...To dopiero początek, dlatego też nie można wiele powiedzieć. Aczkolwiek przyczepię się do jednej sprawy, która jest dla mnie najważniejsza - opisy.
Opisy podczas dialogów to esencja. Ubarwiają całą sytuację, sprawiają, że rozmowa staje się ciekawsza...Rozbudowane opisy miejsc...Tego nigdy nie za wiele. Natomiast, tutaj rozdział składa się niemal z samych myślników :D
Spróbuj nad tym popracować, a będzie superowo!
U mnie niedawno pojawił się trzeci rozdział Dramione. Jeżeli masz czas i ochotę, to zapraszam Ciebie i Twoich wszystkich czytelników :)
http://dramione-my-heart.blogspot.com/2016/03/3-dwie-krople-sprytu.html#comment-form
Pozdrawiam wszystkich ciepło!
Dziękuję, że wpadłaś :)
UsuńMam problem z opisami, ale postaram się ubarwić rozdziały opisami :D Dziękuję za rady ;)
Pozdrawiam :)
Witaj :) dopiero dziś natrafiłam na Twojego i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie czyta się szybko, miło i przyjemnie. Masz lekki styl pisania, co jest naprawdę bardzo dużym plusem :) nie zanudzasz, potrafisz zaciekawić czytelnika. Znalazłam kilka błędów, ale to nieistotne, nie chce o nich wspominać. W świetle pomysłu na tą historię błedy naprawdę nie rzucają się w oczy :)
Bardzo mi się spodobał pomysł, by wkręcić to wszystko mugoli. Premier Anglii to w końcu bardzo ważna osobistość, tym bardziej podkręca to moją ciekawość ;)
Hmm.. i ja od razu odniosłam wrażenie, że sprawa Stuarta i Ministra Magii są ze soba powiozane. Aczkolwiek wolę nic nie mówić i cierpliwie czekać na dalszy rozwój wypadków :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo weny :) Nie mogę się już doczekać kolejnej notki ;)
Dziękuję miło, że Ci się spodobało :) Wiem, że jest kilka błędów no ale na razie nie mam za bardzo czasu na poprawianie.
UsuńPomysł żeby w opowiadaniu pojawił się premier Anglii wpadł mi do głowy przypadkiem. Chciałam napisać coś oryginalnego i chyba się udało :D
Te sprawy się łączą ale nie wyjawię w jaki sposób :)
Zapraszam na nowy rozdział wczoraj go opublikowałam ;)
Dziękuję i również pozdrawiam :)
Cześć :)
OdpowiedzUsuńZacznę od sprawy z premierem mugoli — naprawdę, niewiele osób miesza do opowiadania o czarodziejach mugolskich przywódców, ale bardzo mi się to podoba! Jestem ciekawa, co się stało z jego synem. Relacje między Ministrem a Hermioną wydają się takie luźne (ekhem, to chyba jedyna pracownica przykładająca się do swojej pracy, ekhem xd).
Pozdrawiam i lecę czytać dalej!
Chciałam Was zaskoczyć i chyba się udało :D Wszystko wyjaśni się za parę rozdziałów ;) Minister wielbi Hermionę bo jako jedyna jest ogarnięta :D
UsuńRównież pozdrawiam ;)
#MagiczneSmakołyki #DyniowePaszteciki dzięki Katalogowi—Granger
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że do tego rozdziału komentarz będzie krótszy, ale stosunkowo mniej się dzieje niż w poprzednim.
Pomysł z porwaniem jest ciekawy, chociaż nie do końca poprawnie poprowadzony moim zdaniem. Wydaje mi się, że znalazłam błąd rzeczowy, który nie pozwala w całości poprzeć mi tego pomysłu. Chodzi o wyjście na plac zabaw kobiety z synem najważniejszej, po Królowej, osobie w Państwie bez ochrony. W głowie mi się to nie mieści, bo było, nie było, sporo osób, nie tylko czarodziei, mogłoby to wykorzystać, by pogorszyć stosunki UK z jakimś innym państwem.
Rany, naprawdę tutaj jest sporo nepotyzmu — inne sprawy odkłada się (a przynajmniej tak zrozumiałam, mogłam źle jednak) na później, by wszyscy skupili się na poszukiwaniach syna Premiera. Rozumiem tutaj, że może wyniknąć spory konflikt, zastraszenie, etc., ale cholera. Jak ktoś zostaje porwany, syn kogoś ważnego, to cała policja nie rzuca swoich obowiązków tylko dla tego kogoś. Nie powiem, źle się czułam, gdy czytałam o tym, jak udowadnia się, że są ważni i ważniejsi.
Niestety znowu nie pasuje mi tutaj rozmowa dwóch osób na wysokich stanowiskach. Wyobrażasz sobie by Obama tak się odezwał do Merkel?
Nie pasuje mi też tak częste powtarzanie tytułu Premier Mugoli, szczególnie, że jest on Premierem UK, a nie tylko i konkretnie mugoli.
Biegnę do kolejnego rozdziału!
Pozdrawiam,
Rzan.